Strefa interesów Martina Amisa to kolejna literacka próba wniknięcia w umysły ludzi będących świadkami, uczestnikami lub twórcami Holokaustu. Powieść, wydana po raz pierwszy 10 lat temu i mocno doceniona przez krytykę, dziś, w świetle popularności Tatuażysty z Auschwitz i – szerzej – romansów obozowych, które prawdę historyczną poświęcają na rzecz atrakcyjności czy przystępności opowiadanej historii, nabiera zupełnie innego wymiaru.
Bezimienny obóz koncentracyjny na terenie Polski, który w sposób oczywisty przywodzi na myśl Auschwitz. Niedostępny dla osób z zewnątrz, otoczony hermetyczną zoną (tytułowa strefa interesów, staje się mikrokosmosem, w którym toczy się akcja powieści. Tu właśnie trafił Angelus (Golo) Thomsen, młody esesman, niewysoki rangą, lecz ustosunkowany – jego wuj jest jednym z najwyższych urzędników Rzeszy. Golo korzysta z uroków młodości, zdobywając kolejne kobiety. I tak się składa, że w oko wpada mu młoda żona komendanta obozu, Paula Dolla, o imieniu Hannah. Opowieści obu mężczyzn stanowią podstawę narracji, a jej dopełnieniem ma być historia, jaką opowiada Szmul, kierujący tutejszym Sonderkommandem. Love story, które w istocie w najmniejszym nawet stopniu nie przypomina historii miłosnych ani bajek o wielkim uczuciu w nieludzkiej przestrzeni obozów koncentracyjnych, snutych przez wielu współczesnych autorów – to pierwszy ważny wątek powieści Martina Amisa.
Drugi wątek to kwestia tego, jak bliskość procesu Zagłady (skądinąd Martin Amis szczędzi swoim czytelników naturalistycznych opisów czy brutalności charakterystycznej dla literatury obozowej) wpływa na ludzi żyjących w jego cieniu. Jak zbrodnia naznacza ludzi – oprawców, ofiary, jak i tych, którzy nie zajmują się w sposób bezpośredni mordowaniem innych czy świadków całego „procesu".
Wreszcie – Amis dotyka kwestii słabo dotychczas przez literaturę wyeksploatowanej, a mianowicie prób utrzymania równowagi między doskonaleniem procesu Zagłady a wydajnością wykorzystywania więźniów do „produkcji" na potrzeby wojny. Martin Amis to pisarz najwyższej próby, nie trzeba więc chyba podkreślać, że każdy z tych wątków prowadzi konsekwentnie, sprawnie, starając się wnieść coś nowego do literatury Holokaustu. Amis nie powtarza wątków czy zabiegów znanych z jego wcześniejszych książek, chociażby ze Strzały czasu albo natury występku. Nie ma też w jego powieści łatwych rozwiązań ani łzawych, efekciarskich scen.
Martin Amis pokazuje tytułową zonę raczej jako strefę korzyści (tak pierwotnie brzmieć miał polski tytuł jego powieści) niż strefę interesów. Korzyści rozumianych dwojako. Przede wszystkim pisarz pokazuje korzyści ekonomiczne, jakie hitlerowskie Niemcy czerpały z procesu Zagłady, wykorzystując do cna swoje ofiary w obozach koncentracyjnych. Ale obóz koncentracyjny jawi się w książce Amisa również jako niemal nieskończone źródło korzyści cielesnych. Młodzi esesmani wykorzystują więźniarki jak kurtyzany, z usług których korzystać mogą niemal bez ograniczeń i w zasadzie za darmo. Ich działaniami zaś kieruje przede wszystkim żądza – i nie są w tym chyba tak bardzo odlegli od części swoich współczesnych rówieśników. Wiele pozornych korzyści z życia w obozie czerpie też jego komendant, Paul Doll, tutejszy władca życia i śmierci – podobnie jak chyba każdy z oprawców, uczestniczących w procesie Zagłady. Ale czy na korzyściach życie w bezpośrednim sąsiedztwie obozu się kończy?
Nie zdradzę zbyt wiele, jeśli powiem, że nie. Zza drutów obozu dociera do strefy nie tylko smród w sensie dosłownym, ale też metaforycznym, który ogarnia całą okolicę i ludzi w niej mieszkających. Czy można się przed nim bronić? Czy ze strefy interesów jest jakieś wyjście? Odpowiedzi na te pytania warto poszukać podczas lektury najnowszej książki Martina Amisa.
Przewrotna książka, w której czas biegnie na wspak. Głównego bohatera poznajemy u kresu jego dni, po czym stopniowo poznajemy jego życie, od końca....
Nocny pociąg można by uznać za ,,czarny kryminał". Śledztwo w sprawie śmierci Jennifer Rockwell - pięknej badaczki kosmosu - ukazuje brutalną prawdę o...