John Grisham od lat już rozwija i doskonali konwencję thrillera prawniczego. Niemal wszyscy znamy wielu jego bohaterów – choćby młodego, samotnego w obliczu przerastającej go sytuacji Mitcha McDeere z najpopularniejszej chyba spośród książek pisarza „Firmy”.
„Prawnik” to powieść, w której pojawia się wiele elementów doskonale nam znanych z innych książek Grishama. I choć niewiele tu innowacji, książka ta całkiem solidnie trzyma w napięciu od pierwszej, do niemal ostatniej strony. Kyle McAvoy właśnie kończy studia prawnicze. Jest redaktorem naczelnym bardzo dobrze postrzeganego, elitarnego pisma dotyczącego tematów prawa, która to posada zapewnić mu może dobry początek kariery niemal w każdej kancelarii świata. Ale Kyle nie chce w ten sposób zaczynać. Pragnie – podobnie jak ojciec – pracować na rzecz może nieco uboższej części społeczeństwa, jest idealistą, który wierzy, że prawo powinno służyć i bronić zwyczajnych obywateli. Niestety, grzeszki młodości nie dają zapomnieć o sobie. Nasz bohater zostaje zaszantażowany i decyduje się stać się w dużej firmie prawniczej wtyczką jej konkurencji w nadchodzącym procesie. Cały czas śledzony, nie może liczyć na pomoc z zewnątrz. Czy wypełni zlecone mu zadanie? Czy uda mu się wyplątać z tej sytuacji? Czy jego działalność zostanie wykryta i Kyle straci licencję prawniczą?
Cóż można powiedzieć – John Grisham to bardzo, bardzo solidny rzemieślnik, któremu czasem udaje się solidne pisarstwo zamienić w prawdziwą sztukę. Jeśli chce trzymać czytelnika w napięciu, wie, z jakich narzędzi skorzystać. Potrafi tworzyć wiarygodnych bohaterów, z całym wachlarzem ich motywacji, obsesji, obaw i moralnych dylematów. Swoje umiejętności Grisham w „Prawniku” wykorzystuje w pełni. Pierwsze strony powieści oznaczają gęstniejące z każdą chwilą napięcie. Obserwujemy Kyle’a, który postanowiony zostaje w sytuacji skrajnej, dramatycznie go przerastającej. Widzimy jego wahanie i niepokój. Nie możemy się oderwać od opisu, jak szybko zostaje osaczony i złapany w potrzask, z którego usiłuje się wyplątać. To jasne, że kibicujemy mu – a jednak kolejne tarapaty, kolejne zadania, które musi wykonać, są dla nas ogromną przyjemnością. Wiemy, że w pewnym momencie nastąpić tu musi wybuch, z niepokojem wyczekujemy momentu kulminacyjnego, a gdy ten następuje, kolejne wydarzenia zaczynają toczyć się w tempie błyskawicznym.
Mimo wszystko jednak mam z nową powieścią Grishama drobny problem. A mianowicie – często powraca wrażenie, że wszystko to już znamy, kojarzymy, że gdzieś już spotkaliśmy tych bohaterów, że w takich sytuacjach autor już ich stawiał. Owszem, wplata Grisham w tę powieść wątki zupełnie nowe, mamy tu bowiem szpiegostwo korporacyjne, potwornie ciężki los początkujących pracowników kancelarii, o których najpierw firmy zabiegają, niemal walcząc ze sobą i prześcigając się w korzystnych ofertach, a następnie – bezlitośnie wykorzystują. A jednak wrażeniu deja vu jakoś nie można się oprzeć.
Jest więc „Prawnik” solidnym thrillerem. Jest też kwintesencją Grishamowych motywów, konwencji i zabiegów – z wszystkimi tego zaletami i wadami. Powieść trzyma jednak w napięciu na tyle, by można było polecić ją zarówno miłośnikom twórczości autora, jak i tym, którzy z nią zetknąć się mają dopiero po raz pierwszy.
Theo thought the danger had passed, but he’s about to face off against an old adversary: accused murderer and fugitive Pete Duffy. On a field...
"Dorwę każdego z was", zapowiada Danny Padgitt sądzony za gwałt i morderstwo. Jego groźby nie powstrzymują jednak sędziów przysięgłych przed wydaniem...