Sprawnie napisana historia, pełna miłości i tajemnic w sprawdzonej, wytwornej scenerii - tak jednym zdaniem można by przedstawić ostatnią książkę Elisabeth Camden. Jej osią jest tajemnicza Stella West, genialna londyńska rysowniczka, która rusza do Bostonu, pragnąc odnaleźć zabójcę jej siostry, Gwendolyn. Jednak sława wyprzedza ją, zatem stanie przed wyborem, z kim powinna się sprzymierzyć, aby osiągnąć swój cel.
Boston początku XX wieku jest miastem niezwykle nowoczesnym, tętniącym życiem, w którym montuje się instalacje gazowe, buduje nowoczesne domy i z optymizmem patrzy w przyszłość. Ale to także miasto ciemnych zaułków, morderców, prostytutek i kobiet, przed którymi nie ma innej niż przestępcza przyszłości. Niezależna Stella nie poradzi sobie bez wsparcia kogoś wpływowego, kto potrafi otworzyć niejedne drzwi. Ale wszystko ma swoją cenę...
Próba odmalowania pejzażu wielkiego amerykańskiego miasta nie zakończyła się tu sukcesem. Boston w powieści Camden okazuje się może nie nijaki, ale z pewnością mało wyrazisty. Autorka mogła wybrać każde z amerykańskich miast, a jednak chyba pokierowała się zasadą: Tu, czyli gdziekolwiek. Boston nie jest ani bardziej upiorny niż inne wschodnioamerykańskie metropolie, ani też bardziej pociągający. Jest nudny w swojej zwyczajności. A szkoda, bo dobre tło potrafi uzupełnić słabą fabułę.
W Tajemnicach Bostonu autorka postawiła na konfrontację dwu głównych bohaterów – Romulusa White'a – dziennikarza i Stelli West – kobiety, która może uratować przedsiębiorstwo wydawcy. Swoista walka pomiędzy tą parą stanowi oś powieści i intryguje zachowaniem bohaterów, spychając wydarzenia na daleki plan. Camden zastosowała w fabule znany w literaturze motyw zagadki z przeszłości, ukrytej winy, braku kary za popełnioną zbrodnię. Niewyrównanie rachunku sprzed lat rodzi kolejne winy, których ujawnienie staje się coraz trudniejsze. Pętla zaciska się coraz mocniej, potrzeba kolejnych ofiar, zbrodnię coraz trudniej ukryć. Zło rodzi zło, a kłamstwo pociąga za sobą kolejne kłamstwo. Biblijna przypowieść o Hiobie, z pokorą przyjmującym kolejne ciosy, staje się rzeczywistością bohatera, który - chcąc wymierzyć sprawiedliwość zabójcy - musi ukarać także siebie. Milcząc, przykłada rękę do zbrodni.
Pomimo tak jasnych i ambitnych założeń fabularnych poziom dramatyzmu jest w powieści po prostu nierówny. Chwilami fabuła zwalnia tak bardzo, że tylko dzięki regularnym przypomnieniom narratora pamiętamy, po co właściwie Stella West pojechała do Bostonu. Gdyby w tych miejscach miasto stało się kolejnym bohaterem powieści, zyskalibyśmy kolejną amerykańską opowieść o tym, że życie zawsze ma sens, a przemoc i zbrodnia są tak wszechobecne, że świat bez nich wydaje się po prostu niemożliwy. Zupełnie, jakby Elisabeth Camden zabrakło rozmachu na stworzenie dzieła na miarę Przeminęło z wiatrem. Szkoda. Pomimo braku rozmachu Tajemnice Bostonu to jednak dobrze napisana, poprawnie skonstruowana powieść o podskórnym życiu miasta, które przyciąga obietnicą nowości, postępu i pozornie nieograniczonych możliwości. A podobne obietnice, jak wiadomo, zawsze są jak strzelnica w wesołym miasteczku. Pełne ułudy, skrywające prawdę, która w świetle dnia daleka jest od piękna.
Trudne dzieciństwo sprawiło, że pielęgniarka Jenny Bennett dzielnie stawia czoła wyzwaniom w dorosłym życiu, podczas pracy w bazie wojskowej w Presidio...
Luke Delacroix, uroczy bywalec waszyngtońskich salonów, nie stroni od ryzyka i nowych wyzwań. W swoich dziennikarskich publikacjach śledzi prace Kongresu...