Odlotowa Mamuśka
Niezależnie od tego w jakim jesteśmy wieku, kim zostaliśmy, co osiągnęliśmy, jest tylko jedna osoba, która kocha bezgranicznie i dla nas jest w stanie przenosić góry. Mama, mamusia, mamunia – nie jest istotne jak ją będziemy nazywać bo i tak jest najbardziej wyjątkową osobą na ziemi.
Matka Polka, której rozmiary oraz twardy charakter po prostu nie pozwalają na użycie zdrobnień, nie jest przeciętną rodzicielką. Od innych (pomijając sterczące włosy, twarz usianą piegami i podniszczone trampki) odróżnia ja jedno – bujna wyobraźnia. Z tego powodu Polek, bohater ciepłej i zabawnej książeczki Zuzanny Orlińskiej „Matka Polka” może liczyć na niekonwencjonalne pomysły matki oraz przyzwyczaić się do dziwnych zachowań i magicznych wydarzeń.
Apolinary Kociankowski, bo tak brzmi imię i nazwisko Polka, lubi jeździć na rowerze, czytać książki, jeść lody i grać na komputerze. Ta ostatnia czynność jest od momentu pożyczenia nowej gry od Krzysia Skarżyńskiego, stałym elementem dnia. Aż dziw bierze jak realistyczna jest stworzona w niej rzeczywistość i to do tego stopnia, że chłopiec trafia do świata bitów i bajtów. Tyle tylko, że zamiast niegroźnych, trójwymiarowych elementów gry pojawia się zdecydowanie złowieszczo wyglądający czarny Zmutowany Chrabąszcz. Jeszcze większe zdumienie budzi fakt, że w cyfrowym świecie znajduje się też Matka Polka, a na dodatek wydaje się dobrze znać pracujące tu na etacie postacie, z państwem Burlum i ich maleństwem na czele. Chociaż po matce, która na Uniwersytecie w Salamance studiowała potworystykę, można spodziewać się wszystkiego.
Z potworami nie mają nic wspólnego urodziny Polka, ale już Piraci znakomicie pasują do przyjęcia. Zwłaszcza, że stanowią urodzinowe życzenie chłopca, podobnie jak fajerwerki i stosy słodyczy. Aż trudno uwierzyć, że przyjęcie dla dzieci może obfitować w takie wrażenia jak abordaż piratów pod wodzą kapitana Kła, ostrzał brukselką czy ostateczny cios dla honoru pirata zadany groszkiem ptysiowym. Dla Matki Polka zorganizowanie takich wspaniałych urodzin to pestka.
Rodzicielka Polka sprawdza się także jako ekipa ratunkowa, kiedy reklamowa codzienność przeniknie do rzeczywistości, a FMP, czyli Fałszywa Matka Polka zaczai się na chłopca. Ten dziwożon telewizyjny, inaczej telestrzyga reklamowa o mały włos nie przekarmiła Polka szybkimi daniami i jogurtami z wielkimi kawałkami owoców. Całe szczęście, że z tego idealnego świata reklamy wyciąga chłopca PMP (czyli Prawdziwa Matka Polka). Chociaż chłopiec nie miałby nic przeciwko temu, by w innym świecie zagubił się wiecznie narzekający i wymądrzający się kuzyn Polka, Dante Gabriel. Jego charakter ma szansę odmienić dopiero szczur uratowany przed utonięciem. Najpierw jednak Dante i Polek będą musieli zmierzyć się z łobuziakami w osobach braci Jarząbków.
Oj, nic dziwnego, że Matka Polka, mająca z synem „sto pociech i dwieście utrapień” czasami wątpi w swoje umiejętności pedagogiczne, pomysłowość i czuje się słaba oraz zniechęcona. Na takie momenty załamania czyha pewna staruszka ze smutnej willi, która z każdym pociągnięciem grzebienia wysysa energie z kobiety. Polek nie może na to pozwolić, bo przecież jego mama jest wyjątkowa i nie może jej stracić. Czy uda mu się ją uratować?
„Matka Polka” Zuzanny Orlińskiej to pełna wdzięku historia opatrzona zabawnymi ilustracjami pozwalającymi bez reszty poddać się rytmowi opowieści. Fantazja, szczypta ironii i problemy mające swoje odzwierciedlenie w świecie rzeczywistym – to wszystko sprawia, że „Matkę Polka” czyta się łapczywie i wraca się do niej często, jak do starego przyjaciela. Adresowana do dzieci historia skusi niejednego dorosłego (ja już jestem ofiarą magnetycznego przyciągania świata Polka), pozwalając mu na sentymentalną podróż do krainy dzieciństwa. A kto wie, może nawet jako rodzice weźmiecie przykład z Matki Polka i zaczniecie kreować rzeczywistość z domieszka magii? W takim przypadku strzeżcie się kochane dzieci, by w zamian za złą ocenę nie zbombardował was brukselką pirat, a zza rogu nie wyskoczył Mikołaj w zielonym kubraczku elfa. No, chyba, że w worku będzie miał cudowny prezent jakim bez wątpienia jest książka Orlińskiej, a wówczas można mu wybaczyć nawet brak reniferów.
Kolejny raz z Marcinem przemierzamy Warszawę z początku XIX wieku, w której tak wiele się dzieje! Bystry syn szewca ponownie znajdzie się w centrum działania...
Jerzyk ma sokoli wzrok i tęgi umysł, dzięki którym w mig rozwiązuje każdą zagadkę. Ale czy da sobie radę, gdy trafi na historię godną samego Sherlocka...