Faceci nie chodzą w pieluchach
Nie ma chyba osoby, która nie kojarzy słodkiego i nieziemsko pięknego chłopca z kołczanem pełnym strzał i łukiem. Chociaż ostatnie lata i wzrost popularności Walentynek skrzywdziły go okrutnie, czyniąc obiektem zainteresowania producentów tandetnych figurek czy pluszowych maskotek z pieluchą na pewnej części ciała, to Kupidyn nie ma w sobie nic z komercji czy absurdu. W mitologii rzymskiej był on bogiem i uosobieniem miłości. To również rzekomy syn bogini Wenus (czy też Wenery) i boga Marsa, znany między innymi z obrazu van Dycka i… serca trawionego miłością. W serce bowiem godzą jego strzały, czyniąc nas bezsilnymi wobec obezwładniającej miłości, nie poddającej się żadnym zasadom czy regułom.
Jeśli kiedykolwiek zakochałeś (zakochałaś) się od pierwszego wejrzenia, to zapewne dosięgła Cię strzała wypuszczona z Łuku Erosa. Nie warto nawet próbować bronić się przed obezwładniającym uczuciem, które jest konsekwencją zamachu na Twoją wolność wyboru partnera. To „Góra” bowiem zadecydowała, z jakim partnerem przyjdzie Ci spędzić najbliższe lata, a nawet – kto wie – może i całe życie? Mówisz, że ostatni partner zostawił Cię w morzu łez? Czy dobrze słyszę, że Twoja dziewczyna zdradziła Cię z najlepszym przyjacielem? No cóż, nikt nie jest doskonały, nawet Kupidyn. Szczególnie, że nie zawsze na tym stanowisku jest osoba kompetentna. Mogą się zatem zdarzyć trafienia przypadkowe, strzały wypuszczone w powietrze w stanie upojenia alkoholowego (a raczej w stanie „pomroczności jasnej”). Prawdopodobieństwo tego rodzaju wypadków wzrasta, kiedy na miejsce profesjonalisty, siewcy miłości i radości o blond lokach, przychodzi prostak o skłonnościach do alkoholu i dobrej zabawy, o niezwykle wymownym nazwisku Bekas. Jeśli uwzględnić w jego CV ostatnio wykonywany zawód, to nasuwa się pytanie, który specjalista ds. rekrutacji i selekcji dokonał tej pomyłki. Obsadzenie wakującego stanowiska Kupidyna płatnym mordercą (chociaż z zasadami) wydaje się decyzją dość … hmmm - kontrowersyjną?
Przyczyny i skutki owego procesu przybliża czytelnikom Rafał Wałęka, znany wielu czytelnikom chociażby z takich powieści, jak Więzień zemsty. Pożądanie na żądanie, opublikowane nakładem wydawnictwa internetowego e-bookowo, to - wbrew pozorom - nie jest romans. Nie jest to też kryminał, choć autor folguje swojemu zainteresowaniu bronią, oprócz pistoletu Marcina Bekasa pojawia się bowiem kołczan pełen magicznych strzał, które potrafią narobić sporo zamieszania. Zanim jednak ten śmiercionośny (a raczej miłościonośny) atrybut przynależny zajmowanemu stanowisku trafi do rąk bohatera, popełni on czyn karygodny. Marcin dostał bowiem zlecenie zabicia „Lokatego ekshibicjonisty” vel Arkadiusza vel Kupidyna i, na swoje nieszczęście, zlecenie to wypełnił - jak zwykle perfekcyjnie. I co teraz? Czy świat może istnieć bez przynoszącego miłość boga? Czy czeka nas wszechogarniający chaos i rozprzestrzeniająca się nienawiść?
Świat jest bliski destrukcji, ale to raczej wina następcy zmarłego. Marcin nie ma bowiem wyjścia – musi zastąpić Kupidyna na stanowisku. Zanim jednak zdoła pojąć, jak wielka spoczywa na nim odpowiedzialność i jak dalece idące są konsekwencje nierozważnego użycia łuku, zdoła rozpętać zamieszki, spartaczyć pierwsze zlecenie i… wylądować w łóżku z wiekową sąsiadką, która zamieni się w demona seksu (chociaż Bekas uparcie stara się wyprzeć z pamięci to zdarzenie). Dopiero u boku niejakiego Kamila, karła obdarzonego specyficznym poczuciem humoru i niezwykle ciętym językiem, Marcin zdobywać będzie umiejętności przydatne na zajmowanym stanowisku…
Jeśli jesteś przekonany, że opisana przez Wałękę sytuacja jest absurdalna, to muszę wyprowadzić Cię z błędu. Nie warto się uprzedzać nawet do najemnika, bowiem może okazać się nie tylko doskonałym Kupidynem, ale i mężczyzną gotowym poświęcić swoje szczęście dla szczęścia ukochanej. Wciąż nie wierzysz w cudowną przemianę? Sięgnij po Pożądanie na żądanie i dawkuj sobie tę książkę powoli bądź też zachłystuj łapczywie, pamiętając, by książki absolutnie NIE czytać w tramwaju, autobusie, pociągu, na uczelni ani w innym miejscu pełnym ludzi, bowiem skazany jesteś na niekontrolowane wybuchy szaleńczego śmiechu.
Z przyjemnością muszę przyznać, że Wałęka doskonale odnalazł się w konwencji, zachwycając błyskotliwymi komentarzami, zaskakując wyborem ścieżek, jakimi podążają myśli jego i jego bohatera. Narracja naprzemiennie w pierwszej i trzeciej osobie pozwala czytelnikowi podążać za biegiem wydarzeń bądź też stać się ich bezpośrednim uczestnikiem. Pełne niespodzianek zakończenie podsyca tylko zainteresowanie i wiem już, że nie tylko przyjdzie mi wypatrywać Kupidyna w pobliżu (a spróbuj tylko, nowicjuszu, spartaczyć to zlecenie!), ale i śledzić kolejne literackie dokonania autora.
Tymon Dantej, główna postać książki, uważa się za pisarza, ale niezbyt uważa na to co robi czy mówi. Z większą łatwością tworzy sobie problemy...
Kontynuacja powieści "Więzień zemsty". Czy terrorysta może być pozytywnym bohaterem? Człowiek definiuje siebie poprzez swoje cele i sposób ich osiągania...