O pisaniu: Na chłodno

Ocena: 4.47 (19 głosów)
opis

Chyba nie ma w Polsce takiego czytelnika, który po usłyszeniu „Remigiusz Mróz” zareagowałby słowami: „nie znam”, „nie kojarzę”, „Remi... jak?”. Już prędzej usłyszymy „Nie czytałem/am jego książek, ale...”. Właśnie: ale. Nawet bez znajomości jego twórczości jesteśmy w stanie powiedzieć, kim jest ten człowiek. Trudno się temu dziwić. Przecież co kwartał jesteśmy atakowani dziesiątkami zapowiedzi nowych tytułów spod pióra pana Mroza. Media grzmią o nich tygodniami, zasypując wszelkie media społecznościowe. Czasami aż strach otworzyć lodówkę, by nie dostrzec na swoim ulubionym jogurcie „Mnie już Zmroziło, teraz czas na ciebie!”. Poniekąd powinniśmy się już do tego stanu rzeczy przyzwyczaić, bo ta dobra passa autora trwa już od paru ładnych lat. Także nie wzdychajcie z rezygnacją, spoglądając na część wskazującą, że ponownie zmierzycie się z opinią na temat nowej książki tegoż właśnie autora. Pomyślcie o tym, że tym razem nie mamy do czynienia z kryminałem. Także nie jest to thriller, a... autobiografia!

CISZA. PAN MRÓZ BĘDZIE OPOWIADAŁ NAM HISTORIĘ SWOJEGO ŻYCIA.

Jeżeli jakimś cudem przykułam waszą uwagę, pragnę coś doprecyzować. „O pisaniu. Na chłodno” nie należy do tych autobiografii, do których wielu z nas jest już przyzwyczajonych. Także, nie zdołacie dowiedzieć się z niej, co takiego zmalował za młodu pan Mróz, że opowiadanie tej historii przy każdej okazji może stanowić rodzinną tradycję. Nie odkryjecie, dlaczego nazywa się właśnie Remigiusz, a nie – na przykład – Stanisław, Jacek czy Abelard. Również wiele innych spraw zostaje po prostu dla czytelników poza zasięgiem. W sumie można było się tego spodziewać. Poniekąd tytuł wskazuje nam motyw przewodni (gdzie na pierwszy rzut oka człowiek myśli, że ma do czynienia z poradnikiem, ale o tym powiem troszkę później) książki. Pan Mróz przedstawia nam się od strony czysto twórczej! Oczywiście od czasu do czasu przemyca coś spoza tej sfery, lecz stara się je dawkować dość oszczędnie... Dobrze, skupmy się jednak na tej treści, która zajmuje na kartkach najwięcej powierzchni.
Muszę przyznać, że nieco obawiałam się tej książki. Wiecie, do tej pory nie skupiałam się zbytnio na twórczości pana Mroza, a tym bardziej na nim samym. Także zacisnęłam zęby i pozwoliłam się ponieść lekturze. I powiem krótko – moje obawy były bezpodstawne. Autor ukazał spory skrawek swego życia tuż sprzed samego mroźnego okresu, a dokładniej „boję się otworzyć lodówkę, bo – nie daj boże! – wyskoczy z niej sam Mróz!” (taki urok nadmiernej promocji, nic na to nie poradzimy). Prowadził mnie przez swoją pisarską ścieżkę, wesoło opowiadając o wszystkim tym, co powoli kształtowało kierunek, jakim aktualnie podążał. W ten wyraźny sposób uświadomił czytelników, że jego pasja dzielenia się wyimaginowanymi historiami nie przyszła do niego znikąd. Przez długie lata – pomimo drobnych przerw spowodowanych różnymi sprawami – cały czas mu towarzyszyła. Jakby czekała na chwilę, kiedy pan Mróz w końcu zrozumie, że są sobie przeznaczeni. Taki moment nadszedł, co spowodowało, że odtąd stali się nierozłączni. Stwierdzam jednak, że pomimo całego szacunku do autora muszę stwierdzić jedno – to już nie jest zdrowe. Może nie powinnam stawiać takich diagnoz, jednak z mojego punktu widzenia przeznaczenie tylu godzin dziennie na pisanie może przyczynić się do wielu przykrych konsekwencji. Pomijając już to, że z czasem może zacząć doskwierać kark i kręgosłup, obraz przed oczami zacznie się rozmywać, to jeszcze z czasem zabraknie pomysłów, przez co cała radość przeistoczy się w nienawiść do czegoś, co się kocha.

DOBRZE, PANIE REMIGIUSZU. A MOŻE ODNIESIE SIĘ PAN DO TYTUŁU KSIĄŻKI?

Uważam jednak, że najlepszym momentem zostaje... ujawnienie największego sekretu. Człowiek tutaj rozmyślał, czy czasem autor nie skrywa w piwnicy niewolników, którzy nieprzerwanie coś tworzą lub ukradł maszynę klonującą i sam z niej skorzystał, a tu wyszło takie sprostowanie sprawy. I wiecie co? Ja się tak nie bawię. To jest za proste. O wiele za proste! Jasne, można było się tego poniekąd domyślić, ale... Jak żyć z tą informacją, proszę pana? Jak żyć?
Powróćmy jednak do samego tytułu. Na pierwszy rzut oka „O pisaniu. Na chłodno” może wydawać nam się poradnikiem dotyczącym twórczej sfery. Chociaż wcześniej wspomniałam, że ta książka skrywa w sobie autobiografię, to jednak tuż przed tym stwierdzeniem dopisałam coś jeszcze. Napisałam, iż jest ona w większości poświęcona życiu autora, ale przecież pozostaje nam jeszcze ten skrawek. Skrawek, który został zapełniony pewnymi myślami. Pan Remigiusz Mróz nie tylko podzielił się z czytelnikami „patentem” na wydawanie kilku książek rocznie. Pokazał również, w jak prosty sposób można spróbować swych sił w tym ciężkim zawodzie. Przypuszczam, że znajdą się tacy, którzy przy tej kwestii parskną śmiechem i każą mi się puknąć w łepetynę. Niewielu jednak wie, że napisanie czegoś, co ma ręce i nogi oraz z miejsca porwie czytelnika, zajmuje sporo czasu. A jeszcze kiedy jest się debiutantem, trzeba podwoić swoje wysiłki i udowodnić potencjalnemu wydawcy, że jesteśmy właściwą osobą na właściwym miejscu. Niektóre rady wydawały mi się aż nadto znane, choć przy niektórych nieco się zdziwiłam. Nie powiem, nawet z początku byłam zła za uznawanie czegoś – moim zdaniem – właściwego za zbędne, ale po ochłonięciu muszę temu przyklasnąć. Przykład: uwielbiane przeze mnie rozpisywanie się przy danej czynności, jaką wykonuje wykreowany przeze mnie bohater. Dla mnie wydawały się one fascynujące, ale kiedy podeszłam do tego z dystansem, zrozumiałam, że czytelnik nie musi odczuwać tego samego. Co więcej, może zrezygnować z lektury, po prostu tekst wyda mu się... nudny jak powtórki seriali paradokumentalnych. Natomiast lekko uśmiechnęłam się, kiedy dotarłam do pewnej kwestii, która również sprawia, że czytelnik zacznie ziewać nad książką. Otóż pan Mróz wypomniał pewien znaczący błąd, gdzie... tak jakby sam go popełnił. Tak, wiem – autobiografia rządzi się swoimi prawami, jednak czy to nie zabawne, że akurat ta rzecz została wskazana jako skaza, a wcześniej została użyta? Żeby za dużo nie zdradzić, podpowiem jedynie: gust muzyczny. Aczkolwiek, pozwolę sobie wziąć te cenne rady do serca i zacząć je powoli wprowadzać w życie. Kto wie, może wreszcie zmotywuję się i zostanę kolejną blogerką książkową, która poszerzy grono autorów?

NA SZTYWNO CZY LUŹNO, CZYLI JAK PRZEKAZANO NAM TE FAKTY.

Zazwyczaj, kiedy myślimy o wszelkich poradnikach (czy autobiografiach, nie zapominajmy o autobiografiach), wyobrażamy sobie ten sztywny przekaz oraz niemal naukowy bełkot, który może wyjść nam bokiem. Pan Remigiusz Mróz udowodnił, że wcale tak nie musi być. W dość przystępny sposób opowiedział to wszystko, dbając o to, by nikogo nie uśpić. Nawet przy autobiograficznej części można mieć wrażenie, jakby sam przeistoczył się w bohatera książki, kreując go na tyle, by czytelnicy dostrzegli w nim człowieka, a nie robota. Fakt, zawsze powinno to tak wyglądać, ale przy tej książce naprawdę łatwo zapomnieć, że ma się do czynienia z prawdziwą historią. Skłamałabym, gdybym napisała, że pochłonęłam tę książkę w mgnieniu oka. Co to, to nie. Zdarzały mi się momenty, gdy odkładałam ją na bok i trawiłam to, co do tej pory przewinęło się przed moimi oczami. Natłok informacji poniekąd przytłaczał, ale odpowiednio dawkowany stał się dobrze przyswajalny. Warto także wspomnieć o wplecionym w wersy żartobliwym tonie, który nieraz sprawiał, że się uśmiechałam. To idealnie odciążało przesycony faktami umysł.

Podsumowując, „O pisaniu. Na chłodno” to nie tylko książka zawierająca wskazówki dla próbujących okiełznać swoje pióro oraz wyobraźnię twórców. To także kolejna okazja, by móc znacznie lepiej poznać autora i odkryć jego pisarską naturę. Zrozumieć, że pan Mróz nie tylko żyje wyimaginowanymi historiami – on nimi oddycha! Tylko proszę uważać, aby czasem ta „bezpieczna” przystań nie przyciągnęła uwagi wielu intruzów...

Informacje dodatkowe o O pisaniu: Na chłodno:

Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2018-11-28
Kategoria: Poradniki
ISBN: 978-83-7976-092-3
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię: Aleksandra Bienio

więcej
Zobacz opinie o książce O pisaniu: Na chłodno

Kup książkę O pisaniu: Na chłodno

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Większość bezwzględna
Remigiusz Mróz0
Okładka ksiązki - Większość bezwzględna

W kręgach władzy trwa kryzys. Po skandalu z udziałem premiera, parlament nie zdołał uchwalić wotum nieufności, a polityk, który miał przejąć władzę, znalazł...

Kontratyp
Remigiusz Mróz0
Okładka ksiązki - Kontratyp

W drodze na Annapurnę, jeden z najgroźniejszych szczytów na świecie, ginie troje polskich wspinaczy. Ekipy ratunkowe odnajdują jedynie przysypane...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy