Niby wszystko miało się skończyć, ale jak zawsze coś poszło nie tak. W tym miejscu zaczyna się kontynuacja ostatecznego końca, której zgodnie z zasadami logiki i zdrowego rozsądku nie powinno w ogóle być.
Ezekiel Siódmy - były Komornik, potem renegat i odszczepieniec, jedyny który przeżył Apokalipsę w pełnym tego słowa rozumieniu, obecnie nie-do-końca-z-własnej-woli pełniący Bardzo Ważne Obowiązki - usiłuje właśnie po raz n-ty zacząć wszystko od nowa, kiedy ktoś puka do drzwi jego skromnego lokum.
Okazuje się, że przy wysyłaniu zaproszeń na Wielki Bal Końca Świata wszyscy zapomnieli o jednym z gości. I teraz ten przychodzi nieproszony na pobojowisko po imprezie i mówi: o nie, kochany, to się tak nie skończy. Po moim trupie, a jeszcze chętniej, po twoim.
Nasz bohater na ma wyboru: chowa klucz do mieszkania w jedynym miejscu, gdzie nie będzie szukać go wróg, po czym skacze na główkę ku rozkręcającemu się światu, licząc na to, że da radę odmienić bieg wydarzeń i zapobiec początkowi Apokalipsy.
Ladies and gentlemen oraz cała reszto, oto przed wami Początek Końca!
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2021-11-10
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 464
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Koniec świata, Armagedon, Apokalipsa... - wszystko to blednie wobec naprawdę wielkiego wydarzenia, jakim to jest premiera powieści Michała Gołkowskiego pt. „Arena dłużników”, która stanowi sobą swoistą kontynuację losów głównego bohatera cyklu „Komornik” – Ezekiela Siódmego! To książka, która nie miała prawa powstać, ale oto jest i oferuje nam sobą ponad 500 stron porywającej fabuły z najwyższej półki.
Dopełniło się... - świat się skończył, Ezekiel zajął niebiańską chatę Boga, a czas i przestrzeń przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Oto jednak pojawia się ktoś, kto popycha Zeka do bardzo ryzykownego kroku, jakim jest udanie się do nowego, świeżo stworzonego świata 2.0, by właśnie tam spróbować powstrzymać znany mu przebieg zdarzeń, czyli kompletnie skopaną, boską Apokalipsę. Tyle tylko, że jak to z odważnymi i ambitnymi planami bywa, w praktyce nie wszystko pójdzie tak, jakby on sobie tego życzył...
Michał Gołkowski nie byłby sobą, gdyby nie podjął się rzeczy, która wydawałaby się nie podjęcia. Jak inaczej określić zamiar napisania powieści, która miałaby szansę na pociągnięcie kontynuacji relacji o losach bohatera i świata ludzi, który raz na zawsze uległ zagładzie - a jednak! Oto mamy bowiem logiczną, inteligentnie uzasadnioną i co najważniejsze - porywającą kontynuację „Komornika”, która co prawda przedstawia nam w jakimś sensie tę samą apokalipsę, ale jednak z zupełnie innej perspektywy, w znacznie bardziej drobiazgowy sposób i z niepewnością tego, jak się ona potoczy.
Pięknie przedstawia się nam fabuła tej książki, którą wypełniają kolejne losy Ezekiela i ludzi, z którymi przyjdzie mu się spotkać. To początek „końca świata”, walka o przetrwanie, poznawanie kilku niezwykle ważnych postaci oraz międzykontynentalne podróże, które znaczy akcja, przygoda i pokaźna porcja dobrego, nierzadko czarnego humoru. To klasyczna opowieść drogi w klimatach post apo, która nas intryguje, emocjonuje i bawi w wyśmienitym stylu. Co ważne, po tytuł ten mogą sięgnąć również te osoby, które nie poznały poprzednich odsłon cyklu „Komornik”.
Ezekiel jest z jednej strony wciąż tym samym twardym wojownikiem, charakternym facetem i przyciągającym kłopoty z niezwykłą gracją, człowiekiem. Jednakże tym razem wydaje się być on znacznie bardziej ludzką postacią, która więcej rozumie, bardziej ryzykuje, ale też i chyba docenia to, o co toczy się ta wielka gra. Oczywiście lubimy go - także za zaskakującą nieporadność, która ma w sobie coś naprawdę ujmującego. Poza tym mamy tu także młodą i charakterną Azjatkę, stereotypowego Amerykanina w średnim wieku oraz przezabawnego Reggiego - informatyka, którego życie przybrało bardzo specyficzną postać. Taka jest ta grupa, prawie że super herosów...
Świecie powieści - jaki ty jesteś piękny w swej apokaliptycznej brzydocie! Mamy tu obraz postępującej zagłady na przykładzie Stanów Zjednoczonych i Europy, gdzie to anielskie zastępy prowadzą nieudolną apokalipsę, ocalała ludzkość stara się przetrwać i przystosować do koszernej wizji świata, a natura oszalała w każdej możliwej postaci - od piekielnego upału, poprzez zmiany układów kontynentów, a skończywszy na zatrzymaniu czasu. Co ciekawe, tym razem poznajemy tę rzeczywistość z pozycji zwykłego, no prawie zwykłego człowieka, co wydaje się mieć jeszcze bardziej spektakularną postać.
Opowieść ta niesie nam sobą wszystko to, co tego typu literatura winna nieść, czyli walkę w rozmaitej postaci - z ludźmi, aniołami i najprawdziwszymi potworami, długą podróż grupy kilku bohaterów, którzy przeżywają liczne przygody, zawsze mogą na siebie liczyć i przy okazji odsłaniają swoją prawdziwą naturę, jak i wreszcie wielkie emocje z humorem, ale też i żalem na czele. W bonusie jest coś jeszcze, a mianowicie kompletnie szalony pomysł autora na innowacyjną zagładę świata, który co prawda już nieco znamy, ale który wciąż nas zachwyca i zaskakuje z wielką mocą.
Przyznam szczerze, iż czytając o wydawniczych zapowiedziach tej książki miałam myśli w rodzaju – „Aha, powielanie pomysłów, powtórka z rozrywki prawdopodobne zepsucie efektu ‘wow’, jaki towarzyszył przy odkrywaniu cyklu „Komornik”… Na szczęście bardzo się myliłam, gdyż powieść ta ma swój sens, ogromny potencjał ku jej rozwinięciu i ponadto stanowi coś zupełnie innego, nowego i świeżego, co tylko bazuje na podwalinach dawnego „Komornika”. Ba!, powiem więcej - teraz zastanawiam się nad tym, dlaczego aż tak długo kazał nam czekać autor na tę książkę, gdyż wszakże jej powstanie wydaje się sprawą tak bardzo naturalną i oczywistą, że...
Lektura „Areny dłużników” to czysta przyjemność, wspaniała rozrywka i piękna zabawa, która tylko niestety nazbyt szybko się kończy. Na szczęście Michał Gołkowski zapowiedział już co najmniej dwie, jeśli nie trzy kolejne powieści o „nowych” losach Ezekiela i jego barwnych kompanów, co bardzo, ale to bardzo mnie cieszy. Tymczasem gorąco zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł, który zachwyca nas swoją fabułą, klimatycznymi ilustracjami, emocjami i całą resztą. Polecam!
Szybka akcja, ciekawa apokaliptyczne uniwersum, dobrze się czyta, niektóre sceny opisane mocno naturalistycznie.
Wiosna 1922. Samobójcze natarcie na pozycje przeciwnika po raz kolejny prowadzi kapral Reinhardt i jego kompania karna - kundle wojny, dezerterzy...
Rzucony przez samego siebie na główkę w wir ponownie rozpoczętej, równie co poprzednia nieudolnej Apokalipsy, nasz poczciwy Ezekiel robi to, co powinien...