Ameryka to kraj, który jak żaden inny kojarzy się z nieograniczonymi możliwościami i wolnością w każdym tego słowa znaczeniu. To właśnie w tym kraju szczęście może uśmiechnąć się do zwykłego pucybuta, który z dnia na dzień może zdobyć bajeczny majątek. Kraj wielkich perspektyw, marzenie milionów. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno to właśnie w Ameryce osoby czarnoskóre traktowano jak podludzi i bezwstydnie wykorzystywano. O ich smutnym losie regularnie przypominają nam książki czy produkcje filmowe. I choć w tym temacie nie ma chyba niczego, co nie zostałoby już powiedziane lub pokazane, każda historia niezmiennie porusza i wymusza głęboką refleksję nad naszym człowieczeństwem. Nic więc dziwnego, że również Sucha sierpniowa trawa, którą Anna Jean Mayhew zadebiutowała w wieku siedemdziesięciu jeden lat, spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem. I nawet, jeśli nie jest to powieść autobiograficzna, trudno nie odnieść wrażenia, że autorka przelała na kartki papieru swe trudne doświadczenia, które od lat bardzo jej ciążą. Być może właśnie to sprawia, że opisane wydarzenia tak bardzo poruszają.
Akcja powieści rozgrywa się na południu Stanów Zjednoczonych w połowie XX wieku. Rodzina Wattsów wyrusza w długą wakacyjną podróż na Florydę, do wujka Taylora. Dla trzynastoletniej June ma to być wyprawa, dzięki której choć na chwilę zapomni o trudnych w ostatnich czasach relacjach rodziców. Jej towarzyszami podróży są dwie siostry: starsza Stella, młodsza Pudding, brat Davie, mama, oraz Mary - czarnoskóra pomoc domowa. Dziewczynka nieustannie styka się z przejawami niechęci lub nietolerancji wobec osób o odmiennym kolorze skóry. To właśnie ta niechęć sprawia, że nawet tak banalne czynności jak spożycie posiłku w restauracji czy wynajęcie pokoju w hotelu dla rodziny Wattsów wiąże się z szeregiem komplikacji. Wrażliwa June nie może pojąć, dlaczego jej ukochana Mary jest niemile widziana nawet w podrzędnym barze, czemu musi spać na czymś, czego dziewczynka nie może nawet określić mianem łóżka, czy nie ma dostępu do normalnej toalety. To jednak jeszcze drobnostki w porównaniu do tragedi, jakiej niedługo doświadczy.
Sucha sierpniowa trawa to przejmujący obraz zmagań czarnoskórych z nietolernacją, oglądany oczami niewinnej, dorastającej dziewczynki. June dopiero zaczyna pojmować, jak okrutny i niesprawiedliwy jest otaczający ją świat. Co gorsza: każdy biały, dorosły bohater tej opowieści w większym lub mniejszym stopniu przyczynia się do tego stanu rzeczy. Co prawda Mary miała sporo szczęścia, trafiając do rodziny Wattsów, jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że dobrodziejstwa, jakich z ich strony doświadczała, ograniczały się jedynie do tego, co absolutnie niezbędne. Jedynie dla małej June czarnoskóra pomoc domowa była kimś więcej niż jedynie tanią siłą roboczą. To właśnie Mary otaczała ją troską i miłością, ciepłymi uczuciami, na które jej własna matka nieczęsto była gotowa się zdobyć.
Pomimo wstrząsających wydarzeń, z jakimi konfrontuje nas pisarka, powieść jest najdzwyczaj stonowana i spokojna. Bardzo długo nic nie zapowiada dramatu, jaki ma się rozegrać. Co prawda obserwujemy szereg przejawów nietolerancji, ale w opisach nie ma przejawów buntu, brak jakiejkolwiek dramaturgii. Czy to źle? Niekoniecznie. Co prawda nie możemy tu liczyć na spektakularne zwroty wydarzeń czy też wielki finał, po którym czytelnik zaniesie się płaczem, z drugiej jednak strony jest jasne, że pisarce nie zależy na tym, by grać na emocjach czytelnika i wyolbrzymiać pewne sytuacje. Otrzymujemy surowe i oszczędne, jednak może właśnie dzięki temu bardzo autentyczne obrazy. Obrazy pełne bezradności, ale i niemego przyzwolenia na rozgrywające się niegodziwości. Nawet, jeśli niektóre osoby nie podzielają ogólnej niechęci do czarnoskórych, wolą raczej postępować „wbrew sobie” niż otwarcie przeciwstawić się nietolerancji.
Sucha sierpniowa trawa to jedna z tych książek, które wprawdzie kiedyś odłożymy na półkę, jednak opisane w niej zdarzenia na długo pozostaną w naszej pamięci. Dobrze, że tego typu powieści nadal ukazują się na rynku. Tym bardziej, że również we współczesnym świecie nie brakuje przejawów nienawiści czy nietolerancji. Od połowy XX wieku wiele się zmieniło, wiele pracy jeszcze pozostało do wykonania. Zachęcam do lektury.