Ze starej fotografii
Zasmuca mnie jednak to, że zapomnieliśmy naszych imion. Już pomijając wszystko inne, to wydaje mi się najbardziej tragiczne. Tęsknię za swoim i opłakuję te należące do innych, ponieważ chciałbym ich kochać, a nie wiem, kim są – pisał Isaac Marion. Najczęściej tymi, których zapominamy, są nasi znajomi, osoby pojawiające się w naszym życiu tylko na chwile, nieistotne z punktu widzenia naszego trwania, przeżyć czy emocji. Coraz częściej jednak do grona zapomnianych dołączają osoby z naszej rodziny, nasi rodzice, dziadkowie, pradziadkowie. Żyjąc w konsumpcyjnym społeczeństwie, nie chcemy już słuchać historii o zamierzchłych czasach, nie chcemy poznawać ludzi, którzy stanowią nasze korzenie. Zanikła kultura opowieści, straciliśmy zainteresowanie przeszłością, liczy się tylko przyszłość. Tylko nieliczni nie chcą poddać się temu schematowi, chłonąc opowieści o tych, którzy mieli naszą krew, nasze geny. Tylko nieliczni poświęcają godziny, dni, a nawet całe tygodnie, pieczołowicie odtwarzając drzewo genealogiczne, poszukując informacji o tych, którzy już dawno odeszli.
Być może Joanna, bohaterka wciągającej książki Anny J. Szepielak, nigdy nie zajęłaby się genealogią, gdyby nie wszystkie przeciwności losu. Nie miałaby zapewne czasu na poszukiwania starych dokumentów czy porządki na strychu, gdyby nie zwolnienie ze szkoły, w której pracowała jako nauczycielka wychowania fizycznego. Gdyby nie zerwanie z narzeczonym, zapewne gdzieś daleko pielęgnowałaby własne dziecko, własną rodzinę, nie zastanawiając się nad kwestiami tożsamości i korzeniami. Gdyby jej siostra nie urodziła synka, gdyby nie wyprawiała mu chrzcin, zapewne Joanna nigdy nie stanęłaby przed koniecznością przemyślenia prezentu dla Kacperka. Stało się jednak inaczej i dlatego możemy delektować się historiami utkanymi przez autorkę z przeszłości i teraźniejszości, które łączą się ze sobą w powieści Wspomnienia w kolorze sepii. Opublikowana nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia książka przenosi nas w czasie aż do roku 1903, do Galicji Wielkiej, gdzie zaczyna się historia przodków Joanny…
Samą bohaterkę poznajemy w niekorzystnym dla niej momencie życia – wydaje się, że los sprzysiągł się przeciwko niej, że rzuca jej pod nogi same kłody. Firma zajmująca się rękodziełem, którą otworzyła po zwolnieniu z pracy, przynosi coraz mniejsze dochody, w czasach kryzysu nikt nie myśli bowiem o zakupie ręcznie robionych torebek czy innych pięknych, ale niepotrzebnych drobiazgów. Jej siostra, Janka, która po ostatnim poronieniu popadła w głęboką depresję, teraz planuje odstawić leki, bowiem znów jest w ciąży. Na dodatek do miasteczka powraca były narzeczony wraz z piękną, młodą żoną i ekskluzywnym samochodem. To wszystko wystarczy, by się załamać, by popaść w marazm. Nie pomagają nawet marzenia o własnym gospodarstwie agroturystycznym, skoro dom wymaga gruntownego remontu, na który Joanna nie ma pieniędzy.
Jednak lekarstwem na każdy smutek jest nowe życie, jest dziecko trzymane w ramionach, przedłużenie rodu. To właśnie szczęśliwie narodzony siostrzeniec staje się bodźcem do poszukiwań pamiątek z przeszłości i informacji na temat babci Danusi. Okazuje się, że tak naprawdę nikt z rodziny nie potrafi odtworzyć jej historii, a każde działanie Joanny przynosi nową zagadkę. Czy bohaterce uda się wyjaśnić tajemnicę rodowego nazwiska prababki Marii i jej nieznanej z imienia matki? Czy odnajdzie informacje na temat rodzeństwa babci? Czy uda jej się poznać fakty z okresu dorastania Danuty we Lwowie oraz wojenną historię, która zaprowadziła babcię do Warszawy?
Na te wszystkie pytania odpowie Anna J. Szepielak, rozczulając nas i poruszając ważną kwestię związaną z naszą tożsamością i dziedzictwem, którym powinny być rodzinne historie. Dzięki prowadzonym poszukiwaniom nie tylko Joanna odkrywa w sobie żyłkę detektywa, ale i nas wciąga układanie opowieści o przeszłości z informacji umieszczonych na dokumentach oraz z pożółkłych zdjęć. Dzięki takiemu zabiegowi autorka zyskała pretekst, by równolegle snuć opowieść o dawnych czasach, o Galicji, o walkach mających na celu ustanowienie nowych granic, o strasznej wojnie, która pochłonęła zbyt wiele istnień i sprawiła, że sąsiad wydawał sąsiada.
Ta fascynująca historia przodków Joanny odwraca naszą uwagę od teraźniejszości, widać nawet pewien dysonans pomiędzy współczesnością a przeszłością. Podczas lektury można odnieść wrażenie, że Szepielak skupiła się na poszukiwaniu korzeni swojej bohaterki i wciągnęło ją to bez reszty, zaś postać i losy Joanny pozostają niejako w cieniu. Nie oznacza to jednak, że Wspomnienia w kolorze sepii znacząco na tym tracą. Dlatego też z niecierpliwością czekać będziemy na kolejną powieść autorki, dziękując za przypomnienie, że tak naprawdę jesteśmy sumą wydarzeń z przeszłości – zarówno dotyczących nas, jak i naszych przodków. Dlatego warto je odtwarzać, powielać, przekazywać kolejnym pokoleniom, nie dając umrzeć wspomnieniom.
Elwira zawsze twierdziła, że w przeszłości jej chłopskiej rodziny nie kryją się żadne tajemnice i skandale. Nigdy więc nie słuchała uważnie licznych opowieści...
Z całej rodziny Natejków jedynie Agnieszka nigdy nie miała dość słuchania opowieści przybranej prababci Krysi. Fascynowały ją legendy o rodowych...
"miarą wartości człowieka jest przede wszystkim jego stosunek do słabszych, niezależnie od tego, czy będzie to dziecko, ktoś chory, czy starsza osoba",
Więcej