Wiem, że mógłbym pisać do Ciebie przez resztę mego życia...
Jorge Bucay, psychiatra i psychoterapeuta Gestalt, napisał tę książkę w formie listów do jednej ze swoich pacjentek, tytułowej Klaudii. Czy taka forma przemawia do większości czytelników, trudno powiedzieć, w każdym razie daje pewne możliwości jeśli chodzi o środki wyrazu. Pozwala autorowi na swobodny, dość osobisty ton listów, które pisane są niby do jednej osoby, ale w istocie do tych wszystkich, którzy mają ochotę przeczytać to, co Bucay ma do powiedzenia. Listów jest 55, krótszych lub dłuższych, ale nigdy nie przekraczających kilku stron.
Bucay jest terapeutą i pisze właśnie nie jako człowiek, ale jako terapeuta. Te listy to niby zapis jego trzyletniej pracy, ale w istocie to opis pewnej drogi, którą przeszedł i stanu świadomości, który posiadał w trakcie pisania (co zresztą sam zauważa). Autor próbuje odpowiedzieć na wiele pytań egzystencjalnych, które nurtują prawie każdego człowieka. Jego styl jednak nie należy do prostych i łatwych. Nie jest to lektura na kilka wieczorów, gdy zmęczony umysł poszukuje słów lekkich i prostych. W tej książce bardzo ważne są słowa, odcienie ich znaczeń, subtelności językowe i logiczne. Ciekawy jestem na ile tłumaczenie oddaje to wszystko co wyraził autor w swoim ojczystym języku. Tłumaczenie jest sztuką. Jest próbą przełożenia myśli, niuansów związanych z konkretnym językiem, na inny. W przekładzie pomiędzy czytelnikami, a autorem stoi nie tylko różnica języków, ale i umiejętności i wrażliwość tłumacza. Trudno mi odnieść się do jakości tłumaczenia i zachowania ducha oryginału w tym konkretnym przypadku, a zwracam na te kwestie uwagę tylko ze względu na sposób operowania słowem przez Bucaya, na jego bardzo silne koncentrowanie się na znaczeniu słów.
Z każdej przeczytanej książki można coś wynieść. Może czasami będzie to tylko złość i rozczarowanie, ale jest to jedno z tych doświadczeń, które możemy w życiu spotkać. I w tej pozycji każdy może znaleźć coś dla siebie, jeśli już nie pewną filozofię życiową, to przynajmniej wskazówki, które można spróbować zastosować w swoim życiu. Na ogół jest tak, że ktoś doradza nam coś na podstawie tego, co sam przeżył, przemyślał, zrozumiał. My możemy mieć zupełnie inne doświadczenia osobiste, ale zawsze znajdą się jakieś punkty styczne. Dlatego warto z uwagą przyglądnąć się myślom Bucaya. Piszę to mimo, że w ogólnym rozrachunku książka mnie osobiście nie zachwyciła. Odniosłem bowiem wrażenie, że dużo tu jest autoprezentacji psychiatry, jego poglądów, światopoglądu. Dużo jest słów i wniosków, które mają być niby oczywiste, a dla mnie nie są. Nie zawsze rozumiem logikę pewnych sformułowań, które dla autora są prawdziwe, bo w nie szczerze wierzy.
Równowaga to bezruch, jednakowość, obojętność, śmierć. W najdoskonalszej równowadze ze środowiskiem fizyczno-chemicznym są zwłoki. (...) Jestem raczej miłośnikiem harmonii i wrogiem wszelkiego absolutu, zakochanym w możliwości, że mogą współistnieć A i przeciw-A, wzajemnie od siebie zależąc.
Wielu pisze książki nie tyle dla innych co dla siebie. I takie wrażenie właśnie tu odnoszę. To co się bowiem pisze, sam proces twórczy pomagają przemyśleć różne sprawy. Przelewając swoje poglądy i myśli na papier można je bowiem uporządkować, posegregować według ważności, zastanowić się nad nimi. Rzetelna próba przekazania i wyjaśnienia poglądów wymaga bowiem ich dobrego zrozumienia. Często w literaturze zauważa się słabe momenty jakiegoś systemu myślowego wyrażające się "mętnym" wytłumaczeniem. Znika klarowność, prostota, wszystko staje się niejasne i niejednoznaczne. Niestety, spotyka się takie momenty także w tej książce.
Być może bardziej niż do Ciebie mówię do siebie, a Ty jesteś tylko pretekstem, najcudowniejszą wymówką, abym pozwolił sobie być sobą w tej chwili, tu i z sobą.
Bucay ma własny, mocno zindywidualizowany styl pisania. Lubi pisać, lubi słowa i bardzo wiele na nich opiera. Można powiedzieć, że bawi się słowami i ich znaczeniami. Nie sprawia mu trudności pisanie o sobie, zwłaszcza, że w ogólnym rozrachunku przedstawia samego siebie bardzo pozytywnie. Ten dyskretny zachwyt autora samym sobą niezbyt mnie pociąga: głosi między wersami jaki to jest inteligentny, elokwentny, umiejętnie wybierający to co dobre i ważne, rozumiejący świat i ludzi. Pomija to, co być może stawiałoby go w złym świetle, np. prozaiczną kwestię opłat za konsultacje. Wszystko to jednak można zrozumieć, bo jest bardzo ludzkie. Zrozumieć nie znaczy jednak pochwalać.
Ostatecznie nasza przeszłość jest pewnym domniemaniem, fantazją, wytłumaczeniem, w jaki sposób doszło do obecnej sytuacji.
...twoje wspomnienia są tu i teraz, a nie tam i wtedy.
Autor twierdzi, że trzeba rozumieć co się kryje za różnymi słowami, co one oznaczają dla naszego życia. Pokazuje to zresztą na wielu przykładach. Celem samodoskonalenia jest uwolnienie siebie z okowów różnorakich przesądów i uwarunkowań w których łańcuchy w większości sami się zakuliśmy. Chodzi o to, żeby być wolnym, mieć cały czas świadomość i poczucie wolności wyboru: podejmowania decyzji i działań takich jakie chce się podjąć, życia tak jak się chce. Chodzi o to, żeby żyć w harmonii i w wewnętrznym spokoju. Ładne i mądre ale czy aż tak proste?
Bucay żyje tym o czym pisze, szczęśliwie łączy się u niego praca zarobkowa z pasją, która pozwala mu się samorealizować. Nie wszyscy jednak mają to szczęście, żeby rozmyślać - mocno upraszczając - w ramach obowiązków służbowych. Zastanawianie się nad sobą, analizowanie życia i jego zmiana wymagają sił, chęci i przede wszystkim czasu. To, że według autora żyją ludzie na Wschodzie, które potrafią osiągnąć stan absolutnego wewnętrznego spokoju, jest prawdą. Ale kto to jest, jak żyje, co robi, jakie mają obowiązki? - o tym Bucay nie wspomina. O wiele łatwiej taki stan osiągnąć osobom takim jak mnisi, pustelnicy, którzy dużo czasu poświęcają na samodoskonalenie. A co z tymi, którzy pracują, utrzymują rodzinę, mają dużo różnorakich obowiązków? Wydaje mi się, że chwile, ale tylko chwile, prawie idealnej równowagi w życiu może osiągnąć każdy. Mogą to być momenty związane z silnymi pozytywnymi doznaniami estetycznymi lub takimiż emocjami. Momenty, w których cieszymy się konkretną chwilą, która trwa i niczym więcej. To jest dostępne dla wszystkich, tych na Wschodzie i na Zachodzie.
Szczęście polega na tym, że pozwala się, by zdarzyło się wszystko, co ma się zdarzyć.
Demian jest typem niespokojnego, ciekawego życia młodego mężczyzny, który dąży do poznania prawdy o sobie. Jego poszukiwania doprowadzają go do...
Pisarz i psychoterapeuta Jorge Bucay jest znany polskim czytelnikom dzięki swojej antologii Pozwól, że Ci opowiem..., w której mistrzowsko pokazał, jak...