Kto | Post |
---|---|
|
2014-10-22 12:49:38
E-booki, audiobooki, teksty w Wordzie i pdf-y... Czy książka papierowa przetrwa? A może koszmarny świat przyszłości opisany w powieści Raya Bradbury'ego 451° Fahrenheita z wolna zaczyna się urzeczywistniać? Frédéric Beigbeder uważa, że w tych niebezpiecznych czasach powinien bronić swoich kolegów po piórze, twórców - jak nazywa tradycyjne książki - ,,papierowych tygrysów". Najpierw, w 2002 roku, w tomie Dernier inventaire avant liquidation (Ostatni inwentarz przed likwidacją) ustosunkował się do wyników przeprowadzonego przez ,,Le Monde" i Fnac plebiscytu, w którym francuscy czytelnicy wybrali pięćdziesiąt najważniejszych, ich zdaniem, dzieł literackich XX wieku. Obecnie postanowił stworzyć własny wykaz. I tak otrzymaliśmy listę jego stu ulubionych książek, które trzeba przeczytać na papierze, zanim będzie za późno. Listę, która złożyła się na Pierwszy bilans po apokalipsie. Czytelnicy znający twórczość Beigbedera z pewnością się domyślają, że tak niespokojny duch jak on nie mógł nam zaserwować przykładnego, tradycyjnego katalogu szacownych klasyków. Kryteria, jakimi się posłużył przy porządkowaniu swojego spisu, obejmującego książki powstałe w XX i na początku XXI wieku, mogą wzbudzić ironiczne uśmieszki - jeśli nie wręcz dreszcz grozy - u literackich ortodoksów. Żeby nie psuć czytelnikom przyjemności, możemy jedynie zdradzić, że pierwszym warunkiem był... wygląd autora. O niektórych spośród pozostałych kryteriów przeczytacie we fragmencie książki, który zamieściliśmy w naszym serwisie. Otrzymaliśmy frapujący miszmasz, w którym niemal pomnikowi pisarze w rodzaju Hemingwaya, Fitzgeralda, Apollinaire'a czy Gide'a sąsiadują z twórcami, o których wielu z nas być może nigdy nawet nie słyszało. A Wy, jak sądzicie, jakie książki trzeba przeczytać na papierze, zanim będzie za późno? Moim zdaniem taką lekturą jest "Imię róży" Umberto Eco - książka, która w ogóle nie powstałaby, gdyby nie istniały papierowe książki właśnie. |
|
2014-10-22 13:04:19
Tak, "Imię róży" zdecydowanie przeczytać należy. |
|
2014-10-22 13:16:36
Taką książką jest 'Przeminęło z wiatrem" - klasyka sama w sobie. Gdzie dialogi napisane są w sposób mistrzowski, a bohaterowie wyraziści. I któż nie zna słynnego powiedzenia Scarlett O'Hary "pomyślę o tym jutro"? |
|
|
|
2014-10-22 13:35:06
izabela81 - zgadza się, świetna książka. Ale czy koniecznie na papierze? :) |
|
2014-10-22 13:44:07
Wg mnie tylko albumy i książki ilustrowane warto czytać i mieć na papierze. Wszystkie pozostałe mogę mieć w wersji cyfrowej i w niczym mi to nie przeszkadza. Książka nie musi pachnieć farbą drukarską, nie muszę szeleścić, przewracając kolejne strony. Mogę ją czytać na czytniku i będę ją odbierała tak samo. Kiedyś pisało się na glinianych tabliczkach, ale odkąd wynaleziono druk, tabliczki odeszły do lamusa. Dlaczego tak bardzo bronimy się przed ebookami? W czym są gorsze od papieru? Zupełnie nie rozumiem tych podziałów na czytających "tradycjonalistów", którzy wąchają i szeleszczą kartkami i tych "nowoczesnych", którzy książki trzymają nie na półkach w salonie, a w komputerze. Chodzi przecież o to, żeby czytać. Papierową książkę, ebooka, czy audiobooka - to już chyba mniej istotne. |
|
2014-10-22 13:50:49
Uwielbiam mieć papierowe książki, patrzeć na nie, powracać do nich. Myślę że książke którą warto przeczytać jest na pewno "Krucyfiks" Chrisa Cartera. Był to mój pierwszy kryminał i od teraz oszalałam na punkcie tego gatunku. :) |
|
2014-10-22 14:01:15
Nie uważam, by miało nastąpić „za późno” dla istnienia książki papierowej. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Apokalipsy i inne końce świata, a tym samym koniec książki drukowanej nie wchodzą w grę w mojej wizji przyszłości. Ebooki, a tym bardziej audiobooki zupełnie do mnie nie przemawiają, nie pozwalają mi się w nie wczuć, wniknąć myślą w ich treść. Jeśli jednak miałabym odpowiedzieć na pytanie, które książki uważam za konieczne do zapoznania się z nimi w ludzkim życiu, to na samą ich myśl uśmiecham się. A jeszcze szerzej czytając o kryteriach katalogu Beigbedera. Mając taką dowolność stworzyłam swoją własną listę. Są to książki, które poruszyły mnie w najwyższym stopniu. Tego elektroniczne nośniki zrobić nie potrafią. - „Opowieść wigilijna”, bo Charles Dickens tak pięknie i przystępnie pisał o najważniejszych priorytetach w ludzkim życiu, czyli innych ludziach i dobroci dla nich. Autor ten jednak w swym prywatnym życiu nie był kryształowy. Na przykład okropnie traktował swą żonę i matkę ich dziesięciorga dzieci i nie opierał się innym kobietom. Ten dualizm skrajnych poglądów niezmiernie mnie intryguje. - „Kochaj bliźniego” Remarque’a. Pięknie napisana książka, której czytanie było delektowaniem się słowem i sensem treści. Opowiada o ludzkich postawach wobec innych w trudnych czasach. - „Cień wiatru”, bo Carlos Ruiz Zafon wciągnął mnie do Cmentarza Zapomnianych Książek i w magiczny sposób zmusił do przemykania nocą ulicami Barcelony, gdzie przebywałam dopóki nie przeczytałam ostatniego słowa tej książki. - „Paragraf 22”, bo Joseph Heller zaserwował śmiech przez łzy. Pokazał okrucieństwo wojny przez pryzmat humoru. Ale był to humor czarny, który powodował, że łzy stawały się tym bardziej gorzkie. - „Rozważna i romantyczna”, bo Jane Austen pisała książki-cuda. Przeurocze i jednocześnie mądre, pełne ważnych życiowych rad dla kobiet. - „S@motność w sieci”. Ach! Jakiż Janusz Leon Wiśniewski jest przystojny! Nie piękny czy ładny, ale męski. Solidny, konkretny, a jednocześnie niezwykle inteligentny i z fantazją, o czym świadczy jego twórczość. Ścisłowiec i humanista w jednym. Wybuchowa mieszanka. Jego pierwsza powieść poruszyła struny mojej duży szarpiąc emocjami. - „Tato” Whartona by wiedzieć jak kochać i szanować swych rodziców, którzy choć niejednokrotnie popełniają błędy, to kochają nas tak, jak potrafią. Piękna, spokojnie napisana książka o relacjach w rodzinie. Wyskoki poziom literacki i mądrość życiowa wypływająca z jej kart jest wielką wartością. - „Cmętarz zwieżąt” króla (Kinga), bo tylko jego książki potrafią wywoływać u czytelnika szczękanie zębami ze strachu i przyprawiają mnie o rzeczywisty ból pleców od dźwigania zwłok na barkach bohatera. - „Gringo wśród dzikich plemion”, bo cokolwiek by nie myśleć o poglądach społeczno-politycznych pana Cejrowskiego, to jego poczucie humoru zrzuca czytelnika z fotela na podłogę. Ze śmiechu. Dowcip i inteligencja plus ciekawy sposób komentowania tego pozytywnie zakręconego wariata są niewyobrażalne. - „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki”. Mario Vargas Llosa napisał wyjątkowy romans, który intryguje, denerwuje, pociąga, burzy spokój, a wszystko z klasą i na poziomie. |
|
2014-10-22 15:17:03
Mimo iż wiele eposów powstało, gdy jeszcze nie znano pisma, to właśnie je najchętniej czytałabym w wersji papierowej, a nie elektronicznej. Epopeje narodowe, dla poszanowania autora, jego dzieła czy też historii, nie pasują mi do wersji elektronicznej. Jest wielu kolekcjonerów, którzy zdolni są wydać niemałe pieniądze za ekskluzywne papierowe wydania. Książkami, które wg mnie powinny być czytane na papierze, są m.in.: "Pan Tadeusz", "Iliada", "Odyseja", "Pieśń o Rolandzie", "Raj utracony". |
|
2014-10-22 17:38:22
1. "Kubuś Puchatek" - muszę się przyznać, że w dzieciństwie pokolorowałam wszystkie obrazki. Z perspektywy czasu wygląda to na barbarzyństwo, ale wtedy było to bardzo kreatywne czytanie. Książka działała na wyobraźnię, a kolory były tego odbiciem. Gdy mój syn czytał, a właściwie słuchał "Puchatka" (bo były to seanse z gatunku "poczytaj mi mamo"), na wszelki wypadek zrobiłam ksero. Pokolorował. Kolorowanie jest immanentną częścią czytania "Puchatka". A jak pokolorować ebooka? 2. "Władca pierścieni" - bo to książka, którą należy czytać wieczorem, jesienią lub zimą, zasiadłszy w wygodnym fotelu, najlepiej przed kominkiem, ze stylowym atrybutem pod ręką. Może to być fajka (ale, broń Boże, nie papieros!), aromatyczna herbata, albo lampka wina. Czytając zanurzamy się w świat, którego już nie ma. Elektroniczna forma popsułaby cały nastrój. 3. "W poszukiwaniu straconego czasu" - bo... patrz punkt 2. |
|
2014-10-22 20:08:50
Wg mnie jednymi z wielu które trzeba przeczytać na papierze to Pismo Święte. Nie wyobrażam sobie czytania tego dzieła w wersji elektronicznej. |
|
2014-10-22 22:58:26
Zgodzę się z MonikąP - większość książek może być dostępna jako ebooki i nie umniejszy to ich wartości. I piszę to ja, wielbicielka książek drukowanych :). Natomiast nie wyobrażam sobie czytania jako ebooka Julio Cortazara i jego "Gry w klasy". Tzn. ok, wyobrażam sobie, jeśli ktoś będzie czytał ją po kolei, ale tam jest przecież sugestia, na końcu każdego rozdziału, który rozdział powinien być czytany jako kolejny. I tu, mimo że technologicznie jest to możliwe, to jednak wolę przewracać kartki. Papierowe. |
|
2014-10-23 09:56:19
Czy książki drukowane czeka zagłada? Nie. Choć za jakiś czas mogą stać się rodzajem ekskluzywnego gadżetu. Warto jednak zwrócić uwagę jak przedstawia się kwestia nośników z muzyką, a więc obszar jeszcze bardziej podatny na wszelkiego rodzaju nowinki techniczne i postęp technologii niż książki. Następuje dziś powrót do płyt winylowych. Prawie każdy artysta tworzący nową płyt za punkt honoru uważa wydanie jej także w postaci winylu. To może być klucz do przyszłości książek. Niewątpliwie wydania broszurowe, w miękkich okładkach, wydane na kiepskim papierze, czeka spadek zainteresowania. Ale zaryzykuję tezę, że ekskluzywne wydania książek papierowych nadal będą znajdować nabywców mimo, że będą kosztować więcej niż e-booki i zajmować więcej miejsca. Co do książek, których nie wyobrażam sobie czytania w wersji elektronicznej, to uważam, że rację ma Nureczka. Istotny jest klimat i cała otoczka wokół książki. Dużą rolę pełnią też nasze sentymenty, szczególnie z okresu dzieciństwa czy wczesnej młodości. Stąd takie książki jak "Baśnie" Grimma czy Andersena, "Kubuś Puchatek", "Chatka Puchatka", "Mały Książę" obronią się. W ogóle cały rytuał czytania książek dzieciom jest trochę trudny do wyobrażenia przy zastosowaniu np laptopa zamiast tradycyjnej książki czytanej przy łóżku dziecka w świetle lampki. Także takie książki jak "Władca Pierścieni" czy "Imię Róży" chyba lepiej czytać w wersji tradycyjnej. Pierwszym argumentem za jest owo szaleństwo wyobraźni, stan lekko ekstatyczny jaki towarzyszy lekturze takich książek np. w scenerii, jaką zaproponowała Nureczka. Druga sprawa to pewnego rodzaju szacunek dla autorów. Tolkien czy Umberto Eco to erudyci, którzy stworzyli własne światy, bądź których książki są istotnym elementem dialogu książek z książkami. Trudno mi sobie też wyobrazić czytanie książek Borgesa w wersji elektronicznej - z podobnych powodów. Natomiast daleki jestem od okopywania się na pozycji heroicznego obrońcy słowa drukowanego. Niedawno przeczytałem istniejące jak dotąd tomy bardzo interesującej "Sagi Lodu i Ognia" Martina i nie wydaje mi się aby był to błąd. Choć to też saga wywołująca silne emocje i sceneria czytania może mieć znaczenie. Osobiście wolę też czytać w tradycyjnej formie książki historyczne takich autorów jak Norman Davies, Antony Beevor i inni. No i oczywiście różnego rodzaju albumy czy książki bogato ilustrowane. |
|
2014-10-23 11:35:38
Uważam, że książka będzie istniała w takiej formie jak dotychczas, a pojawiające się na rynku e-booki i audio-booki stanowią jedynie jej swoistą formę, nie zamiennik. Nawet nie dopuszczam do siebie w ogóle takiej myśli, że książka może "umrzeć". Jest to dla mnie skrajnie abstrakcyjne i nierealne. Osądźcie sami - co ładniejsze - regał pełen książek, czy regał pełen płyt? Przecież taki regał z książkami to piękny wystrój pokoju i miły widok dla oczu. Zgadzam się z takahe, że Pismo Święte powinniśmy przeczytać w formie papierowej. |
|
2014-10-23 11:40:58
W formie papierowej warto czytać bajki z pięknymi ilustracjami. Bo dzieci uwielbiają nie tylko słuchać bajek, ale i widzieć to, o czym czytamy im lub same czytają. Podobnie jest z wszelkiego rodzaju biografiami, albumami ze zdjęciami. Książka elektroniczna tego nie pokaże. |
|
2014-10-23 15:14:48
Z badań rynku wynika, że w porównaniu do ebooków książka tradycyjna trzyma się dzielnie. Podejrzewam, że nie wzięto pod uwagę ogromnej ilości plików pdf dostępnych w internecie, z których korzystają czytelnicy. Próbowałam, naprawdę próbowałam czytać ebooki i słuchać audiobooków, ale: - nie można przekartkować stron wracając do wcześniejszej treści i szybko wrócić tam, gdzie trzyma się palec, - nie można zaznaczyć ołówkiem ważnego dla mnie zdania, a tym bardziej nakleić żółtej karteczki zaznaczając to miejsce, - nie można znaleźć śladów poprzednich czytelników, jak np. włos czy pozostawiony zasuszony liść, - nie można powąchać nowych kartek ani tym bardziej tych pożółkłych, naznaczonych czasem, - pliki w komputerze lub w czytniku nie upiększają regału tak jak książka w pięknej okładce, a tym bardziej nie powodują przytulnej, ciepłej atmosfery pomieszczenia, - nośnik elektroniczny powoduje, że treść nie potrafi wywołać we mnie emocji i nie pozwala skupić się wystarczająco na treści, by móc chłonąć zawartość książki, - ... (można wymieniać, wymieniać...) Zgadzam się z przedmówcami, że z ebookami nie powinno łączyć się książek naznaczonych tradycją, jak np. Biblia czy starożytne pisma. Natomiast książeczki z obrazkami dla dzieci i albumy (np. artystów malarzy) już funkcjonują na stronach internetowych jako galerie zdjęć. |
|
2014-10-23 15:37:43
Jest bardzo wiele takich książek, które lepiej czyta się na papierze. A my, kobiety, jesteśmy nadzwyczajnymi czytelniczkami, i to dla nas właśnie powstaje trzy czwarte poezji i prozy świata. Często dla nas najpiękniejszą chwilą dnia jest właśnie chwila z książką. Niektóre z nich nie czytamy a wręcz "połykamy". Nie wyobrażam sobie abym nie mogła wziążć do ręki książki takiej jak: Karen Blixen "Pożegnanie z Afryką", Gunter Grass "Blaszany bębenek", Mario Puzo "Ojciec Chrzestny", Tadeusz Konwicki "Mała Apokalipsa", Stanisław Lem "Solaris", Vladimir Nabokov "Lolita", Michał Bułhakow "Mistrz i Małgorzata", Franz Kafka "Proces"... A jest to tylko minimum wymienionych przeze mnie pozycji, które mnie zafascynowały. My jesteśmy pokoleniem żyjącym w świecie książek, zakochujemy się nieraz w jakimś autorze do szaleństwa, identyfikujemy się z nim, podziwiamy go... Każdy z nas bez wątpienia ma książkę swojej młodości, którą wyciągnięci na łóżku, upojeni samotnością czytaliśmy, wracając do niektórych scen wielokrotnie. Podczas ponownej lektury, próbujemy odnależć tamte chwile, mimo, że powroty do przeszłości są często niemożliwe. Może też dlatego, że współczesne wydania, e-booki, audiobooki, nie maja już nic z porowatości starych kartek, tak wiele razy przewracanych. |
|
2014-10-23 16:01:44
Ja polecam "Tanatonauci" Bernarda Werbera. Autor przedstawia zaświaty i przemyślenia na ich temat w taki sposób, że c chwilę muszę przewrócić stronę na poprzednią, by napawać się fragmentem ponownie. W ogóle lubię robić zakładki przy mich ulubionych miejscach, a niektórzy zaznaczają je ołówkiem. Na e booku to niemożliwe. Gdy spoglądam na moje półki z książkami, czasami czuję jakbym spoglądał na swój uzewnętrzniony umysł. Patrząc na ich grzbiety przypominają mi się różne spostrzeżenia, przemyślenia i wspomnienia. Taka suma umysłów spisana na tych księgach. |
|
2014-10-23 17:38:10
Tutaj coś bardzo na temat, czyli Raport z badania czytelników książek i ebooków: http://lc.serwer2.com.pl/raport_Legimi_SW_Research.pdf Wynika z niego, że najczęściej za pomocą ebooków czytana jest fantastyka, a najrzadziej książki dla dzieci (czyli tak jak piszecie!), biznesowe/prawne, (pewnie to skomplikowane tematy), poradniki, naukowe - bo bardziej przystępne są w formie papierowej? A może nie ma ich w formie ebooków? |
|
2014-10-23 20:52:33
Naznaczona (i dalsze części) autorstwa P.C Cast + Kristin Cast. Dlaczego? Ano dlatego, że ta książka jest wciągająca i po części opowiada o życiu niezwykłej nastolatki, która jest nietypową naznaczoną (co oznacza, iż przechodzi przemianę w wampira) i uczęszcza do szkoły dla przechodzących przemianę nastolatków gdzie nawiązuje nowe przyjaźnie. Są tu wzloty i upadki, miłość, emocje, uczucia i w pewnym rodzaju wprowadzenie nastolatki w dorosłość. A to z pewnością zachęci młodych i nie tylko młodych czytelników do dalszej lektury. ;) |
|
2014-10-24 11:42:03
Elektroniczna książka nie pachnie. A wiele osób uwielbia jej zapach (w tym ja!). Poza tym trudno jest zapakować książkę elektroniczną, jeśli chcemy zrobić komuś prezent. |