7 razy dziś [wyd.2]

Ocena: 4.6 (25 głosów)
Inne wydania:

Jeśli wylałaś morze łez przy ,,Naszym ostatnim dniu" i ,,Opowiem o tobie gwiazdom", ta powieść jest dla ciebie!

NAZYWAM SIĘ SAM KINGSTON.

Jestem popularna, mam przystojnego chłopaka i szalone przyjaciółki, z którymi świetnie się bawię. Robię, co chcę i kiedy chcę. Nie obchodzi mnie, czy kogoś zranię, bo i tak wszystko uchodzi mi na sucho. Aż do dzisiaj...

Wychodzę z imprezy. Oślepiają mnie światła samochodu jadącego z naprzeciwka. Czuję niewyobrażalny ból. Spadam w niekończącą się pustkę...

Umarłam?

A jednak budzę się w swoim łóżku. Tylko że znów jest piątek 12 lutego, a ja od nowa przeżywam ten sam dzień. Czy naprawdę zasłużyłam na tak surową karę? Jedyne czego chcę, to odzyskać moje idealne życie. Bo przecież było idealne, prawda?

Informacje dodatkowe o 7 razy dziś [wyd.2]:

Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2022-06-01
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN: 9788381351904
Liczba stron: 440

Tagi: Dzieci od ok. 12 lat

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę 7 razy dziś [wyd.2]

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

7 razy dziś [wyd.2] - opinie o książce

Avatar użytkownika - BookowaWdowa
BookowaWdowa
Przeczytane:2022-07-10, Ocena: 5, Przeczytałem,

,,Może w chwili śmierci czas otacza cię ze wszystkich stron, a ty obijasz się w nieskończoność w tym małym pęcherzyku.”

Sam Kingston ma wszystko, czego potrzebuje. Ma przyjaciół, przystojnego chłopaka, dach nad głową, imprezowy styl życia. Jej życie gładko toczy się torem wyznaczonym przez jej popularność i nic nie zapowiada, że w piątek 12 lutego cokolwiek się diametralnie zmieni. Po północy Sam i jej przyjaciółki wychodzą z imprezy, wsiadają do samochodu, dzieje się coś bardzo złego… po czym sam budzi się w swoim łóżku. I znowu jest piątek 12 lutego. Następnego dnia znowu, i znowu, i znowu…

Zaczynając ,,7 razy dziś”, miałam do tej książki dość wysokie oczekiwania - i się nie zawiodłam❤️ Historia całkowicie mnie wciągnęła i sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać: co ja bym zrobiła w tej sytuacji? Niejednokrotnie przebiegł mnie dreszczyk emocji, czasem współczułam głównej bohaterce, czasem chciałam ją rozerwać na strzępy. A to dlatego, że autorka nie miała litości, tworząc swoich bohaterów. Znacie te historie o ,,nawróceniu” bohaterki, która w rzeczywistości już od początku jest niewinna i honorowa? Ja też, ale ,,7 razy dziś” nie jest jedną z tych historii. Sam jest typową wredną dziewczyną. Niszczy ludziom życie tylko dlatego, że na kimś trzeba się wyżyć. Nie zważa na uczucia innych, chodzi po trupach, nawet nie mając żadnego celu. Myślę, że to właśnie ona, jej charakter, czyni tę książkę tak wyjątkową. Ponieważ kiedy TAKA osoba zaczyna powoli reflektować nad zachowań swoim i innych ludzi, zaczyna w niej zachodzić przemiana - to naprawdę ma znaczenie. I wpływa również na nas jako czytelnika.

Tak jak zazwyczaj dziwnie się czuję, czytając książki sprzed dziesięciu-kilkunastu lat, tak styl pisania Lauren Oliver bardzo mi się spodobał. Myślę, że autorka bardzo dobrze dopasowała swój styl do okoliczności, w jakich ma miejsce fabuła 7 razy dziś, a wydawnictwo dodatkowo poradziło sobie z tłumaczeniem - a jeśli ktoś mnie trochę zna, to wie, że dobre tłumaczenie to dla mnie podstawa!🔥

Jeśli macie ochotę na refleksyjną młodzieżówkę, polecam 7 razy dziś❤️

Link do opinii

Lauren Oliver ukończyła filozofię i literaturę na uniwersytecie w Chicago, potem przeprowadziła się do Nowego Jorku. Mieszka na Brooklynie. "7razy dziś" to był debiut autorki. Znana jest również z późniejszych powieści "Delirium" i "Pandemonium".

Zjawisko deja vu jest nam powszechnie znane, ale tym razem odnosi się do śmierci, którą nasza bohaterka przeżywa kilka razy, a nawet próbuje jej zapobiec i zmienić się na lepsze, z jakim skutkiem?

Sam Kingston wiedzie życie, jak każda nastolatka. Szkoła, imprezy, najfajniejszy chłopak, który jest obiektem zazdrości rówieśniczek. Ponadto Sam przyjaźni się z trzema dziewczynami. które są w szkole popularne. Dziewczyna używa używek, jest arogancka, a przyjaciółki to jej wielki Guru. Nie dostrzega kochających rodziców, siostry. 12 lutego w szkole to dzień wyjątkowy, bowiem jest to dzień Kupidyna. Rozdawane są róże, a kto dostanie ich najwięcej to jest najpopularniejszy w szkole.

Wieczorem imprezę organizuje Kent, oczywiście Sam z przyjaciółkami jest zaproszona. Dla dziewczyny to miał być wyjątkowy dzień, bowiem razem ze swoim chłopakiem chcieli "skonsumować" ich związek po raz pierwszy. Niestety, ale impreza kończy się katastrofą...

Nasza bohaterka budzi się następnego dnia, bierze telefon do ręki, patrzy na datę i godzinę i odkrywa, że dziś jest znów 12 lutego. Sam kompletnie nie może odnaleźć się w tej sytuacji...

Dziewczyna dostaje szansę przeżycia tego samego dnia, aż 7 razy. Czy będzie chciała naprawić błędy?Czy dostrzeże rzeczy najistotniejsze?A może pogodzi się z błędami i w spokoju odejdzie na tamten świat?

"7 razy dziś" to debiutancka powieść autorki i jak na debiut wypadła bardzo dobrze. Niebywała lekkość z jaką autorka pisze sprawia wrażenie, że się dosłownie płynie przez książkę. Narracja prowadzona jest jednoosobowo z punktu widzenia nastolatki, dzięki temu możemy poznać, jakie zmiany i przemyślenia zachodzą w dziewczynie, a także jakimi emocjami się kieruje. Nastolatka próbuje z "niegrzecznej dziewczynki" zmienić się w anioła naprawiając wszystkie błędy za życia. Każdy ten sam dzień, jednak przeżyty od nowa otwiera jej oczy. Dostrzega, że jej chłopak nic nie jest wart, przyjaciółki także już nie są takie wspaniałe. Zaczyna dostrzegać także swoją rodzinę, ale tak na prawdę trudno już cokolwiek zmienić.

"Może dla ciebie jest jakieś jutro. Może dla ciebie istnieje tysiąc kolejnych dni, albo trzy tysiące, albo dziesięć. Ale dla niektórych istnieje tylko dziś. I tak naprawdę nigdy nie wiadomo."*

"7 razy dziś" to doskonały przykład, że powieść z gatunku fantasy może w czytelniku wywołać wiele refleksji, a także odnieść się do codziennego życia. Bowiem o wypadek samochodowy i śmierć w dzisiejszych czasach naprawdę nie trudno. 

„Podobno tuż przed śmiercią całe życie staje człowiekowi przed oczami. W moim przypadku było inaczej.”*

Link do opinii
"7 razy dziś" to historia dziewczyny, która 7 razy przeżywa ten sam dzień. Dziewczyny popularnej i lubianej, posiadającej fajne koleżanki i świetnego chłopaka. Dziewczyny, która nie wykorzystała w odpowiedni sposób tego, co dostała od życia. Ale otrzymuje jeszcze nie jedną, ale siedem szans na naprawienie tego wszystkiego. Czy je wykorzysta? "7 razy dziś" nauczyło mnie, żeby traktować każdy dzień jakby miał być ostatnim, bo takie szanse otrzymują tylko bohaterowie książek.
Link do opinii
Wyobraź sobie, że pewnego dnia twoje życie całkowicie się zmienia. Dzień, jak codzień. Wszystko płynie w swoim rytmie. Ci sami przyjaciele, codzienne rytuały. Wybierasz się na imprezę, na ktorej dzieje się coś szokującego. Wracasz do domu i nagle...BUM. Budzisz się tego samego dnia. Przeżywasz go od nowa. To może być tylko déj? vu , a może coś więcej... ,,Może dla ciebie jest jakieś jutro. Może dla ciebie istnieje tysiąc kolejnych dni albo trzy tysiące, albo dziesięć- tyle czasu, że możesz się w nim zanurzyć, taplać do woli, że możesz pozwolić by przesypywał ci się przez palce jak monety. Tyle czasu, że możesz go zmarnować" ,,7 razy dziś" zaczarowała mnie od pierwszego wejrzenia. Kiedy tylko zabaczyłam okładkę wiedziałam, że to książka dla mnie. Długo jej szukałam aż wreszcie znalazłam. Wiedziałam, że czas z nią spędzony nie będzie zmarnowanym. Nie pomyliłam się. Zanim przejdę do dalszej części recenzji powinnam napisać kilka słow o autorce i dodać opis książki. Lauren Oliver ukończyła filozofię i literaturę na uniwersytecie w Chicago oraz kurs creative writing na Uniwersytecie Nowojorskim. Rzuciła posadę asystentki redaktora w dużym wydawnictwie, by w pełni poświęcić się pisaniu (a pisze niustannie, wszędzie i na wszystkim). Zadebiutowała powieścią 7 razy dziś, jest także autorką trylogii Delirium i nawiązującego do niej zbioru opowiadaań, thrillerów młodzieżowych, książek dla dorosłych i dla dzieci. Jej powieści zostały przetłumaczone na ponad 30 językow i wielokrotnie trafiły na listę bestsellerów ,,New York Timesa". ,,Po to są właśnie najlepsi przyjaciele. Tak właśnie postępują. Pilnują, żebyś nie spadł w przepaść." Nazywam się Sam Kingston. Jestem popularna, mam przystojnego chłopaka i szalone przyjaciółki, z którymi świetnie się bawię. Czuję się lepsza od nudnych kujonów i śmieję się z dziewczyn, które nigdy nie dostały liściku miłosnego. Robię, co chcę i kiedy chcę. Nie obchodzi mnie, czy kogoś zranię, bo i tak wszystko uchodzi mi na sucho. Aż do dzisiaj... Wychodzę z imprezy. Oślepiają mnie światła samochodu jadącego z naprzeciwka. Czuję niewyobrażalny ból. Spadam w niekończącą się pustkę. Umarłam? A jednak budzę się w swoim łóżku. Tylko że znów jest piątek 12 lutego, a ja od nowa przeżywam ten sam dzień. Czy naprawdę zasłużyłam na tak surową karę? Chcę tylko odzyskać moje idealne życie. Bo przecież było idealne, prawda? ,,Oto kolejna rzecz, którą należy zapamiętać: Nadzieja trzyma przy życiu. Nawet po śmierci jest to jedyna rzecz, która trzyma przy życiu." Sam ma idealne życie - zwariowane przyjaciółki, przystojnego chłopaka i jest popularna. Tylko czy to prawda? Dziś jest Dzień Kupidyna. Nic nie zwiastuje rychłego końca. Lindsay przyjeżdża po nią, by zawieźć do szkoły. Ally i Elody jak zawsze ją rozśmieszają. Sammy ma przeżyć dziś swój pierwszy raz i zebrać wiele róż. Niestety, kiedy wybiera się na imprezę do przyjaciela z dzieciństwa Kenta wszystko się zmienia. ,,[...] jeśli przekroczysz pewną granicę i nic się nie dzieje, to granica traci znaczenie."kk Autorka stworzy wiele barwnych, prawdziwych postaci, które są do nas bardzo podobne, ze wszystkimi wadami i zaletami. Przeplata się tu wielu bohaterów. Nie chcę odbierać Wam przyjemności poznania ich, więc wspomnę o tych, którzy najbardziej wpadli mi w pamięć. Izzy - młodsza siostra Sam, mała indywidualista, przy której nie można być smutnym. Lindsay - nieustraszona dziewczyna, która tak naprawdę boi się przeszłości. Juliet - nielubiana koleżanka, która ma wielkie znaczenie dla całej książki i przypomina anioła. Autorka ma lekki styl pisania. Przetrzymuje w napięciu i stosuje chwyty, które nie pozwalają czytelnikowi oderwać się od książki. Akcja toczy się wolno, ale dzięki temu możemy wysunąć pewne refleksje. Zakończenie pozbawia tchu i pozostawia z tym słodko - gorzkim uczuciem, kiedy wiesz, że tak powinno być, choć tego nie chcesz. ,,7 razy dziś" jest przyjemną, wciągającą książką, która nadaje się zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników. To powieść pełna refleksji oraz nadziei. Gwarantuję, że pozostanie z Wami na długo. Polecam!
Link do opinii
Teraz może od razu polecieć na mnie wielki hejt, bo to dopiero moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Oliver, gdyż nie czytałam Delirium. No ale cóż lepiej późno niż wcale :) Tak jak wspominałam na wstępie nie miałam jakiś wygórowanych oczekiwań co do tej książki, bo nie znałam autorki, a o samej książce niewiele słyszałam. Jednak przykuła moją uwagę z czego bardzo się cieszę! Sam to dziewczyna z "wyższych sfer" tych popularnych ludzi, którzy nie liczą się z innymi. Ma swoje przyjaciółki, cudownego chłopaka i sławę, więc czego jej do szczęścia potrzeba? Jednak jedna impreza zmienia wszystko. Gdy dziewczyny próbowały jechać do domu coś uderzyło w samochód co spowodowało wypadek, który był dla niektórych śmiertelny. Sam nagle budzi się w swoim łóżku lecz znowu jest 12 luty, który był wczoraj. Główna bohaterka ma możliwość przeżycia tego dnia jeszcze raz. Znowu napisać trudną kartkówkę z chemii, spróbować innego sposobu na podryw nauczyciela, ominąć niechcianej rozmowy. Wszystko od nowa, jakby ten dzień przeżywała po raz pierwszy. Nie wyobrażacie sobie nawet jak jedna nasza decyzja, miejsce, w którym przez przypadek się znajdziemy może mieć wpływ na naszą przyszłość. Każdy wybór Sam będzie miał swoje konsekwencje i to nie koniecznie dobre. Dziewczyna ma szansę poznać niektóre osoby lepiej, wpłynąć na nie, a być może nawet uratować. Autorka wspaniale porusza i posługuje się umysłem głównej bohaterki. Mimo, że na początku była dość ciężka i już chciałam ją odłożyć, zaczęło się wiele dziać, co sprawiło, że cała historia stała się niesamowita. Za każdym razem jak dzień się powtarzał, Sam robiła coś innego i dowiadywała się wielu rzeczy, które dzieją się za jej plecami, a ona nie miała o tym zielonego pojęcia. Dzięki temu bardzo się zmieniła i bardzo dobrze na tym wychodzi. Odkryła kilka tajemnic, poznała prawdziwe oblicze osób, o których myślała, że wie wszystko. Zakończenie nie daje czytelnikowi spokoju, a sama historia zostaje zakorzeniona głęboko w pamięci. Początek jest dość ciężki, ale dałam jej szansę i dostałam cudowną historię poruszającą ważne tematy jak: śmierć i życie, przyjaźń, popularność, przemoc w szkole, więzi rodzinne czy samobójstwa. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Dawno nie czytałam książki, która wywarła na mnie takie wrażenie, a nie jest książką fantazy. Serio koniecznie musicie przeczytać tą pozycję!
Link do opinii
Lauren Olivier podbiła moje serce trylogią „Delirium” i historią Leny. Sięgając po jej debiutancką powieść „7 razy dziś” miałam nadzieję, że perypetie Sam dostarczą mi niepowtarzalnych literackich doznań, ale nie przypuszczałam, że autorka tak pozytywnie mnie zaskoczy. Główną bohaterką powieści „7 razy dziś” jest nastoletnia uczennica liceum Sam Kingston. Dziewczyna, która wraz ze swoimi przyjaciółkami wspięła się na szczyt hierarchii popularności. Czuje się lepsza od innych, a jej horyzont kończy się z czubkiem własnego nosa. Nie przeszkadza jej, ze swoim zachowaniem rani innych i chętnie wciela się w przypisaną zajmowanej pozycji rolę. I pewnie dalej wiodłaby swoje idealne życia, gdyby w dniu Kupidyna nie doszło do pewnego wypadku, który sprawił, że piątek 12 lutego stał się jej przekleństwem. Ale czy pusta i zadufana w sobie nastolatka będzie umiała wyciągnąć wnioski z lekcji jaką zafundował jej los?



Sam przeżywa ten sam dzień siedem razy i mimo że nikt nie odebrał jej prawa do podejmowania decyzji oraz dokonywania wyborów traci kontrolę nad własną egzystencją. Początkowa dezorientacja przeradza się w walkę o odzyskanie własnego życia, ale czy na naprawienie niektórych błędów nie jest już za późno? W czasie tych kilku dni bohaterka przechodzi długą i krętą drogę, która nie tylko przynosi jej prawdę o samej sobie, ale też pozwala spojrzeć na własne życie z dystansu. Przeszacować system wartości i dostrzec to, co od dawna było poza zasięgiem jej wzroku. Uświadomienie jest bolesne, ale dziewczyna nie poddaje się i podejmuje trud rozwiązania równania będącego wypadkową wielu zmiennych. Autorka w bardzo obrazowy sposób pokazuje przekrój szkolnego środowiska i panujące w nim zależności. Od elit w których królują miss popularności po sam dół, gdzie znajdują się mniej piękni i słabsi, z których można drwić i robić im głupie żarty. Gdzie brak akceptacji, ocenianie drugiego człowieka po pozach i szufladkowanie to chleb powszedni. Okazuje się że liceum to arena, na której nieustannie dochodzi do demonstracji władzy, wyższości i podłości, a przyjaźń opiera się na bardzo kruchych fundamentach. Lauren Oliver stworzyła negatywną bohaterkę i dała jej szansę na wydoroślenie i zmiany we własnym życiu. Pozwoliła czytelnikowi obserwować zachodzące w niej zmiany i pokazała, że zachowanie i osobowość każdego człowieka jest sumą jego charakteru, pragnień, przeszłości, a także środowiska w jakim przyszło mu żyć. Młodzi ludzie z natury nie są źli, a czasem gubią się i brakuje im odwagi by zawrócić ze źle obranej ścieżki. Fabuła powieści oparta jest na ciekawym choć nienowatorskim pomyśle, którego potencjał został w pełni wykorzystany. Autorka już w prologu wyciąga asa z rękawa, a potem sprytnie mami czytelnika, sprawiając, że  do samego końca powieści nie ma pewności czy przedstawione wydarzenia są jawą, snem lub urojeniem. I choć nie dzieje się dużo i pewne elementy stale powtarzają się, to każdy dzień niesie za sobą kolejne informacje, które z biegiem czasu tworzą spójną całość. „7 razy dziś” to intrygującą opowieść dostarczająca różnorodnych wrażeń i emocji. Pisarka w interesujący sposób splata losy bohaterów by zwrócić uwagę czytelnika na wiele ważnych kwestii. I choć pozornie w tej historii nie ma nic odkrywczego, bo przecież każdy z nas wie, że podejmowane decyzje niosą za sobą konsekwencje, a przyczyny i skutki są nieodzownym elementem egzystencji człowieka, to po lekturze książki pozostaje niedosyt i retoryczne pytanie: po co to wszystko? Dla mnie przygoda z debiutancką powieścią Lauren Oliver była ciekawym doświadczeniem wywołującym skrajne odczucia. Pozornie prosta i lekka historia stała się trampoliną pobudzającą do refleksji, przemyśleń i wyciągania wniosków. Okazuje się, że literatura młodzieżowa wcale nie musi być naiwna, nudna i skupiająca się wyłącznie na wątku miłosnym. Książkę polecam każdemu, kto lubi podróże literackie kończące się niedowierzaniem i rozdartym sercem.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2015-05-25,
[http://room6277.blogspot.ie/2015/05/7-razy-dzis-lauren-oliver.html] Lauren Oliver podbiła serca czytelników i świat literatury młodzieżowej serią ,,Delirium", opowiadającą o śmiercionośnym wirusie, jakim jest miłość. Historia Leny Haloway była szeroko omawiana i recenzowana przez nastolatków; stacja FOX zamówiła nawet serial bazujący na serii. Niestety, po pierwszym odcinku wycofano się z dalszych prac. Nie można jednak zapomnieć o erze sprzed ,,Delirium" i o tym, że Oliver swoją karierę rozpoczęła jednotomową powieścią ,,7 razy dziś". Intrygujący debiut przetarł szlak dla późniejszych tytułów, które ugruntowały pozycję pisarki i udowodniły, że autor młodzieżówek również może mieć niepowtarzalny styl. Wiemy, że jedna decyzja może wiele zmienić. Czasem fantazjujemy na temat ,,co by było, gdyby...?" i wymyślamy nieistniejące konsekwencje niepodjętych decyzji. A gdybym wtedy poszła inną drogą, gdybyśmy się nie poznali, gdybym wtedy powiedziała coś innego, albo nie odezwała się wcale, gdybym w ostatniej chwili zmieniła swoje plany... Myślimy przede wszystkim o sobie i swoim życiu, ale tak naprawdę nasza decyzja wpływa nie tylko na nasz los. Tkwiąc w sieci powiązań z innymi, możemy nieświadomie sprawić, że konsekwencje dotkną grupę osób, która na co dzień nie ma z nami zbyt wiele wspólnego. Sam Kingston na własnej skórze poznaje siłę decyzji i konsekwencji. Po zwyczajnym dniu w szkole udaje się na imprezę, po czym... ginie w wypadku. I budzi się tego samego dnia. Początkowo myśli, że to tylko zły sen - ale czy złe sny pozwalają przewidywać najbliższą przyszłość? Gdy splot wydarzeń znów prowadzi do pechowej imprezy, dziewczyna zaczyna dopuszczać do siebie myśl, że ten upiorny scenariusz znów powtórzy się jutro. Jutro, którym będzie dziś. Uwięziona w pętli, próbuje zrozumieć, co tak naprawdę jej się przydarzyło. Podejmuje nowe decyzje, bada ścieżki, które zignorowała w pierwszej wersji życia. Zaczyna realizować własne ,,co by było, gdyby...?", dzięki czemu zyskuje nowe spojrzenie na środowisko, które rzekomo znała jak własną kieszeń. W opowieści Sam pojawiają się stałe elementy, które wyznaczają rytm upływającego dnia, ale pomiędzy nimi za każdym razem rozgrywają się nowe wersje wydarzeń. Cykl dom - szkoła - impreza w powtarzających się dniach wcale nie oznacza, że jesteśmy świadkami identycznych sytuacji. Autorka rozwija różne scenariusze, choć w większości biorą w nich udział te same osoby. Dzięki temu powstała bardzo ciekawa historia, ukazująca siłę naszych decyzji i tego, jak możemy wpłynąć na sytuację innych. To, co przydarzyło się Sam, było owocem nie tylko jej działań - każdy z bohaterów zrobił coś, co wpłynęło na okoliczności Tego Dnia. Choć historia nie jest skomplikowana, to jednak powinna dać nastolatkom do myślenia - a może i nawet nieco starszym osobom. W pewnym momencie Sam zwraca się do czytelników z myślą ,,spróbuj mnie nie osądzać. Pamiętaj, jesteśmy tacy sami, ty i ja." Po zastanowieniu trzeba przyznać, że bohaterka ma wiele racji. Pomijając różnice w usposobieniu, to ile razy sprzeczaliśmy się z kimś bliskim o drobiazgi? Ile razy wyszliśmy w złym nastroju i nie pożegnaliśmy się z nikim? Ile razy słowa wypowiedziane pod wpływem emocji, przed rozstaniem, były bolesne i złośliwe? Ile razy nie pomyśleliśmy o tym, by postawić się na miejscu drugiej osoby? Nie mieści się to w głowie, że może nam się coś stać w trakcie zwyczajnego dnia, nawet takiego, który jest wypełniony rutyną. Zdarza nam się działać pod wpływem impulsu, jednak nie mamy szansy, by przyjrzeć się swoim działaniom z różnych perspektyw. Zazwyczaj po prostu idziemy dalej, Sam za to otrzymała taką szansę. Czasem chcielibyśmy cofnąć czas; niektórzy mają szczęście i naprawiają swoje błędy w przyszłości, a inni po tragedii zdają sobie sprawę, że już za późno na pewne słowa - i że nigdy nie będą mogli tego zmienić. To sprawia, że ,,7 razy dziś" jest poruszającą lekturą, bo dotyka tych niespokojnych myśli, które mamy chyba wszyscy. Przede wszystkim Oliver dobrze poradziła sobie z kreacją głównej bohaterki. Nie narzuciła Sam metamorfozy absolutnej, co i tak byłoby niepotrzebne i nienaturalne. Początkowo dziewczyna jest złośliwa, zapatrzona w siebie i rozpuszczona - ta postawa jest niczym maska, ale już wtedy mamy przebłyski tego, kim tak naprawdę jest pod tą pozą. Pisarka uchwyciła rysy charakterystyczne dorastającej dziewczyny, która z jednej strony chce dopasować się do rówieśników, a z drugiej, pod tym całym burzliwym czasem dojrzewania, skrywa swoje dawne cechy. Sam zaczyna się zmieniać wraz z upływem kolejnych dni, ale nie jest to błyskawiczne przeistoczenie w grzeczną dziewczynkę. Jakakolwiek całkowita cudowna zmiana byłaby niewiarygodna. Musimy bowiem pamiętać, że mamy do czynienia z akcją rozgrywającą się w ciągu tygodnia, który jest zapętlonym jednym dniem. W obrębie tego czasu Sam raczej zyskuje świadomość dotyczącą swojego postępowania, nabiera dystansu do chwil, które w pierwszej wersji dnia były skutkiem impulsywnych działań. W normalnym życiu rzadko kto potrafi tak z boku spojrzeć na własne postępowanie. To nie tyle ją zmienia, co pomaga jej w wydobyciu cech, które kiedyś zepchnęła w głąb siebie. Dziewczyna zyskuje nową perspektywę w swoim życiu. Skóra mi cierpnie na myśl o przyjaciółkach Sam, bo choć ich nie polubiłam, to przyznaję, że nawet jest mi ich żal i jestem w stanie wykrzesać trochę sympatii, gdy o nich myślę. Są bohaterkami, które budzą w czytelniku sprzeczności - z jednej strony ich zachowanie drażni i złości, ale gdy poznajemy wszystkie sekrety, zaczynamy rozumieć, dlaczego tak postępują. To przede wszystkim potwornie zagubione nastolatki. Pierwsze wrażenie, jakie wywierają dziewczyny, jest tragiczne, bo nawet ,,Wredne dziewczyny" są przy nich milutkie. Postawa Lindsay, Elody i Ally wynikała z pewnych prywatnych problemów, które starały się w ten sposób nieudolnie maskować. W szkole (przetrwania) słabości są bezlitośnie wykorzystywane i tylko hałaśliwe, rozrywkowe usposobienie pomaga wspiąć się na szczyt towarzyskiej drabiny. Dla nich rachunek był prosty - jeśli nie pójdą po trupach do celu, one same staną się tymi trupami. W kontekście ,,7 razy dziś" to sformułowanie nie jest przesadzone. Pisarka spróbowała sportretować współczesnego, amerykańskiego nastolatka; zastanawiam się jednak, czy nie była za ostra w swojej ocenie - chamstwo, wulgaryzmy, alkohol, narkotyki, lekceważący stosunek do wszystkiego i wszystkich, bezmyślność, brak empatii to codzienność wielu rówieśników Sam. Czy w tym przypadku przykład idzie z góry, od dorosłych domowników chociażby? Brakowało mi jakiegoś wyjaśnienia, dlaczego właśnie w ten a nie inny sposób nastolatki postrzegają popularność i wchodzenie w dorosłość. Myślę, że autorka jest nam winna wyjaśnienie - pokazała, jak rzekomo jest, ale poskąpiła odpowiedzi na pytanie ,,dlaczego?". Wydaje mi się, że pisarka mogłaby lepiej rozwinąć historie wszystkich bohaterów, nie tylko Sam, jej przyjaciółki i pewnej szkolnej ofiary. Rozumiem, że powtarzający się siedem razy dzień nie daje wielkich możliwości, jeśli chodzi o budowanie pośrednich wątków, ale przecież wyraźnie widać, że miała pomysł na los każdej postaci, a jednak tylko o tym napomknęła. Umiejętnie wprowadziła retrospekcje do opowieści głównej bohaterki, więc mogłaby to samo zrobić z postaciami drugoplanowymi. Dzięki temu waga każdej decyzji Sam nabrałaby jeszcze głębszej wymowy. ,,7 razy dziś" to frapująca, bardziej gorzka niż słodka powieść przeznaczona dla nastolatków. Lauren Oliver zadebiutowała w dobrym stylu, jednocześnie dając do myślenia młodym osobom. Często powtarzamy sobie: ,,żyj tak, by niczego nie żałować", ale często nie poddajemy refleksji prawdziwego znaczenia tych słów. Nie dotyczą one wyłącznie szalonych, fundujących zastrzyki adrenaliny planów, czasem chodzi o zwykle, codzienne życie, w którym nie zawsze myślimy o konsekwencjach, impulsywnie podejmujemy decyzje czy mówimy coś zanim zdołamy zastanowić się nad własnymi słowami. ,,7 razy dziś" to tytuł obowiązkowy dla fanów Oliver oraz czytelników ceniących sobie literaturę młodzieżową, która zmusza do zastanowienia.
Link do opinii
Rzadko, naprawdę rzadko czytam książki, ale jeśli już wleci jakaś w moje ręce, to pochłonę ją jak najszybciej. Bardzo zżyłem się z główną bohaterką, bo w rzeczywistości przypomina trochę mnie. Ta książka potrafi pobudzić i wzmocnić uczucie empatii... Jak napisałem, odnajduję w jej treści cząstkę siebie samego. Jestem chamem, nie zważam na to, czy kogoś urażę czy nie, czy kogoś uszczęśliwię, czy może zdenerwuję. Wyobraźnia płata figle po każdym przeczytanym rozdziale. Wraz ze zmianą charakteru głównej bohaterki nachodzi refleksja nad tym, co zaczyna czuć, jak zmienia się jej zachowanie i myślenie. Naprawdę piękna lektura, szczerze polecam.
Link do opinii
Może nie zachwycił mnie do końca styl tej powieści i nadużywanie przez bohaterki słowa "suka", ale znalazłam w niej głębsze dno więc z czystym sumieniem polecam ;) Historia Samanthy w głównej mierze napisana dla nastolatków trafić powinna również do dorosłych. Z jednej strony bohaterka to tylko w pewnym sensie naiwna nastolatka, ale w trakcie zagłębiania się w powieści dojrzewa i patrzy na wszystko z coraz większym wyczuciem i pewnego rodzaju mądrością. Jak dla mnie to przede wszystkim opowieść o tym jak próba podpasowania się ogółowi i egoistyczne skupianie się na własnej popularności prowadzą do złych decyzji które mogą kosztować nas bądź kogoś innego życie...
Link do opinii
Co by było, gdybyście kilka razy na nowo musieli przeżywać jeden dzień z życia i to ten, który nie należał do najlepszych? Na to pytanie spróbowała odpowiedzieć Lauren Oliver w powieści "7 razy dziś". Autorka znana jest dzięki trylogii "Delirium", której czytałam tylko pierwszą część i niestety niezbyt mi się podobała. Ta powieść wydawała się jednak ciekawa, więc gdy zauważyłam ją w szkolnej bibliotece, bez wahania wypożyczyłam. Sam Kingston należy do grupy tych ładnych, popularnych, lubianych. Dziewczyna nie może narzekać na samotność: ma trzy przyjaciółki, chłopaka, ciągle otrzymuje zaproszenia na imprezy itd. Pewnego dnia, gdy wraca ze swoją paczką wraca z jednej z takich imprez, ich samochód wpada w poślizg. Nastolatka odnosi śmiertelne obrażenia, ale po chwili budzi się w swoim łóżku i okazuje się, że znowu jest piątek 12 lutego... Na początku książka mnie denerwowała i właściwie miałam ochotę przestać czytać, ale ostatecznie się nie poddałam. Była po prostu taka typowo amerykańska. Sam należy do paczki, która z premedytacją gnębi pół szkoły, nieźle się przy tym bawiąc. Przyjaciółki zazwyczaj nazywają siebie nawzajem "sukami", traktują to jako pieszczotliwe określenie. Zapomniałabym jeszcze o jednym - Sam jest dziewicą, a że wśród jej rówieśniczek to hańba, dziewczyna chce mieć już pierwszy raz z głowy, więc planuje spędzić noc ze swoim chłopakiem, którego właściwie nawet nie kocha. Wyciera usta po pocałunkach z nim itp.To wszystko tak mnie denerwowało, że naprawdę miałam już tej książki dość. Na szczęście później sytuacja się trochę poprawiła. Czytelnicy mogli śledzić przemianę głównej bohaterki. Myślę, że w powieści chodziło o to, aby pokazać, iż ten styl życia nie jest dobry. Później czytało się ją całkiem nieźle, choć taki specyficzny amerykański styl np. dialogów, pozostał. Ogólnie sam pomysł autorki jest bardzo ciekawy i intrygujący, szkoda tylko, że nie popracowała nieco nad bohaterami i nie dodała jeszcze czegoś do fabuły. Powieść "7 razy dziś" wspaniale pokazuje jak na wiele sposobów można przeżyć jeden dzień. Uświadamia nam, że jedna decyzja, czyn, słowo znacząco wpływa na nasze dalsze losy, jest w stanie zmienić wszystko, dlatego tak bardzo trzeba uważać na to, co się mówi i robi. Warto także zwracać uwagę na drugiego człowieka. Lauren Oliver próbuje przez swoją powieść powiedzieć nam, że każdy ma w życiu jakąś misję, zadanie do wypełnienia, jest komuś potrzebny. Książka ma jeszcze jedno przesłanie - żyjcie tak, aby niczego nie żałować, tak, jak gdyby ten dzień miał być ostatnim dniem. "7 razy dziś" to nie jest arcydzieło, ani bardzo porywająca powieść, ale jeśli lubicie tego typu historie, to warto ją przeczytać. Moje oczekiwania były nieco wyższe, jednak pomimo tego książka mnie wzruszyła, pozwoliła na chwilę refleksji. Ważne, że może coś wnieść do życia, czegoś nauczyć, nawet jeśli nie jest rewelacyjna.
Link do opinii
Sam Kingston to zwykła siedemnastolatka, uczennica amerykańskiego liceum, dziewczyna popularna, towarzyska, trzymająca się z grupką przyjaciółek - Ally, Elody i Lindsay. Można powiedzieć, że to one przewodzą w szkole, a zarazem gardzą innymi. Ich życie to jedna wielka impreza i lekceważenie konsekwencji. 12 lutego to piątek. Jest to dzień Kupidyna, w którym obdarowuje się osoby różami, a ich ilość świadczy o popularności. Po szkole dziewczyny udają się na imprezę, która kończy się wypadkiem samochodowym. A później? Dzwoni budzik i znowu jest 12 lutego. Nie polubiłam bohaterek, bo nie trawię takich dziewczyn, które myślą, że są pępkiem świata i nie szanują innych. Moją sympatię zdobyła tylko Sam, ale też nie od razu. Dopiero po wypadku, wtedy gdy zaczynała rozmyślać nad swoim życiem. Cała ta przyjaźń pomiędzy Sam a dziewczynami dla mnie nie była prawdziwa, a bohaterki okazały się puste i liczyła się dla nich tylko popularność. Jednak jak już wspomniałam Sam polubiłam po pewnym czasie, bo autorka stopniowo prowadziła jej wewnętrzną przemianę. Autorka porusza w tej książce mnóstwo współczesnych problemów tj. brak akceptacji, samotność, dominacja nad innymi, miłość. Wiadomo, że amerykańskie realia są inne, bo inaczej wygląda życie, ale w pewnych kwestiach wszystko jest takie same. W szkole tworzą się grupki i ktoś nad kimś dominuje. Zawsze znają się też osoby samotne i kozły ofiarne, które w niczym nie zawiniły. Przykre, ale prawdziwe. Ja zawsze przy takich książkach powtarzam, że trzeba o tym mówić, trzeba pisać i walczyć z tym. Początkowo miałam wątpliwości, czy książka nie będzie monotonna. W końcu czytamy siedem razy o tym samym dniu. Ale nic z tych rzeczy! Bo każdy ten piątek 12 lutego jest bardzo emocjonująco opisany i nie sposób się nudzić, naprawdę. Razem z Sam szuka się sposobu na lepsze przeżycie tego dnia i ratunek. Każdy z tych dni coraz bardziej otwiera jej oczy i pozwala dostrzec to, czego dotychczas nie widziała. Dostrzega swoją rodzinę, innych ludzi, swoje zachowania. Przychodzi czas na wielki rachunek sumienia. Wadą jest dla mnie zakończenie, które jest trochę dla mnie niejasne, a czytelnik ma sam sobie dopowiedzieć zakończenie. Poza tym niektóre wątki były dla mnie trochę przekombinowane, ale nie obniża to znacząco mojego odbioru tej książki. "7 razy dziś" to międzynarodowy bestseller. Czy słusznie? Jak najbardziej tak. To książka wartościowa i zdecydowanie warta przeczytania, a nastolatkom polecam szczególnie. Poznajcie tę historię! kingaczyta.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ruczek
Ruczek
Przeczytane:2013-12-28,

Może dla ciebie jest jakieś jutro. Może dla ciebie istnieje tysiąc kolejnych dni albo trzy tysiące, albo dziesięć- tyle czasu, że możesz się w nim zanurzyć, taplać do woli, że możesz pozwolić by przesypywał ci się przez palce jak monety. Tyle czasu, że możesz go zmarnować.

Po przeczytanie "Delirium" autorstwa Lauren Oliver wiedziałam, że muszę zapoznać się z jej innymi powieściami. W końcu dane mi było przeczytać "7 razy dziś", debiut literacki autorki, a ta recenzja pokaże, czy i te spotkanie przebiegło równie pomyślnie, co w przypadku wcześniej wspomnianej trylogii. 

Sam jest uczennicą liceum, popularną dziewczyną, która razem z trzema przyjaciółkami czują się najlepsze i bezkarne. Pewnego dnia, w trakcie wracania z imprezy, przyjaciółki ulegają wypadkowi i Samantha umiera. Jednak to nie jest jeszcze koniec ostateczny, bowiem nagle budzi się rano i okazuje się, że jest ten sam dzień, w którym rzekomo zginęła. Co takiego się wydarzyło? Dlaczego bohaterka utknęła w tym jednym dniu i jest zmuszona powtarzać go kilkukrotnie? Jakie zadanie ma do wykonania? Czy będzie jej dane odkupić winy? Przekonajcie się.

Główna bohaterka jest typową nastolatką, która uważa się za lepszą od innych. Gardzi ludźmi z "nizin" społecznych. Nie zadaje się z osobami, przez które mogłaby zostać zdegradowana w hierarchii szkolnej. Liczą się dla niej przyjaciółki, imprezy, chłopcy i dobra zabawa. Jednak ten wypadek powoli zaczyna ją zmieniać. Początkowo uznaje, że nic nie jest warte zachodu. Postępuje tak, jakby nic jej nie obchodziło, jednak z kolejnym przebudzeniem zaczyna pragnąć zmiany. Zmiany siebie, swojego postępowania, swojego życia. Na niektóre rzeczy jest już za późno, ale jednak każdego z tych dni, które zostały jej dane, stara się robić coś dobrego. Coś, co pomoże jej pogodzić się z prawdą.

Autorka po raz kolejny powaliła mnie na kolana. Powieść ta wzbudziła we mnie wiele emocji i niejednokrotnie doprowadziła do łez. Po jej skończeniu czułam się wyczerpana, a burzy myśli, którą we mnie wywołała, nie mogłam pozbyć się przez kilka dni. Język powieści jest dopasowany do bohaterów, ich wieku i towarzystwa, w jakim się obracają. Postaci są różne i nie tak powierzchowne, jak mogłoby się wydawać. Poznając ich przeszłość lepiej rozumiemy to, kim są teraz. Pisarka stworzyła nastolatków z krwi i kości, z prawdziwymi problemami, które mogą dotknąć każdego z nas. 

To dziwne, jak wiele można o kimś wiedzieć, nie wiedząc wszystkiego. A wciąż nam się wydaje, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy poznamy całą prawdę.

Dla tych, którzy obawiają się nudy wynikającej z powtarzania ciągle tego samego dnia - nie mam jej. Niby dzień jest ten sam, ale Sam za każdym razem postępuje inaczej. Robi coś innego, nawet drobnostkę, która zmienia kolejną rzecz, itd. Bohaterka pamięta każde poprzednie przebudzenie się, zatem następnego dnia postępuje jeszcze inaczej, aby znaleźć sposób na uwolnienie się z tej pętli czasowej, do której trafiła. Zaczyna ona dostrzegać rzeczy, które wcześniej jej umykały, staje się bardziej otwarta na otaczający ją świat i ludzi oraz dostrzega wcześniej popełnione błędy. 

Książka ta porusza bardzo ciekawe kwestie dotyczące tego, jak jedno krótkie zdanie czy gest może zmienić komuś całe życie. Jak ludzki umysł i ciało bronią się przed tym, czego się obawiają. Jak ludzie widzą to, co chcą widzieć, chociaż prawda jest na wyciągnięcie ręki. Bohaterka powtarzając ten sam dzień zaczyna dostrzegać rzeczy, które jej wcześniej umykały i powoli klaruje się przed nią większy plan, dla którego przytrafiło jej się to, co przytrafiło. Dociera do niej, że niektórych rzeczy zmienić nie można, a niektóre muszą się dokonać, aby ocalić coś innego - kogoś innego. 

Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Dotyka ona samej duszy czytelnika i pozostawia w niej ziarno, którego nie da się wyplewić. Ziarno, które powoduje, że się zastanawia nad własnym życiem i czynami. Autorka napisała świetną powieść pełną smutku, ale także pewnego rodzaju ciepła, które potrafi ogrzać serce. Nie da się o niej łatwo zapomnieć, co jest dobre. Kto by pomyślał,  że tak lekko napisana książka dla młodzieży potrafi tak mocno wpłynąć na czytelnika. Po jej lekturze jeszcze bardziej cenię twórczość Lauren Oliver i z niecierpliwością czekam na możliwość poznania jej innych tworów. Tymczasem z całego serca polecam Wam "7 razy dziś"!

Tak chyba wyglądają wszystkie pożegnania - przypominają skok w przepaść. Najtrudniej podjąć decyzję, że się to zrobi. Kiedy już się leci, nie można zrobić nic innego, jak tylko się temu poddać.

http://ruczek.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - Alis17
Alis17
Przeczytane:2013-10-20,
Czy wyobrażaliście sobie jak to jest przeżyć jeden dzień ze swojego życia kilka razy? Jeśli nie, to koniecznie sięgnijcie po tą książkę. Główna bohaterka przeżywając ten jeden dzień kilka razy odkryje co robiła źle, spojrzy na swoje życie z zupełnie innej perspektywy.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2013-09-07,

„Może dla ciebie jest jakieś jutro. Może dla ciebie istnieje tysiąc kolejnych dni albo trzy tysiące, albo dziesięć- tyle czasu, że możesz się w nim zanurzyć, taplać do woli, że możesz pozwolić by przesypywał ci się przez palce jak monety. Tyle czasu, że możesz go zmarnować”


Sam jest zwykłą dziewczyną, niesamowicie popularną, mającą słodkiego chłopaka i 3 wspaniałe przyjaciółki. Wszystko jest okej, do czasu... Jest dzień kupidyna i dzieci z młodszych klas roznoszą róże, Dziewczyna oczywiście dostaje ich kilka i wszystko jest okej, zostaje zaproszona na imprezę przez Kenta - byłego przyjaciela, więc wraz z przyjaciółkami się tam wybierają, tam jednak dzieją się niespodziewane rzeczy a wydarzenia poprowadzą Sam do śmierci.

Nagle Sam budzi się w swoim łóżku podnosi się i dowiaduje że jest dzień kupidyna...ZNOWU, dziewczyna przeżywa ten sam dzień kilka razy i wraz z powtarzającym się dniem zmienia się jej podejście do życia. Nieoczekiwanie w jej życiu coraz większą wartość mają Kent i... zresztą dowiecie się sami.

Książka jest bardzo ciekawa zmusza do pomyślenia również nad swoim życiem. Sprawia że nie chce się marnować chwil, przykład na zmianę Sam jest bardzo prosty wręcz banalny, a wielu ludzi nie rozumie jak wiele może zmienić. Dziewczyna zakazała wchodzić rodzicom do swojego pokoju, uściski i całusy są tylko w imieniny i urodziny, a nagle Sam przytula swoją mamę i mówi jej że ją kocha, mały gest a sprawia że obie czują się lepiej, oczywiście staje się to dopiero po kilku powtarzających się dniach, kiedy Sam straciła nad wszystkim kontrolę i potrzebowała pomocy.


Polecam książkę tym którzy chcą się oderwać od rzeczywistości i zatopić w świecie Samanthy Kingston, przeżywać wraz z nią smutne i wesołe chwile.

Link do opinii
Budząc się rano nie rozważamy naszego dnia w kategorii: a co jeśli to ostatni dzień, jaki mam za życia? Przyjmujemy za pewnik, że kolejny dzień nastąpi, wzejdzie słońce, a my wraz z nim rozpoczniemy swoje codzienne rytuały. Czasem nas coś zaskoczy, czasem ucieszy, czasem zezłości- to normalne, takie są uroki życia i w jakiś sposób jesteśmy na to przygotowani. Ale z całą pewnością nie jesteśmy przygotowani na nagłą śmierć. A ta przecież może przyjść zupełnie nieoczekiwanie, bez zapowiedzi, bez zwiastunów sygnalizujących, że się zbliża. Wszystko będzie zwyczajne, takie jak zawsze, a potem w okamgnieniu wszystko się zmieni- bo nas już nie będzie. Co byście zrobili gdybyście otrzymali szansę przeżycia swojego ostatniego dnia na ziemi w sposób lepszy niż pierwotnie nam się udało? Czy można wycisnąć z takiego dnia ile się da, dokonać dobrych uczynków, w jakiś sposób naprawić swoje błędy pozostawiając po sobie lepsze wrażenie, a potem.. spokojnie odejść? Choć w prawdziwym życiu nie ma drugich szans, to być może nauczka jaką dostaje od życia (lub śmierci) główna bohaterka zmusi nas, czytelników, do przemyśleń na temat naszej codziennej egzystencji. Sam jest popularną uczennicą liceum. Ma trzy przyjaciółki, z którymi nigdy się nie rozstaje i razem tworzą niemal nierozerwalną grupę. Ma przystojnego chłopaka, którego mogą jej zazdrościć inne dziewczyny, i wydawać by się mogło, że to co mają to nawet jest miłość. Dom też ma zwyczajny- kochających się rodziców, młodszą siostrę wpatrzoną w nią jak w obrazek, ukochanego psa. I to wszystko co ją otacza bierze za pewnik. Bo przecież ci ludzie wokół niej zawsze byli i zawsze będą. Nie liczy się z resztą osób, która w jakimś stopniu styka się z jej hermetycznym światem, nie myśli o uczuciach osób postronnych. Jej zachowanie bywa wręcz odrażające, nastoletnie kaprysy skutecznie zrobiły z niej dziewczynę, której chyba nie chcielibyśmy spotkać. Dramaty, z którymi się mierzy nie są tak naprawdę żadnymi dramatami, rozterki, które zajmują jej myśli najczęściej nie są w ogóle warte uwagi, a ona sama zupełnie bezwiednie krzywdzi wiele osób wokół. Rodzinę- swoim brakiem zainteresowania, znajomych ze szkoły- swoim przekonaniem o własnej wyższości. Lecz przede wszystkim kompletnie nie docenia tego, co ma, biorąc to za rzecz oczywistą. I gdy nagle budzi się po wypadku samochodowym, w którym zginęła, powoli zaczyna do niej docierać prawda o niej samej- że wcale nie była tak idealna i dobra jak jej się wydawało.

"7 razy dziś" to naprawdę mądra książka, zwracająca uwagę na niuanse zachowań i życia, o których nie myślimy w dniu powszednim, zbyt zabiegani czy zaaferowani własnymi sprawami. To, co w niej uderza to fakt, że nie jest to tylko świetna lektura dla młodych ludzi, otwierająca oczy na pewne szkodliwe wzorce, którymi nader często się posługują. To także doskonała powieść dla rodziców, mających pod swoim dachem te zbuntowane i na swój sposób zagubione nastolatki, którzy nie potrafiąc sobie z nimi do końca poradzić, zwyczajnie ignorują wszelkie sygnały ostrzegawcze, które oni swoim zachowaniem wysyłają. A ignoracja to w tym wypadku rzecz okropna i może być dramatyczna w skutkach. Nie można też spłycać książki do tego, że jest opowieścią Sammy, bowiem choć to ona gra tu główną rolę, to niemniej ważne są postaci poboczne, które raz za razem mają wpływ na bieg zdarzeń jak i na samą dziewczynę. I każda z nich wnosi do powieści treści istotne, nad którymi warto się pochylić, postawy, które warto przeanalizować, a przede wszystkim każda z nich jest wykreowana realnie i mnóstwo osób im podobnych mierzy się z takimi problemami w swojej rzeczywistości. Książka uświadamia jak nasze zachowanie, a nawet słowa, mogą być krzywdzące i powoli, aczkolwiek skutecznie mogą rujnować świat innych osób, doprowadzając do tragedii. A tego można uniknąć, gdyby tylko pamiętało się o zwykłej, ludzkiej życzliwości oraz powstrzymało się od oceniania innych zbyt pochopnie, na podstawie własnych, często szalenie mylnych, wyobrażeń. A tak postępują nie tylko postaci w książce, bowiem tak po prostu postępujemy my, ludzie, niezależnie od wieku, płci i innych cech nas określających. Wykluczamy innych, oceniamy ich, czujemy się od nich lepsi lub gorsi, a przecież oni są tacy sami, a poglądy, życiowe postawy, zainteresowania czy zasobność portfela nie powinny stanowić jakichkolwiek liczących się wartości. Tak łatwo można kogoś zranić i tak trudno potem to naprawić.. Wybierając się w podróż z Sam nauczymy się o życiu i nas samych naprawdę wiele. Ta książka skłania do przemyśleń, uczy i jest naprawdę wartościową lekturą, którą polecam czytelnikom w każdym wieku.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Aramina
Aramina
Przeczytane:2019-06-30, Ocena: 4, Przeczytałam,

UWAGA SPOILERY!!! 

 

Zazwyczaj nie czytam takich książek, bo nie są w moim guście. Najczęściej fabuła po prostu mnie nudzi. W tym przypadku byłam mile zaskoczona, bo do samego końca akcja nie zwalniała tempa i trzymała w napięciu. Podobało mi się też, jak autorka zbudowała postać głównej bohaterki. Sam na początku zachowuje się jak rozwydrzona nastolatka, która widzi tylko czubek własnego nosa i ma w nosie uczucia innych, bo przecież jest popularna więc wszystko jej wolno. Ale z każdym dniem, który Sam przeżywa od nowa widać jej przemianę. Możemy zobaczyć, że jednak Sam nie jest tak zepsuta i ma jakieś uczucia i wyrzuty sumienia. W końcu zaczyna dostrzegać innych ludzi wokół siebie i jak swoim zachowaniem ona i jej przyjaciółki krzywdzą innych. Wreszcie dostrzega, że wcale nie jest tak lubiana jak myślała, że jej chłopak
to nie taki ideał, że ten dziwak Kent, który nie daje jej spokoju jest jedyną osobą, która zna i lubi ją taką, jaka jest naprawdę, a nie tą pozerkę, którą gra na co dzień. Dodam, że Kent był w tej książce moją ulubioną postacią i w sumie na końcu to jego było mi najbardziej żal, a nie Sam. Każdy dzień Sam czuje co innego. Pierwszego dnia jest oszołomiona, nie wie, dlaczego cały dzień to jedne wielkie deja vu. Drugiego dnia jest mocno przestraszona. A każdego kolejnego dnia widzimy jak Sam przechodzi kolejną fazę smutku - zaprzecza temu, co się stało, wpada w niepohamowaną złość przez tą sytuację, próbuje się targować i zmieniać zdarzenia, żeby zmienić zakończenie, w końcu wpada w głęboką depresję, a na samym końcu akceptacje to, że nie da rady zmienić tego, co nadchodzi. Było to całkiem nieźle poprowadzone przez autorkę. Chociaż książka ma swoje małe mankamenty. Jeden, który rzucił mi się najbardziej w oczy był pod koniec książki. Mianowicie ostatni dzień Sam. Od samego początku nie wiedziała ona dlaczego przeżywa ten dzień w kółko i w kółko. Ba, w pewnym momencie bała się, że będzie to trwało już zawsze. A tu nagle nie wiadomo skąd Sam wiedziała, że ten siódmy dzień jest ostatni i to ostatnia szansa, żeby pożegnać się z rodziną i przyjaciółmi, zrobiła to, co chciała zrobić i z akceptacją pojechała na tą feralną imprezę wiedząc, że to już będzie koniec. Skąd ona mogła to wiedzieć? Mogło coś znowu pójść nie tak. I w końcu największy minus - zakończenie. Po tym, jak już sie zmieniła, chciała naprawić relacje z innymi i skręcić w swoim życiu na właściwe tory - i tak umiera. Najgorsze zakończenie jakie mogłoby być.

Link do opinii
Avatar użytkownika - 22200116Zp
22200116Zp
Przeczytane:2017-10-15, Ocena: 5, Przeczytałam,

Na pewno lepsza niż późniejsza seria autorki - "Delirium". Sporo jest o wybaczaniu i naprawie swoich błędów. Jedyne co było męczące, to to, że na początku autorka miała problem z jednoznacznym ustaleniem czasu w jakim pisze. Opisując jedną sytuacje używała jednocześnie czasu teraźniejszego jak i przeszłego.

Link do opinii
Avatar użytkownika - anula14102
anula14102
Przeczytane:2020-09-16, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - klaudia_stopa
klaudia_stopa
Przeczytane:2018-03-19, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Delirium. Trylogia
Lauren Oliver0
Okładka ksiązki - Delirium. Trylogia

Rząd USA przejął kontrolę nad życiem obywateli. Jednym z jej przejawów jest poddawanie ludzi zabiegowi, który ma pozbawić ich głębszych uczuć. Nastoletnia...

Delirium
Lauren Oliver0
Okładka ksiązki - Delirium

„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa. Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna. I zawsze im wierzyłam. Do dziś...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy