Dla ludzi nie ma już miejsca. Ich czas przeminął.
Kiedy Ziemia, po której stąpa człowiek, odwraca się przeciwko niemu, a ujście z życiem staje się jedynym celem, nie ma miejsca na złudzenia, pragnienia czy wolność. Pozostaje tylko wiara. Ta właściwa i jedyna. Ona może przynieść ratunek podczas próby ostatecznej.
Leon ucieka ze zrujnowanego, odgrodzonego od reszty świata murem Wrocławia. Rusza w podróż do Częstochowy, jednego ze Świętych Miast, gdzie każdy może znaleźć schronienie i pomoc w zamian za pracę i modlitwę. Wkrótce okaże się jednak, że to z pozoru bezpieczne miejsce również skrywa wiele mrocznych tajemnic. A kiedy pod mnisim kapturem Leon rozpoznaje kogoś, kto nigdy nie powinien należeć do tego grona, zaczyna zupełnie inaczej patrzyć na swoją misję i ideały. A to przecież one trzymały go do tej pory przy życiu…
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2020-12-15
Kategoria: Przygodowe
ISBN:
Liczba stron: 302
Język oryginału: polski
Jak wyobrażacie sobie świat po apokalipsie – oczywiście, jeśli założymy, że ktoś ją przetrwał? Coś czuję, że pewnie widzielibyście w takim świecie mnóstwo przemocy i jeszcze więcej krwiożerczych zoombie. No cóż, Hollywood ma ogromną siłę przebicia. Na szczęście Marcin Halski, szanowny autor "Chrystusowej ziemi" nie poszedł na łatwiznę. Ale do rzeczy.
W wyżej wymienionej powieści świat przetrwały niewielkie grupki ludzi, skupione wokół ostatnich bastionów upadającej cywilizacji. Jednymi z nich są Wrocław, Częstochowa, Praga czy pozostałości starej aglomeracji śląskiej, a raczej ich pokopalnianych szczątków. Każde z tych ostoi ludzkości rządzi się swoimi niepowtarzalnymi prawami. Co ciekawe, pomimo trudnej sytuacji, są one skłócone, i każde dąży do podporządkowania, bądź też zniszczenia innego. Trochę znajome, prawda.
Najważniejsze miasta są zarządzane przez wszechpotężny post-Kościół, który sam wcześniej stal się przyczyną nastania czasów apokalipsy. Kościelne enklawy to jedyne miejsca, gdzie człowiek może jeszcze, w miarę normalnie, zachować podstawy swej nędznej egzystencji. Miasta takie zwane są świętymi, gdyż tylko w ich obrębie możliwa jest normalna koegzystencja ludzi ze światem roślinno-zwierzęcym, który nieco wymknął się spod kontroli, ale o tym za chwilę. Są też miasta, gdzie rządzi bezprawie, a raczej prawo silniejszych. Tutaj człowiek ma tylko takie znaczenie, jakie nada mu "wierchuszka", korzystająca z wszelkich możliwych wygód; skazująca zaś na zatracenie i śmierć w strasznych warunkach każdego, kto nie miał szczęścia posiadać władzy. Tutaj nawet kobiety pozbawiane są swych głównych atrybutów – cudownego, seksownego języka oraz zostają poddane zabiegowi zaszycia powiek, aby nie mogły widzieć swymi cudnymi oczętami, tego, w jakim luksusie żyją ich oprawcy.. Okrutne? Wierzcie mi, że są jeszcze gorsze rzeczy.
Ale wróćmy do Apokalipsy. Jakieś nieokreślone w książce zdarzenie, inspirowane przez Kościół, sprawiło, iż cała natura obróciła się przeciwko ludzkości. Wszelkie stworzenia boże, czy to zwierzęce, czy też roślinne, uległy mutacji, która wydobyła z nich tylko jeden instynkt, znane nam "3Z" – zabić, zgładzić,zniszczyć człowieka. Tak więc, ktoś, kto na przykład nieopacznie spocznie pod drzewem, by uciąć sobie krótką drzemkę, już z niej nie powróci. Zmutowane drzewo zwyczajnie go wchłonie... Zaś spotkanie ze zmutowanymi pieszczochami może przynieść jeszcze bardziej krwiożercze doznania.
Ktoś mógłby rzec, że to trochę krwawa książka. Tak, ale tylko trochę. Zamierzeniem Autora było raczej ukazanie tego, w jaki sposób człowiek, mimo przeciwności losu, pragnie zachować cząstkę siebie, cząstkę cywilizacji i wyższych uczuć. To książka o nadziei w świecie, gdzie zdawałoby się, znaleźć jej nie będzie można. W moim odczuciu to taka antyutopia apokaliptyczna, ale z przesłaniem. Jakim? Nie poddawać się, kochać to, co się ma, kochać całym sobą i zawsze, ale to zawsze, mieć nadzieję i... wielkie poczucie humoru, a może zwyczajnie dystans do siebie i świata. Przydałoby się i dzisiaj.
Czy książka mi się podobała? Tak, jak najbardziej. I to z kilku powodów. Po pierwsze – Autor umieścił akcję w Polsce, a nie jak to zawsze bywa, w przejedzonych już Paryżu, Londynie czy Nowym Jorku. Ludzie, ileż można? Po drugie – żywa akcja. Dzieje się szybko, płynnie, momentami nie wiesz, co może się stać. Jednym słowem – są momenty, które was zaskoczą. Po trzecie – Autor tworzy wiele różnych scenariuszy funkcjonowania społeczności post-apokaliptycznych. Każda jest niepowtarzalna, intrygująca na swój mroczny sposób. Po czwarte – bohaterowie nie są tuzinkowi, nie, z pewnością nie. Autor oddał w nich cała gamę ludzkich instynktów, i tych prostych, każących nam czynić wszystko, by przetrwać, i tych głębokich, które czynią z nas istoty moralne (a czasem amoralne). Po piąte – fabuła jest spójna, rzetelna i napisana fajnym, przystępnym językiem. Książkę czyta się jednym tchem. Od pierwszej strony dacie się porwać – jestem tego pewien.
Podsumowując – gorąco polecam, nie tylko fanom fantastyki czy wyznawców w światy post-apokaliptyczne. To książka dla każdego. Intrygująca, prosta z przesłaniem, choć dotrzeć do niego musicie już sami. I podejrzewam, że każdy z was, może wyciągnąć odmienne wnioski. Tak więc, zapraszam do przygody.
"Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"
Marcin Halski zadebiutował w 2020 roku książką, a właściwie poradnikiem, pełnym humoru i spostrzeżeń, dotyczących życia dwojga ludzi pt. „Dlaczego szczęśliwy człowiek nie żeni się z kobietą”. Kolejną książką autora było wydane w niewielkim nadkładzie cyniczne postapo pt. „Rise in Wojkowice hell”. „Chrystusowa Ziemia” jest jego trzecią książką, która utrzymana jest w podobnym klimacie. To mroczna powieść postapo, osadzona w polskich realiach.
Świat po wielkiej katastrofie, podczas której natura wystąpiła przeciwko człowiekowi. Ocalała ze strasznego pogromu resztka ludzkości gnieździ się w tym co pozostało z miast. Ludzie żyją w warunkach urągających ludzkiej godności. Bez bieżącej wody, prądu, mebli, cisną się w naprędce zbudowanych klatkach, nie mają z czego gotować, bo nie są uprawiane rośliny, a zwierzęta są w tej wojnie przeciwnikiem. Nieco inaczej żyją elity, które wpadły na pomysł, jak zabezpieczyć się przed atakującą zmutowaną zwierzyną. Powstał ogromny mur oddzielający miasto od lasu. Do pracy przy murze wysyłani są ludzie przyłapani na jakimkolwiek nieprzestrzeganiu norm. Łatwo sobie wyobrazić, że trafiają tam nie tylko przestępcy, a także zwykli ludzie, którym zdarzyło się krzywo spojrzeć na działania systemu. Wysłanie do tej pracy oznacza pewną śmierć. Leon, jeden z głównych bohaterów książki, trafia za niewielkie przewinienie do pracy przy murze. Pewnego dnia, dość przypadkowo, udaje mu się uciec. Trafia do Częstochowy, jednego ze świętych miast, gdzie życie wygląda trochę lepiej, chociaż tutaj też brakuje wszystkiego. Jak się później okazuje, to miejsce również skrywa wiele mrocznych tajemnic. Do tego zaczyna dziać się coś dziwnego. Ktoś lub coś morduje całe niezależne osady ludzkie, które nie wyznają żadnej wiary. Czy to nadal zwierzęta czy może ludzie? Leon powoli zaczyna tracić wiarę w swoją misję i ideały, które trzymały go przy życiu. Kiedy pod mnisim kapturem Leon rozpoznaje kogoś, kto nigdy nie powinien należeć do tego grona, jego wiara załamuje się całkowicie. O co tu chodzi? Czy nadal tylko o zapewnienie bezpieczeństwa przed groźnymi mutantami? A może o coś zupełnie innego?
"(…) każdą chwilę szczęścia trzeba zawsze odpokutować. Nawet kiedy myślimy, że udało nam się osiągnąć cel i szczyt marzeń, cena, którą trzeba zapłacić, jest na tyle duża, że gdybyśmy wiedzieli o niej wcześniej, nigdy nie stanęlibyśmy do walki o swoje pragnienia".
Powieść Marcina Halskiego jest niesztampowa, świeża, interesująca. I wciąga jak magnes. I chociaż mam odnośnie książki pewne „ale”, lektura mnie usatysfakcjonowała. Genialny jest klimat powieści, z łatwością można wczuć się w sytuację nie tylko bohaterów, ale też ludzi, którzy dotknięci katastrofą musieli całkowicie przewartościować swoje życie. Podoba mi się wizja przyszłości przedstawiona w książce i fakt, że autor przy okazji zwrócił uwagę na potrzebę ochrony przyrody. Świat pokazany w powieści jest przygnębiający i, mimo zmutowanych stworzeń, bardzo realistyczny. Autor w dobitny sposób ukazuje co może się stać, jeśli nadal będziemy uważać siebie za pępek świata i z takim lekceważeniem podchodzić do praw, którymi rządzi się natura. A to dopiero początek kłopotów. Innym istotnym wątkiem, jaki poruszył w powieści autor jest Kościół i jego polityczna, ekonomiczna i społeczna rola w Polsce. Biedni ludzie, których jedynym celem stało się przetrwanie, są mamieni obietnicami bez pokrycia i perfidnie oszukiwani. A to wszystko w imię wiary i wyższego dobra. Ci wszyscy ludzie zaufali władzy, a teraz żyją na krawędzi zagłady, gorzej niż zwierzęta, zaszczuci, zniewoleni. Czasem wśród elity dochodzi do przebłysków człowieczeństwa, pojawia się myśl, że można żyć inaczej, że można zbudować nową cywilizację na innych podstawach. Jednak te myśli (i ludzie) są szybko „usuwane”, aby gehenna mogła trwać dalej. Komuś z tym najwyraźniej jest dobrze i ma w tym jakiś cel. I tu pojawia się myśl, kto tak naprawdę jest tym złym, kogo trzeba obawiać się bardziej? Na moje wychodzi, że jak zawsze, człowieka. I to również pokazuje ta książka. Ale nie tylko to. Zostało w niej poruszonych tak wiele egzystencjalnych spraw, że ciężko opisać wszystkie. Zresztą nawet nie chcę ich wszystkich opisywać, bo zabrałabym Wam przyjemność z lektury. Wspomnę tylko, że owe sprawy generują wiele pytań, które domagają się odpowiedzi. Tych najważniejszych, od nas samych.
Zatrzymam się na chwilę przy tych „ale”, o których pisałam na samym początku. Krótko, są kwestie, które nie zostały wystarczająco wyjaśnione. Nie do końca zrozumiałam pewne sprawy, prawdopodobnie dlatego, że zostały zbyt ogólnie opisane, zabrakło im rozwinięcia. Odnosiłam czasem wrażenie, że autor popędzał akcję do przodu, aby nie nużyć czytelnika. Z jednej strony to oczywiście plus, nie lubię akcji, która się wlecze, szczególnie w tego typu powieściach. Jednak czasem warto się zatrzymać, aby dokładnie wyjaśnić niektóre aspekty. Tu akcja gnała, momentami przeskakiwała o jakiś czas do przodu. To powodowało w książce pewien chaos. Mimo to pozycja ta trzyma się kupy, dlatego nie będę zbytnio się czepiać. Tym bardziej, że wiem, że autor szykuje kolejną część i ma w planach rozwinąć niektóre wątki. Czekam zatem z niecierpliwością, a tymczasem polecam Wam lekturę tej świetnej książki. Nie tylko doskonale obrazującej ciekawą wersję postapokaliptycznej rzeczywistości, ale też poruszającą wiele trudnych i aktualnych spraw. Książka obfituje w interesujących bohaterów, za których działaniem stoją konkretne motywy, mniej lub bardziej skomplikowana przeszłość i bagaż doświadczeń. Postaci nie są papierowe, jednak czegoś mi w nich zabrakło, aby móc stwierdzić, że są kompletne. Mam nadzieję, że również o nich więcej dowiemy się w kolejnym tomie.
"Kiedy zginęła jej matka, zdała sobie sprawę, że poczucie bezsilności, kiedy staje się zbyt ogromne, zamienia się w nienawiść do samego siebie. A wtedy dużo łatwiej popełnia się błędy. Kiedy na nic nie ma się wpływu, a trzeba działać, każda chwila zwątpienia może kosztować zbyt wiele. Bo bezsilność to nienawiść. Nienawiść to błąd. A w świecie, w którym przyszło jej żyć, nawet najmniejszy błąd mógł oznaczać śmierć".
„Chystusowa Ziemia” ma to coś, coś nieuchwytnego, co sprawia, że nie chcesz przestać czytać. Książka, choć nie jest technicznie doskonała, poraża autentycznością. Pokazuje przyszłość, która jednocześnie przeraża i fascynuje. Zmusza do zadawania pytań i refleksji nad ludzką naturą. Mnie oczarowała! Wizją przyszłości, konstrukcją świata, klimatem, doborem scen, akcją i właściwie chyba wszystkim. Jeśli lubicie postapo, musicie tę mroczną powieść przeczytać. Polecam!
Przyznam szczerze, że początkowo bałam się tej książki. Myślałam sobie : pewnie jakiś horror, jak ja przez to przebrnę ? Jak zasnę w nocy ? I to moje przekonanie, skutecznie mnie zniechęcało od tej książki od lutego czy marca. Ale wiedziałam, że trzeba. I w końcu postanowiłam przełamać uprzedzenia i zacząć czytać zaległości ;) i wiecie co ?? Dawno już się tak nie pomyliłam !! ;) Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła ta pozycja, a przy tym rewelacyjnie się czytało !! ;)
Nastąpiła apokalipsa. Niewielu ludzi przeżyło. Ukrywali się oni za murami, w kościołach czy w kopalniach. Bo przyroda zmutowała. Każde, nawet najmniejsze zwierzę było bardzo niebezpieczne. Gotowe by zabić jak największą ilość ludzi. Jedną z odważnych osób, która postanawia zobaczyć i wyjaśnić, co tak naprawdę dzieje się za murem jest Leon. Opuszcza on podczas zamieszania oddzielony murem Wrocław od reszty świata. Rusza w pogoń za strażnikiem, który również postanowił uciec z niebezpiecznej pracy przy naprawie muru. Jak się okazuje, docierają do Częstochowy. Do jednego ze świętych miast, gdzie każdy może znaleźć azyl i względne bezpieczeństwo. Wymaga się jednak zaangażowania a przede wszystkim modlitwy. Bo według mnichów, to właśnie ona ochrania miasto przed wszelkimi potworami. Podczas jednej z misji, Leon odkrywa, że pod mnisim kapturem ukrywa się ktoś, kogo absolutnie się nie spodziewał. Dodatkowo okazuje się, że wszystkie wartości, w które wierzył, nie mają żadnego znaczenia. A największe niebezpieczeństwo i zło jak się okazało, było zbyt blisko - w samym środku, gdzie nikt tak naprawdę nie mógł go wykryć ani tym bardziej powstrzymać... Jak potoczy się ta historia ? Czy uda się pokonać potwory ? Czy modlitwa faktycznie czyni cuda ? Co ukrywają mury klasztoru w Częstochowie ? Czy gatunek ludzki przetrwa ? Jaką misję w tym wszystkim odegra Leon ? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania, musicie sięgnąć po tę lekturę. ;)
Jesteście zaciekawieni ? Mam nadzieję, że tak ;) naprawdę rewelacyjna książka. Tak się bałam i okazało się, że całkowicie niepotrzebnie ;) jest to pierwsza książka fantastyczna z gatunku postapo, która wpadła w moje ręce. (Musiałam się doszkolić, żeby użyć tego wyrażenia ??). Nie wiem więc, czym różni się od pozostałych. Jak dla mnie jest to bardzo ciekawa historia, w której wiele się dzieje a jednocześnie człowiek nie boi się czytając ;) płynna akcja, oraz podział na części i rozdziały sprawiają, że książkę czyta się naprawdę szybko. Mam pewien niedosyt, jeżeli chodzi o końcówkę, bo miałabym jeszcze parę pytań jakby to się potoczyło dalej. Ale z tego co wiem, szansę na drugą część są, także pozostaje nam tylko cierpliwie czekać ;) ogromnie się cieszę, że mogłam poznać kolejny gatunek i w sumie w jakimś stopniu mnie przekonał ;) w tym miejscu bardzo chciałam podziękować autorowi - Marcin Halski Za cierpliwość, bo ta książka naprawdę długo czekała na swoją kolej ?? bardzo dziękuję za możliwość poznania tej jakże tajemniczej i intrygującej historii. Jeśli lubicie fantastykę oraz postapo, to myślę, że ta książka przypadnie Wam do gustu. Ja jestem naprawdę zadowolona, dlatego Wam ją polecam i przyznaję ?????????/10 punktów !! ;) ;)
,,Nikt nie powiedział, że koniec świata będzie prosty. Nikt nie ostrzegł, jak daleko mogą przesunąć się granice człowieczeństwa, kiedy jednym celem stanie się przetrwanie."
Zastanawialiście się kiedyś, co może wydarzyć się, jeśli otaczający nas świat roślin i zwierząt postanowi wziąć odwet za wieki bezmyślnej dewastacji, zachłannej eksploatacji i nie traktowania go jako równego nam partnera? Bunt przyrody, choć wydaje się pojęciem abstrakcyjnym, to jednak nie jest niemożliwy. Czy ludzkość w starciu z potęgą natury ma szansę na przetrwanie?
Marcin Halski w swojej książce ,,Chrystusowa ziemia" roztacza przed nami wizję świata post-apokaliptycznego w którym ludzie i ich rola w przyrodzie zostają zmarginalizowane. Życie pojedynczego człowieka, jak i całych skupisk ludzkich, ogranicza się do walki o przetrwanie.
,,Resztki ocalałej ludzkości gnieżdżą się w miastach, a raczej w tym, co z nich pozostało". Bo w wizji Marcina Halskiego miasta znikły z powierzchni ziemi. Ostały się jedynie dwa większe skupiska ludzkie, które w swojej szczątkowej formie przypominają niegdysiejszy Wrocław i Częstochowę. Te dwa miasta-widma są niczym szańce, które próbują ocalić kawałek przyjaznej człowiekowi ziemi przed atakami zmutowanej przyrody. Zwierzęta, które zmieniły się w krwiożercze bestie, czy rośliny rodzące zatrute plony zwiastują rychły koniec gatunku ludzkiego. Czy w takiej sytuacji ludzie będą potrafili zjednoczyć swoje siły, aby wygrać walkę o przetrwanie? Czy jedynym ratunkiem dla człowieka będzie poddanie się demokratycznej tyranii, w której większość będzie miała jedynie możliwość ustalenia w jaki sposób wykonać narzucone odgórnie polecenia?
***
,,Chrystusowa ziemia" roztacza przed nami wizję świata pozbawionego nadziei na przeżycie gatunku ludzkiego. Przyroda, rośliny, zwierzęta, przez stulecia traktowane przedmiotowo biorą w końcu na nas krwawy odwet. A my, choć czujemy na plecach oddech śmierci, nie potrafimy zjednoczyć się w walce o przetrwanie gatunku. Wciąż tworzymy struktury społeczne w których elity dbają o swoje doczesne wygody i bezpieczeństwo, a reszta społeczeństwa stanowi dla nich jedynie nic nie znaczącą siłę roboczą. Świat po wielkiej katastrofie widziany oczami autora jest mroczny, przesiąknięty krwią i pozbawiony nadziei. Czy wizja ,,nowego ładu" stworzona przez Marcina Halskiego przeraża? Zdecydowanie tak. Jednak groza tej historii nie przejawia się w atakach zmutowanej przyrody na ludzi, czy w braku możliwości przeciwstawienia się nieuchronnej zagładzie. To, co budzi w nas lęk to fakt, że świat w którym żyjemy tu i teraz, aż tak bardzo nie odbiega od post-apokaliptycznej wizji jaką stworzył w swojej książce autor.
,,Chrystusowa ziemia" to książka, która, choć liczy 300 stron, potrafi zrobić wrażenie na czytelniku. I jeśli lubicie historie z gatunku postapo i fantastyki, to polecam Wam tę historię.
Świat zmienił swój porządek. Życie nie jest takie jakie było wcześniej. Bieda, dobrobyt możnych, życie z dnia na dzień. Czy coś, cokolwiek się zmieni?
Jest to postapokaliptyczna wizja naszego świata. Czasami miałam wrażenie, że autor przewiduje konsekwencje pewnych naszych działań. Całość została przedstawiona w bardzo mrocznej konwencji, wszelkie przejawy dobrych uczuć zostają zniwelowane przez zło, które panuje i co jakiś czas wygrywa. Główną dominantą kompozycyjną jest mrok, strach i walka. Niektóre elementy są tożsame z naszymi współczesnymi realiami co pozostawia po sobie nietypowe wrażenie. Powieść zawiera w sobie dużo opisów, które z każdą stroną zaczynają wprowadzać nas w strach i niebezpieczeństwo, które towarzyszy naszym bohaterom. Leon, jeden z głównych bohaterów jest dosyć niejednoznaczny. Z jednej strony jego osoba jest naznaczona pesymizmem, złem, apatią, ale wraz z rozwojem sytuacji, ( mowa o wzroście uczucia) nasz bohater miał większe pokłady energii. Mirosława z jednej strony mnie denerwowała, w pewnym sensie wykorzystała Tomasza a z drugiej po prostu było mi jej żal. Autor przedstawia tą złą stronę człowieczeństwa, jednak gdzieś tam leży wskazówka. Wystarczy ją zauważyć. Powieść podzielono na części. Zakończenie nie wprawia czytelnika w dobry nastrój, w zasadzie istnieje ratunek dla ludzkości - wiara a z innej perspektywy widać to, że zło staje się coraz bardziej perfidne i przebiegłe co utrudnia nam zadanie. Codzienność kryje wszystko to co złe i sprawia, że odczuwamy wszystko inaczej.
Ta powieść zawiera w sobie tyle realności, że jest to po prostu straszne. Wprawiony czytelnik zauważy pewne zasady, które pozwolą nam na życie w zgodzie ze sobą i tym co jest tak naprawdę ważne.
To jest ciekawie skonstruowana wizja świata postapokaliptycznego. Po wojnie, zdobycze cywilizacyjne przepadły, a zmutowana natura włada ziemią. Ocalałe resztki ludzkości chronią się w otoczonych murem nielicznych zrujnowanych miastach. Silniejsze jednostki ludzkie mające władzę, tworzą własne systemy, ale często niestety w imię źle pojętego wyższego dobra dla poddanych. Władza żyje w jako tako możliwym jak na takie czasy luksusie, a zwykli ludzie wegetują. Zrobiły na mnie wielkie wrażenie opisy wykorzystywania ludzi do budowania muru ochronnego w ocalałym Wrocławiu, gdzie każdy dzień to walka o przetrwanie, gdyż mordercze zmutowane zwierzęta atakują. Szara ludzka masa traktowana jest gorzej niż zwierzęta. Jest krwawo i brutalnie. Tutaj niby spokojna święta Częstochowa, która chroni się z pomocą tajemniczej technologii, ludzie mają spokój dzięki pracy i sile wiary nie jest bez skazy, władza ma mroczne sekrety.
Pozostałe nieliczne skupiska wolnych ludzi niezwiązanych z żadnym systemem są w tajemniczy sposób mordowane. Kto tu jest tak naprawdę tym złym? O co tu tak naprawdę chodzi? Musicie sprawdzić sami.
Ta książka skłania do wielu refleksji. Na temat tego jak traktujemy naszą planetę ziemię. Jaka czeka nas przyszłość?Ludzkie słabości pokazują, że sami doprowadzamy się do samozagłady. Podczas kryzysu zamiast się wzajemnie wspierać, człowiek człowiekowi jest wilkiem.
Bardzo podobały mi się tu plastyczne opisy walk, jako że ludzkość utraciła maszyny, to niczym w średniowieczu zmagała się z morderczą florą i fauną. Ciekawie zarysowane mutacje jakie się dokonały. Czytało mi się to całkiem dobrze, choć kulały tu dialogi i niektóre wątki mogły zostać bardziej rozwinięte.
Książka pomimo drobnych wad jest dobra, spodobała mi się ta niesztampowa wizja. Dla takiego niesamowitego klimatu naprawdę warto! Fanom postapo polecam! Będę śledzić rozwój autora, widzę ogromny potencjał i czekam na dalszy ciąg.
Druga część serii „Zaślepieni” przedstawia dalsze przygody grupy ludzi zdeterminowanych, aby ocalić ludzkość od klątwy zaślepienia –...
Po sukcesie pierwszej części, która rozeszła się wśród mieszkańców jak świeże bułeczki Wydawnictwo Książkowe "Hm..." i Miejska Biblioteka Publiczna im...
Przeczytane:2021-02-14,
Byłam tej pozycji strasznie ciekawa i chciałam ją przeczytać.
Jeżeli ktoś z Was oceniłby ją po tytule i pomyślał że to książka typowo religijna to jest w dużym błędzie!
Zacznę od okładki, która mnie urzekła. Czerwony krzyż, w tle Jasna Góra i ten piękny, a zarazem mroczny las...
Na okładce znajduje się również cytat, który tak bardzo oddaje to co jest zawarte w książce: "Dla ludzi nie ma już miejsca. Ich czas przeminął..."
Autor napisał książkę, która ukazuje wizję świata post-apokaliptycznego w której nie rządzi już człowiek, a natura. A miasta, które zostały to Wrocław i Częstochowa...
Historia ta jest z gatunku fantasy (nie spodziewałam się tego totalnie) i naprawdę duży ukłon w stronę autora za napisanie tego dzieła:)
Głównemu bohaterowi Leonowi udaje się uciec ze zrujnowanego Wrocławia i postanawia wrócić do Częstochowy. Niestety jedyne jak dotąd "bezpieczne" miejsce skrywa wiele mrocznych tajemnic...
Leon wraz z mnichani postanawia udać się na Śląsk... po drodze czekają ich różne przygody...
W książce pokazane jest jak kruchy jest człowiek wobec natury i tego co nas otacza. Autor kładzie także nacisk na wiarę, która jako jedyna może przynieść człowiekowi ratunek podczas próby ostatecznej.
Osobiście wydaje mi się, że znalazłam tutaj również elementy opętania człowieka przez szatana, ale to może mój osobisty odbiór🙈 Ostatnimi czasy trochę czytałam o tym i może dlatego tak mi się wydaje. Chociaż te zwierzęta i potwory spotykane w lasach przez głównego bohatera też mogły być opętane...🙈
Przyznam, że jest to jedna z mocniejszych książek po które sięgnęłam do tej pory.
Nie żałuję, że ją przeczytałam, ponieważ daje naprawdę do myślenia!
Polecam, jeżeli interesuje Was taka tematyka :) Ogólnie książka zaskoczyła mnie pozytywnie!