Robi się zdziwniej i zdziwniej
Show must go on. Serial trwa... Ten ze Stephanie Plum w roli głównej. Z babcią Mazurową, matką Steph, Morellim, Komandosem, Lulą, Vinniem w rolach jeśli nawet nie głównych, to ważnych. Po lekturze ośmiu dotychczasowych tomów i krótkim zastanowieniu się, kto jest moim idolem (i dlaczego Lenin ;)), z kim mogę się identyfikować w przypadku tego cyklu, dochodzę do wniosku, że z ojcem Stefci. Urzeka mnie jego milczenie, kiedy wszyscy mówią, jego cierpliwość, która zdaje się nieograniczoną na tle porywczości innych. Jego proste gesty i przywiązanie do nich, jak również do niezmiennego rytmu dnia. On jak coś powie, to już powie, jak skomentuje, to roztropnie. Jego podsumowania dotyczące rozmaitych sytuacji są krótkie i trafne.
W książce Ósemka wygrywa, ósmym już tomie cyklu o przygodach Stephanie Plum Janet Evanovich tradycyjnie już od razu wciąga czytelników w wir wydarzeń. W świat seksualnych obsesji erotomanki... Znaczy się - windykatorki Stephanie. Erotomania jest zresztą piętnem dotykającym w tej serii wszystkie postaci, szczególnie kobiety. Czytelnicy - a zwłaszcza czytelniczki spragnione seksu, czytania o nim i myślenia - nie będą rozczarowane. Wprowadzenie dla niezorientowanych, którzy przypadkiem sięgnęliby po ten tom, nie znając wcześniejszych, jest bardzo krótkie i wystarczające. Szybko i zdecydowanie zmierzamy ku problemom, które stanowią sens życia Śliweczki. Mabel Markowitz, sąsiadka rodziców pięknej agentki do spraw windykacji poręczeń ma problem: jej wnuczka Evelyn rozwiodła się, a sędzia zasądził poręczenie za dziecko, które pozostało pod jej opieką. Ma ono gwarantować, że ojciec będzie mógł spotykać się z córką, a matka nagle nie wyjedzie do ciepłych lub chłodnych krajów. Mabel pomogła córce finansowo, oddając dom jako kaucję. W rewanżu Evelyn wyjechała z Annie na trochę, a firma poręczeniowa grozi zabraniem domu, o ile dziecko szybko się nie odnajdzie. Evelyn z Annie nie chcą jednak się znaleźć ani szybko, ani wolno. Za to sporo osób kręci się wokół tej sprawy i zaczyna grozić Stephanie, próbującej przeprowadzić tzw. rozpoznanie walką. Pozornie prosta jak tory dla Pendolino na Centralnej Magistrali Kolejowej sprawa staje się szybko sprawą zagmatwaną. I o to w tych książkach chodzi. Life is nie tylko brutal, ale i full of zasadzkas.
Mamy zatem wszystko, z czego znany jest cykl o Plum: wisielczy humor; szczegóły dotyczące ubiorów, życia seksualnego i odżywiania się Śliwki. Mamy pościgi, płonące samochody, naginanie prawa, trupy ścielące się dość gęsto. Niezwykłą lekkość bytu i uporczywe zgłębianie sensu ziemskiej egzystencji. Rozterki Stephanie dotyczące tego, czy przespać się z Komandosem i czy akurat teraz. I zagadkę, do wyjaśnienia której będziemy musieli cierpliwie dotrwać do samego końca książki. Nowe osobowości? Z pewnością Albert Kloughn - pocieszny adwokat, pełen dobrych chęci i wytrwałości. Eddie Abruzzi - facet, który nie jest wcale miły. Pojawi się epizodycznie znana już Jeanne Ellen Burrows - żeński odpowiednik Komandosa. Poznamy też bliżej Valerie, jeszcze do niedawna idealną siostrę Stephanie.
Błyskotliwa windykatorka zapewni nam mnóstwo przemyśleń i komentarzy na temat życia, Grajdoła, świata, ludzi, samochodów, pączków i innych ciekawych tematów. Jak zwykle rzeczowych i pełnych niezwykłego ciepła. Wydarzenia gonią jedno za drugim jak zajączki na łące z równo skoszoną trawką. Z elementów nowatorskich, które ożywiają pewną monotonię cyklu, można wymienić pojawiające się w powieści węże, gęsi-zabójców, zmutowane pająki i przerażającego królika. Obrońcy praw zwierząt mogą czuć się zaniepokojeni. Śliwka walczy z przeciwnościami losu, z chwilowym brakiem życia seksualnego, z brakiem gotówki i sukcesów w łapaniu NS-ów. Komandos słusznie zauważa: Kotku, twoje życie mogłoby być sitcomem i puszczaliby go w najlepszym czasie antenowym. Co racja, to racja.
Something big is brewing in Trenton, N.J., and it could blow at any minute. Stephanie Plum might not be the world's greatest bounty hunter, but she knows...
Stephanie Plum z drużyną rusza na ulice Trenton. Jeśli zobaczysz stukilogramową Murzynkę w różowej sukience czy drag queen z widoczną niechęcią...