Tajemnice Roju
Rój został odparty. Chwilowo. Obcy nie dają ludziom wytchnienia. Co chwilę w innym rejonie przestrzeni kosmicznej pojawiają się ich okręty i dochodzi do krwawego starcia. Miliony ludzi giną, walcząc z tymi, którzy pragną, by wszyscy byli braćmi pod ich światłym przewodem. Kapitan Granger stał się symbolem i to on musi dwoić się i troić, by podtrzymywać ducha walki. Ludzie bardzo chcą zmienić losy tej wojny, lecz nie będzie to możliwe, dopóki nie odnajdą systemu planetarnego, z którego przybywa Rój. Na razie wykrwawiają się w potyczkach, powoli ustępując miejsca silniejszemu przeciwnikowi. Czasu jest coraz mniej...
Wojownik - drugi tom trylogii Stara flota Nicka Webba - jest książką o wiele lepszą niż powieść Konstytucja, początek cyklu. Decyduje o tym zarówno duża dynamika wydarzeń, nagłe zwroty akcji, jak i intrygująca oraz skomplikowana fabuła czy wprowadzenie nowych elementów literackiej gry, takich jak nowa rasa kosmiczna. Nie chce się odkładać lektury na później, ciekawość, co będzie dalej, skutecznie zachęca do czytania aż do ostatniej strony. Nadal śledzimy losy kilku nieźle zarysowanych postaci, dzięki którym możemy spojrzeć na świat z odmiennych perspektyw: żołnierzy biorących bezpośredni udział w walce, dowódcy okrętu, polityków wysokiego szczebla. Ci ostatni - niezależnie od tego, kogo reprezentują - nie budzą szczególnego zachwytu. Są ukazani jako sprytni, zapatrzeni w siebie, żądni władzy manipulatorzy, w razie potrzeby nie cofający się przed niczym. Dużo więcej sympatii budzą zarówno piloci kosmicznych myśliwców, jak i pełniący funkcję głównego bohatera trylogii Granger.
Nick Webb potrafił zadbać o równowagę między niezbędnymi tłumaczeniami i przemyśleniami a wydarzeniami. Między ukazaniem losów jednostek, walki widzianej z pokładu jednego okrętu oraz globalnym spojrzeniem na wydarzenia poprzez całościowy rachunek zysków i strat. Niewielkie zastrzeżenia można mieć do pojawiających się w tym tomie sprzymierzeńców Roju - Dolmasów. Niby ich dobra znajomość ludzi i ich języka jest wytłumaczalna, z drugiej strony - naciągana, podobnie jak ich w sumie zaskakujące podobieństwo do rasy humanoidalnej. Nie zmienia to faktu, że zostali wprowadzeni do gry w sposób umiejętny, a ich obecność mocno - i do tego pozytywnie - wpływa na wydarzenia.
Najciekawsze w książce jest wprowadzenie czytelnika w stan niemal permanentnej niepewności co do tego, co widzi oczami wyobraźni. Parę razy to, co zostaje nam zasugerowane i co sobie wyobrażamy, zostaje zmiecione ogniem... antymaterii. Tracimy pewność co do tego, kto jest tym dobrym, a kto złym. A wszystko to w toku brawurowo rozwijającej się akcji. Nick Webb nie przesadza z nagromadzeniem „złotych myśli", stawia raczej na zdroworozsądkowe stwierdzenia. Nie kreuje jednoznacznych postaci. Pokazuje - mimo zdecydowanego nacisku na dynamikę wydarzeń - dylematy stojące przed osobami podejmującymi trudne decyzje. Wyjaśnia niektóre nierozwiązane zagadki z tomu pierwszego, co może świadczyć o umiejętności całościowego spojrzenia na cykl i przemyślenia fabuły. Zostawia czytelnika w momencie zakończenia pewnego etapu wojny z Rojem, ale zarazem w sytuacji wielkiej niewiadomej co do tego, w jakim kierunku potoczą się dalsze losy konfliktu. Wydaje się, że wszystko pozostaje jest otwarte i wiele może się zdarzyć w ostatnim tomie trylogii. Nawet wobec jego dość jednoznacznego tytułu, który brzmi Wiktoria.
Gdy po długim okresie spokoju Ziemię ponownie zaatakowali obcy, kapitan Granger właśnie żegnał swój okręt. "Konstytucja", na której poprzednie...
Nadchodzą. Findiri – dziki, śmiercionośny gatunek, stworzony do walki z Rojem – wyruszyli na łowy. Jednak nie polują już na Rój. Zwrócili się...