Tytuł tej powieści koreańskiego kandydata na literackiego Nobla Lee Seug-u brzmi podobnie do popularnonaukowej książki Zmysłowe życie roślin. I na zbieżność tych tytułów podobieństwa się nie kończą, choć każda z nich reprezentuje inny gatunek oraz inną perspektywę kulturową. Choć nie jestem pewna, czy w świecie roślin można wyróżniać różne kultury. Na to pytanie książka Daniela Chamovitza nie daje odpowiedzi. Natomiast pozwoliła zobaczyć, że to, co amerykańscy naukowcy musieli przez wiele lat badać, by przekonać się, że rośliny czują, bohaterowie Prywatnego życia roślin intuicyjnie wyczuli, a autor pięknym, poetyckim językiem ujął w słowa.
Bohaterowie mają szczególny stosunek do roślin, wszak w ich życiu niejedną rolę odegrały. Ojciec głównego bohatera potrafi rozmawiać tylko z kwiatami, brat po wypadku i utraconej miłości marzy, by zostać drzewem, czemu poświęca swoje pisanie, tymczasem matka najlepsze chwile swojego życia przeżyła pod palmą, przybyłą z Brazylii, która w koreańskich warunkach nie miała prawa wyrosnąć. A jednak wyrosła i po 20 latach od zasadzenia wciąż zaskakuje przybyszy i zapewnia im magiczną aurę.
Łatwo ocenić, że jest to powieść o wielu odcieniach miłości: utraconej, zakazanej, platonicznej, niespełnionej, z wyrzeczeniami. Temu tematowi wiele uwagi poświęcił koreański krytyk Mi-hyeon Kim, którego komentarz znajdziemy na końcu książki. Szeroko analizuje on to, co w tej książce jest najbardziej czytelne, uzupełnia odczytanie zachodniego czytelnika o nieznane w jego kulturze symbole i mitologiczne opowieści, do których bohaterowie często się odwoływali. Dla mnie Prywatne życie roślin jednak to powieść o walce z samym sobą. Ze swoimi pragnieniami i uprzedzeniami. A także o tym, że każda historia już kiedyś się wydarzyła i wydarza się na nowo, choć jej bohaterami są inni ludzie, choć towarzyszą jej inne okoliczności.
Celowo nie zdradzam szczegółów fabuły, ponieważ powieść jest tak skonstruowana, że czytelnik sam po kolei musi poskładać elementy układanki. Z każdą nową informacją musi na nowo budować wyobrażenie powieściowego świata, co z kolei utrudnia też niechronologiczny zapis przeżyć narratora. I nawet po lekturze całej książki nadal nie wiadomo do końca, w którym momencie tej trudnej i dość złożonej rodzinnej historii wydarzyły się niektóre sytuacje i kiedy miała miejsce choćby pierwsza scena z prostytutką, nie spodziewającą się, z jakim naprawdę klientem przyjdzie jej tej nocy pracować. Czytelnik jest zaskakiwany kolejnymi wątkami, a także poetyckością języka i roślinną metaforyką.
W rzeczach po swoim zmarłym na raka płuc bracie Kang Sang-ho odkrywa pośmiertne zapiski. Żeby dokończyć dzieło brata przedstawiające niepoznanane dotąd...