„Co się zdarzyło w hotelu Gold” to współczesny kryminał z historią miłosną w tle albo – jeśli ktoś woli – opowieść o miłości z wątkiem kryminalnym. A wszystko podszyte lekką ironią. Bohater powieści, historyk Antoni Topola, wydaje się tak samo niepozorny jak jego imię i nazwisko. Przekroczył czterdziestkę, jest w trakcie rozwodu, ma kłopoty ze zrobieniem habilitacji. Nawet romans z profesor Szymalą to raczej jedynie spełnianie erotycznych zachcianek kobiety. Wyjazd na kongres naukowy do Wiednia w zastępstwie swojego mentora też nie jest szczytem marzeń Antoniego. Nie wie on jednak, że wydarzenia, jakie rozegrają się w tytułowym hotelu Gold, każą mu spojrzeć na siebie inaczej i odmienią jego życie.
Wydawnictwo: Dobra Literatura
Data wydania: 2014-03-19
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Główny bohater i zarazem narrator tej książki to Antoni Topola. To pracownik naukowy badający kwestie holokaustu. Mężczyzna po 40-tce, w trakcie rozwodu, utrzymujący bliższe relacje z jedną z koleżanek z uczelni. Nie odnajdujący satysfakcji z pracy, umilający sobie czas pisaniem książek o tematyce pozanaukowej. I nawet odnoszący niemałe sukcesy w tej materii. Wiedzie życie raczej monotonne, aż pewnego dnia zostaje wysłany w zastępstwie na kongres naukowy do Wiednia. Nie jest z tego faktu specjalnie zadowolony. Jednak nie spodziewa się, że ten wyjazd odmieni jego życie...
Trudno nazwać tą książkę (jak głosi opis na tylnej obwolucie) kryminałem z historią miłosną w tle a określenie jej mianem opowieści o miłości z wątkiem kryminalnym wydaje mi się także nieco przesadzone i odrobinę mylące. Oczywiście pojawia się tu trup i ciekawie, wręcz niestandardowo zarysowana relacja damsko-męska jednak to moim zdaniem trochę zbyt mało, aby książkę zaliczyć do gatunku kryminału czy romansu. Powiem więcej - trudno jest zakwalifikować ten utwór do jakiegokolwiek gatunku. Nie skłamię gdy napiszę, że ten utwór to istny misz-masz gatunkowy.
Odnalazłam tu wiele interesujących wątków. Nie mogło zabraknąć motywów historycznych ze względu na zawód głównego bohatera i tematykę kongresu. Dodatkowo wiele miejsca pisarz poświecił tu malarstwu (jako hobby głównego bohatera) a szczególnie twórczości Gustava Klimta i Egona Schiele. Wraz z Antonim Topolą mogłam odwiedzić także Leopold Muzeum. Autor zawarł tu również kilka słów prawdy o postawie Austriaków względem exodusu żydowskiego. O ludzkich uprzedzeniach wynikających z wydarzeń historycznych. O specyficznych relacjach w środowisku naukowym. I o rynku pornograficznym...
Pisarz skupił się tu na ukazaniu psychologii swych postaci. Jednocześnie spychając wątek kryminalny na dalszy plan. Trochę żałuję, że autor tak niewiele poświęcił tu miejsca samemu dochodzeniu. Szkoda, że nie dał możliwości abym odnajdywała kolejne podsuwane przez niego tropy, podpowiedzi. Mimo to zakończenie mocno zaskakuje. Nic tu nie wskazuje na taki koniec. Słowa umieszczone na froncie okładki wreszcie zyskują sens - "Nic nie jest takie, jakie się początkowo wydaje". I właśnie kończąc czytać tą niby nie spójną historię poczułam, że wszystko zaczyna do siebie pasować.
To w moim odczuciu powieść niecodzienna a jednocześnie w pewien sposób mi bliska. Wprowadzająca poczucie lekkiego rozdrażnienia i częściowej satysfakcji. Zachęcająca do sięgnięcia do innych źródeł wiedzy, aby móc choć w niewielkim fragmencie zrozumieć postępowanie postaci tu wykreowanych. Grzegorz Kozera pisze krótkimi zdaniami, co nie utrudnia odbioru lektury. Również wydawnictwo zadbało o odpowiednią wielkość czcionki i odstępy pomiędzy wierszami. Książkę czyta się dość szybko, jednak nie jest ona prosta w odczycie. Wielość poruszanych tu tematów i fragmenty przekształcające ją w rodzaj powieści psychologicznej skłaniają niejednokrotnie do refleksji.
Gorzka i ironiczna opowieść o alkoholowym uzależnieniu zdegradowanego dziennikarza. Jedyną wartością, która może ocalić bohatera z pijackiego piekła, jest...
"Droga do Tarvisio" to powieść drogi, tyle że nie w amerykańskim, ale w polskim stylu!W życiu nie można być niczego pewnym - pokazuje przypadek bohatera...