Szkoła, dorastanie i częste przeprowadzki to elementy, które potrafią obebrać poczucie bezpieczeństwa. Tak dzieje się w życiu nastoletniej Maliny, która przemierza Polskę z mamą-reporterką i nigdzie na dłużej nie zagrzewa miejsca. Książka O melba! Grażyny Bąkiewicz nie jest typową powieścią dla nastolatek. Nie jest też przewidywalną historią dla dorosłych. Powieść poraża, porusza i skłania do głębokich refleksji na temat świata – tego wielkiego i tego bliskiego – zasad, którymi się kierujemy i tych, jakie powinny nam przyświecać, brudu, bylejakości i tchórzostwa, ale także dojrzałości i odpowiedzialności, która może obudzić się w sercach osób, po których najmniej byśmy się tego spodziewali.
Malina wraz z mamą przyjeżdżają do rodzinnego miasteczka na pogrzeb Elki. Jako dziesięciolatka, bliźniacza siostra mamy Maliny, Elka doznała traumatycznego wypadku, w wyniku którego zapadła w długą, bo ponadtrzydziestoletnią śpiączkę. Tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja, jaką słyszy Malina od mamy i babci. Okazuje się jednak, że wypadek owiany jest tajemnicą, a prawda o wydarzeniach sprzed lat skrzętnie chroniona przez babcię i mamę.
Jednak nie wątek rodzinnej tajemnicy jest tym, który dominuje w powieści. Owszem, jak klamra spina on wszystkie kwestie pojawiające się w książce, bohaterów – tych dorosłych i nastoletnich, którzy pojawiają się na jej stronach czy wydarzenia przeszłe oraz rozgrywające się w książce „tu i teraz”.
Tym, na co przede wszystkim zwraca uwagę autorka książki, jest psychologia bohaterów i relacje międzyludzkie. Grażyna Bąkiewicz rewelacyjnie portretuje nastolatków borykających się z problemami dorastania. I nie ma znaczenia, że akcja powieści rozgrywa się w niewielkim, prowincjonalnym miasteczku. Tutaj problemy młodzieży są takie same, jak ich rówieśników dorastających w dużych miastach. Jest brak zrozumienia przez dorosłych. Przemoc. Używki. Kradzieże. Jest wszystko, czego doświadczy młody człowiek w okresie dojrzewania. Grażyna Bąkiewicz odziera młodość z pozorów bezstresowego luzu i dostatku. Malina, jej kuzynostwo i koledzy ze szkoły nie zajmują się wzdychaniem i miłostkami, jak ma to miejsce w większości powieści obyczajowych kierowanych do nastolatków. Tutaj problemem nie jest to, co na siebie włożyć na randkę. W powieści O melba! młodzi ludzie mierzą się z realnymi problemami, codziennością, brakiem akceptacji, demonami, które nie dają o sobie zapomnieć.
Atmosfera w powieści jest gęsta. Już od samego początku czytelnik uzmysłowi sobie, że nie będzie to lekka i zabawna historia młodzieżowa. Wszystko, co dzieje się w powieści, nosi znamiona bólu, za każdym węgłem zdaje się czyhać cierpienie, a za błędy trzeba płacić naprawdę wysoką cenę. Nie ma taryfy ulgowej. Każdy działa na własny rachunek, każdy ze swoich czynów będzie musiał się kiedyś wytłumaczyć. Osnuta jakby mgłą, momentami oniryczna historia budzi niepokój, uwiera, drażni. I nie pozwala o sobie zapomnieć.
Grażyna Bąkiewicz przygląda się bohaterom i kreśli ich portrety. Dzięki jej powieści przekonamy się, że nikt nie jest idealny, ale tylko żyjąc według dobrych idei, mając na uwadze dobro i pomoc innym, możemy czuć się ludźmi w najlepszym tego słowa znaczeniu. I chociaż wydaje się, że w momencie, gdy dzieje się coś złego, to właśnie dorośli powinni wyciągnąć pomocną dłoń do młodszych, słabszych – do dzieci, autorka pokazuje, że wcale nie musi się tak stać. Że takie happy endy zdarzają się tylko w hollywoodzkich produkcjach. Że nad cudze dobro przedkładamy często własny komfort i wystawiamy sobie tym samym złoty medal tchórzostwa. Że to młodość – chmurna, momentami durna, szalona i nieodpowiedzialna – może swoją świeżością i odwagą przynieść dobro. Może sprawić, że prawda przemilczana przez dorosłych, tłamszona – bo tak lepiej, wygodniej, bezpieczniej – ujrzy światło dzienne, a oprawcy poniosą karę za swoje czyny.
O melba! to książka, którą dobrze jest sobie dawkować, którą warto odkrywać małymi łyczkami. Mnogość problemów, jakie porusza na kartach opowieści Grażyna Bąkiewicz, może przytłaczać. Może też jednak otworzyć czytelnikowi oczy na to, że tak właśnie wygląda świat. Nie jak baśniowa, sielankowa kraina, ale bardzo często właśnie jak zapyziałe miasteczko, z miejscowym bonzo trzymającym w garści komendanta policji i proboszcza, z gromadą pyskatych nastolatków, tajemnicami z przeszłości, brudem i szarą codziennością. Ale powieść pokazuje także, że potrzeba tylko kogoś, kto przełamie rutynę, kto powie „dość” i wskaże właściwy kierunek. Kto da impuls do zmian. Wtedy, choć oczywiście nie będzie jeszcze idealnie, mieszkańcy takiej miejscowości będą mogli odetchnąć spokojnie.
Od morza do morza - 10 opowiadań z czasów Jagiellonów to druga książka z cyklu Zdarzyło się w Polsce. W pięciu tomach współcześni...
Koronaświrus zawładnął światem. Pozamykali sklepy, pracę rodziców, nawet przedszkole! I jeszcze babcia się rozchorowała! Wszystko to bardzo denerwuje...