Allie po krótkiej przerwie wraca do szkoły. Przed nią i resztą uczniów Akademii Cimmerii jest sporo pracy przy odbudowie pomieszczeń szkolnych, aby jak najszybciej pozbyć się skutków pożaru. Atmosfera w szkole jest napięta. Uczniowie ciągle pamiętają o wydarzeniach sprzed kilku tygodni. Wszyscy wiedzą, że Nathaniel nie spocznie, póki nie otrzyma tego, czego chce. Dodatkowo nauczyciele podejrzewają, że w szkole Nathaniel ma swojego szpiega. Teraz już nikomu nie można ufać.
Allie także ma dylemat. Jest z Carterem, ale jej myśli coraz częściej zaprząta Sylvain. Nie jest pewna swoich uczuć, na dodatek nie wie, któremu z chłopców może zaufać. Na dodatek jej przyjaciółka Jo zaczęła się dziwnie zachowywać. Kogo wybierze Allie? Co dzieje się z Jo? Kto jest szpiegiem? Kolejne tajemnice otaczają Akademię...
Główni bohaterowie Dziedzictwa mocno zmieniają się w porównaniu z pierwszą częścią serii. Allie nie jest już tą zbuntowaną dziewczyną w stroju emo. Carter przestał być taki tajemniczy i powoli dowiadujemy się nieco więcej na temat jego przeszłości. Sylvain też wydaje się zupełnie inny. Próbował skrzywdzić Allie, a teraz stara się za to odpokutować. O dziwo dziewczyna mu wybacza, a na dodatek zaczyna żywić do niego głębsze uczucia. Nieco zbyt łatwo jej to przychodzi.
Dziedzictwo czyta się błyskawicznie, podobnie jak Wybranych. Autorka sprawnie buduje napięcie, a wydarzenia toczą się błyskawicznie. Jedynie wątek miłosny rozwija się powoli, ale można łatwo domyślić się, w jakim kierunku zmierza. Za to wątek kryminalny od początku nabiera tempa.
Drugi tom serii Nocna Szkoła okazuje się co najmniej równie dobry, co powieść otwierająca cykl. C.J. Daugherty serwuje czytelnikom wspaniałą rozrywkę na dobrych kilka godzin. Jedyną wadą jest to, że książka wydaje się bardzo krótka. Za krótka.
Gdy wszyscy wokół kłamią, komu zaufasz? Świat Allie legł w gruzach. Nienawidzi swojej szkoły, jej brat zaginął, a ona została aresztowana - i to po raz...
Kiedy próbuje się coś naprawić, coś innego popada w ruinę... W akademii wreszcie nastąpił spokój, jednak równie szybko okazał się on wyłącznie pozorny...