Gdy debiutant snuje fabułę z wprawą mistrza, który ma na swoim koncie kilkanaście książek, wiedz, że zapowiada się uczta literacka! Mateusz Fogt i jego Fałszywa królowa to fantastyka, która robi wrażenie.
Świat spowija wieczna zima, a dwójka templariuszy stara się znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje. Czy coś można zrobić? Niebawem na ich drodze stanie Keeva – dawna niewolnica orków, której życie na pewno nie było usłane różami. Losy tej trójki mocno się zwiążą i (być może) zadecydują o przyszłości całej planety.
Moim zdaniem pisarzy można podzielić na tych, którzy umiejętność tworzenia fabuły mają w sobie i na tych, którzy muszą się tego nauczyć. U tych pierwszych to naprawdę cenny dar! Bezcenny! I Mateusz Fogt jest nim obdarzony. To właśnie sprawia, że jego powieść pochłania od pierwszej strony, a cała akcja jest idealnie zbalansowana. Postaci ciekawe, nietuzinkowe, budzące sympatię od razu (choć czasem również odrazę), uniwersum – spójne i frapujące, tempo akcji – idealnie dobrane – podziwiam! Myślę, że to wielka sztuka: zapanować nad fabułą fantastyczną i nie zgubić rytmu. Zwłaszcza w debiucie.
Fałszywa królowa to opowieść o świecie, który umiera i przyjaźni, która jest ponad to. To opowieść o przetrwaniu, które czasem ma wysoką cenę. Dawno już nikt nie dał mi tak dużej moralnej zagwozdki, a ta wiąże się właśnie z postacią Keevy. Nie mam pojęcia, co zrobiłabym na jej miejscu. Wiem, co bym chciała zrobić, ale… Musicie przeczytać, by sami zastanowić się nad tym, jakiego wyboru dokonalibyście na jej miejscu.
Tak, powieść Fogta jest trochę snuciem rozważań nad naszymi dziejami. A wątek Mesjasza, który… wcale nie zmartwychwstał, każe stawiać wiele pytań. To odważne, ale wcale nie głupie!
Polecam. Z czystym sumieniem. Fałszywa królowa to powieść niebanalna i świetnie skrojona. Powieść z drugim, a może i trzecim dnem. Zagwozdka, zagadka, a jednocześnie po prostu kapitalna przygoda. Sprawdźcie, co Was najbardziej przekona podczas lektury!