Magiczne miasto Kraków napieprzało syntetyczną muzyką, błyszczało błyskotkami i tylko z rzadka, trzeba było wiedzieć, gdzie, dało się znaleźć cichą norkę świętego spokoju, w którą można było wpełznąć i próbować przeczekać to całe wariactwo. Pijąc, oczywiście. Ogień walczy z ogniem.
Magiczne miasto Kraków napieprzało syntetyczną muzyką, błyszczało błyskotkami i tylko z rzadka, trzeba było wiedzieć, gdzie, dało się znaleźć cichą norkę świętego spokoju, w którą można było wpełznąć i próbować przeczekać to całe wariactwo. Pijąc, oczywiście. Ogień walczy z ogniem.