(...) przycupnęła tam jak kruk, ruina, spięta wyczerpaniem, z tym niezłomnym, nieprzejednanym sercem obojętnym na własne rany, znoszącym zniszczenie, przed którym każdy inny by zwiał. (...) nawet nie drgnęła.
(...) przycupnęła tam jak kruk, ruina, spięta wyczerpaniem, z tym niezłomnym, nieprzejednanym sercem obojętnym na własne rany, znoszącym zniszczenie, przed którym każdy inny by zwiał. (...) nawet nie drgnęła.