Toskanię każdy kocha, niezależnie od tego, czy spędził tam wakacje, obejrzał o niej romantyczny film, czy po prostu kiedyś słyszał o tym miejscu. Toskania to ostoja swojskości, tradycyjnego jedzenia, prostoty, z dala od cywilizacji. Jest ciepło, jest aromatycznie, jest pięknie.
Giulia Scarpaleggia także kocha to miejsce. Dla niej kojarzy się ono z kuchnią, opartą na prostych składnikach, które podczas przygotowywania nie tracą swojego oryginalnego smaku. Z jej miłości, pielęgnowanej od pokoleń przez mamę i babcię, powstał najpierw blog kulinarny uznany za najlepszy we Włoszech, a potem przepiękna, apetyczna książka kucharska „z duszą”. Wydawnictwo Jedność przeniosło ową księgę na rynek polski.
Krok po kroku poznajemy Toskanię od strony kulinarnej. Ale nie jest to zwyczajny przewodnik, zabierający nas do kurortów i kolejnych wykwintnych restauracji. To raczej opowieść o toskańskiej wsi. Można tu zjeść prawdziwy toskański chleb ze smalcem, zachwycić się różnymi sposobami przygotowania bobu i zjeść najzwyklejszy omlet z aromatycznymi przyprawami i składnikami wprost z ogródka. Co w tym niezwykłego? Ano to, że potrawy wykonała i sfotografowała osobiście autorka, a są tak proste do wykonania, że to aż zadziwiające. Co więcej: wykonane są z produktów prostych: pomidorów, suchego chleba, oliwy czy jaj.
Oczywiście są też potrawy, których wykonanie w naszym kraju nie byłoby możliwe, bowiem nie sposób kupić na polskim rynku produktów potrzebnych do ich wykonania. Ale wystarczy szynkę z Cinty zastąpić naszą, zrezygnować z anchois i podać spaghetti ze szprotkami, a zamiast mątwy dodać do risotto cokolwiek innego, co nie patrzy na nas z talerza. Są tu flaki, wątróbki, nerki, potrawki z królików. Nie wszystkich potraw po zapoznaniu się z treścią przepisu koniecznie chcielibyśmy od razu spróbować, co nie zmienia faktu, że z pewnością oddają one klimat miejsca, w którym powstały. Są też i takie, na widok których nie cieknie ślinka, gdyż wyglądają nieszczególnie apetycznie. Dobrze jednak wiedzieć przed podróżą do wymarzonej Toskanii, czego można się spodziewać w restauracji po potrawie figurującej w menu pod piękną nazwą. Mątwy, kalmary, flaki (takie w całości, nie zmielone) mogą okazać się dla niektórych przykrą niespodzianką na talerzu.
Toskańska kuchnia, niezależnie od tego, czy mówimy o przystawkach, zupach czy daniach głównych, składa się z kilku nieprzetworzonych składników, jakby mieszkańcy tego regionu nie mieli centrów handlowych z gotowym jedzeniem. Makaron robią, oczywiście, sami, ale nie stronią od pierogów, które mają tylko bardziej dźwięcznie brzmiące nazwy.
Dodatkowym atutem przepięknie wydanej książki są opisy miejsc i ludzi, którzy żyją w zgodzie z naturą, prowadząc ekologiczne gospodarstwa i firmy. Z pewnością to pozycja zalecana dla miłośników tamtejszej kuchni, różnorodnej i niezmiernie zaskakującej, choć opartej na najprostszych składnikach.