Czuję się zagubiony w kniei słów i obrazów, bezradny wobec nich, znudzony samą czynnością tkania prozy. Nie lubię papieru, pióra, przepisywania na maszynie. Robię to wszystko gwałcąc sam siebie i psując piękno zamyślonej opowieści, którą lubię tak długo, póki jest marzeniem. W końcu trzeba ją jakoś przelać na papier, więcej czy mniej udolnie, nadać zmysłowi kształt materialny, ale nigdy nie będzie ta opowieść pysznić się urodą i siłą, którą miała, póki snuła się po głowie. Realizacja jest rezygnacją. Jest też skutkiem doświadczenia,
Czuję się zagubiony w kniei słów i obrazów, bezradny wobec nich, znudzony samą czynnością tkania prozy. Nie lubię papieru, pióra, przepisywania na maszynie. Robię to wszystko gwałcąc sam siebie i psując piękno zamyślonej opowieści, którą lubię tak długo, póki jest marzeniem. W końcu trzeba ją jakoś przelać na papier, więcej czy mniej udolnie, nadać zmysłowi kształt materialny, ale nigdy nie będzie ta opowieść pysznić się urodą i siłą, którą miała, póki snuła się po głowie. Realizacja jest rezygnacją. Jest też skutkiem doświadczenia,