Nielubiana. Budząca strach. Dla niektórych – przerażająca.
Czy matematyka naprawdę musi być zmorą?
Oczywiście, że nie! (świadczą o tym chociażby rzesze jej miłośników)
Czemu więc dla tak wielu osób jest wciąż niezrozumiała?
Może to trochę kwestia uprzedzeń, często przekazywanych z pokolenia na pokolenie? Może niechęć do ćwiczeń? Albo zwyczajne wygodnictwo – skłonność do odrzucania wszystkiego, co wymaga wysiłku, co nie przychodzi łatwo i bezproblemowo?
Warto więc popracować nad odpowiednią motywacją – zrozumieniem, po co matematyki w ogóle się uczymy. Czy ma ona związek z naszą codziennością? Jeśli tak, ułatwia ją, czy raczej utrudnia?
Tylko odpowiednio zmotywowani, możemy zachęcić swoje dzieci do nauki matematyki…
Dla obopólnej korzyści warto wspólnie z najmłodszymi sięgnąć po Elementarz matematyczny. Za sprawą ponad 30 kilkustronicowych opowiadań oraz stanowiących ich integralną część ilustracji Katarzyny Kołodziej książka ta wprowadza w świat podstawowych pojęć matematycznych. Ale nie tylko! Przede wszystkim ukazuje praktyczny wymiar „szkolnej” wiedzy. Dzięki temu widać, że te wszystkie zbiory, podzbiory, ułamki naprawdę mają sens!
Przygody piątki przyjaciół – Antka, Lenki, Ady, Julka i Krzysia – pokazują, że matematyka nie ogranicza się do dodawania, odejmowania czy mnożenia. To także umiejętność odczytywania godzin na zegarze (również tym z rzymskimi cyframi!), używania kalendarza, orientacji w przestrzeni, a nawet… korzystania z przepisów kulinarnych. Krótkie, często zabawne historyjki, przygotowane przez Beatę Ostrowicką, stanowią znakomite wprowadzenie do tematów o zróżnicowanym poziomie trudności, ułatwiając – poprzez konotację z codziennością – ich zrozumienie i zapamiętanie.
Wraz ze swoimi literackimi rówieśnikami, młodzi czytelnicy dowiedzą się na przykład, jak podzielić jedną pizzę pomiędzy kilka (bardzo głodnych) osób. Odkryją też, że tworzenie zbiorów i podzbiorów usprawnia (a nawet uprzyjemnia) sprzątanie, zaś umiejętność liczenia i planowania pomaga uniknąć długów. Zobaczą również, że orientacja przestrzenna umożliwia udawanie robota, a zabawa w wyszukiwanie kształtów to znakomita recepta na długą i monotonną podróż!
Jak sam tytuł wskazuje, książka stanowi również wsparcie w nauce czytania. Duża czcionka, proste zdania oraz obfitość ilustracji z pewnością ułatwią samodzielną lekturę początkującym czytelnikom. Mimo wszystko warto jednak towarzyszyć dzieciom w poznawaniu Elementarza. Dzięki temu łatwiej będzie pielęgnować nabywane przez nie umiejętności. Może wspólnie uda się uczynić matematykę nie tylko towarzyszką zakupów czy gotowania, ale także… zabawy?
Zojka lubi swoje miasteczko. Za nazwę, która kojarzy się jej z czymś miękkim jak aksamit, za to, że centrum jest blisko, i za pozostałości domu Kulików...
Muchomora, zielonowłosa Opiekunka lasu, razem z psem Szyszkiem wędruje codziennie leśnymi ścieżkami. Zamiast zajmować się swoją pracą - złocić liście,...