Dziadek Władek to wartka opowieść o rodzinie niezwykle kontrowersyjnego pisarza, poety i tłumacza, Władysława Broniewskiego. Obejmuje lata od 1947 do 1962 i ułożona została z ciągu listów matki autorki – Joanny Kozickiej i zabawnych, bardzo intrygujących komentarzy wnuczki, Ewy Zawistowskiej. Przedstawia niezwykłą grupę ludzi, barwną i kontrowersyjną, żyjącą jednocześnie zgodnie z kanonami PRL i wbrew nim.
Układy rodzinne u Broniewskich przypominały dzisiejsze rodziny patchworkowe, gdzie każdy miał swoje prawa i na nich opierał relacje z pozostałymi członkami. Jednocześnie kochano się i ledwie tolerowano, przy jednoczesnym wzajemnym wsparciu i regularnym wymienianiu się listami i prezentami. To właśnie te listy, zachowane po sześćdziesięciu z górą latach, tworzą porywającą historię osób skoncentrowanych wokół jednego z najdziwniejszych pisarzy naszych czasów.
Jak wiadomo, Broniewski był cenzurowany i w II RP, i w czasach powojennych. Oprócz przywołania szeregu wierszy i wierszyków autorstwa Broniewskiego, równie twórczych liścików i notatek do córki i wnuczki, poznajemy przede wszystkim niewyobrażalnie odmienny od ogólnie przekazywanego wizerunek rodziny inteligenckiej, z jej ciężką, często wykraczającą ponad siły, pracą, rozstaniami wymuszanymi przez wyjazdy naukowe i zawodowe oraz – co za tym idzie – formę życia, która dziś wydaje się normalna, ale w latach pięćdziesiątych XX wieku dla Polaków była raczej rzadkością, była jedynie dla wybranych. Najlepiej oddaje to obrazek, w którym Ewa Zawistowska ukazuje nieznaną rzeczywistość, w której podróże na zachód Europy, przydziały na mieszkania, samochód i własna gosposia były dla niej codziennością, zestawioną z obrazkiem kilkuletniej dziewczynki, pasącej boso (w październiku) na prowincji gęsi.
Ta pokaźna pozycja – prawie pięćset stron wspomnień, wierszy i zdjęć, napisana została z olbrzymim sentymentem do przeszłości, z humorem i olbrzymią szczerością. Nie ma tu mowy o cofaniu się przed trudnymi sprawami, jakimi było postępujące uzależnienie Broniewskiego od alkoholu – poruszony tu zostaje epizod wysłania poety na przymusowe leczenie do zakładu zamkniętego, problemy z jego ostatnią żoną, izolującą pisarza od rodziny, z powodu wiecznego niezadowolenia zwaną w rodzinie „krzywomordą”, romanse, rozwody, zasadniczość w poglądach, niezwykle zresztą rozbieżnych, wszystkich najbliższych Zawistowskiej.
Szczególnie barwnie wypada zestawienie dwu babek Ewy, z których jedna pochodziła z „dworku”, a zamieszkała w kawalerce, oddając wnuczce co ciekawsze pamiątki po swojej szlacheckiej przeszłości, a druga, z protestanckim pochodzeniem, agnostyczka, uporządkowana i surowa niczym Maryla z Ani z Zielnego Wzgórza, wciąż wnuczce te pamiątki wyrywała, umieszczając porcelanowe zabytki w stosownej serwantce w uporządkowanym mieszkaniu.
Ale Dziadek Władek to także wyjątkowa, bo z pierwszej ręki, opowieść o szalonych latach pięćdziesiątych w PRL. Niewiele jest tu polityki. Pojawiają się znane nazwiska, na przykład Wandy Wasilewskiej czy Jerzego Putramenta, ale nie są one pretekstem do dyskusji nad PRL, lecz raczej powodem do wyjaśnienia, dlaczego Broniewski i jego bliscy podejmowali takie, a nie inne decyzje. Jak ukazuje Zawistowska, Broniewski nie był człowiekiem bez wad, nie był także dziadkiem bez wad, ale jego obecność sprawiała, że rodzinę spajały wyjątkowe więzi. Nieczęsto przecież zdarza się, że przy jednym stole siadają byłe żony, dzieci z własnego i cudzego małżeństwa, a dawna teściowa wychowuje syna swojego już ex-zięcia, razem jeżdżą na wakacje i planują życie.
Dziadek Władek to powieść epistolarna i biografia zarazem. Biografia trzech osób, choć można zaryzykować, że to biografia rodziny skoncentrowanej wokół Broniewskiego. Jej centralne miejsce zajmuje zmarła tragicznie matka Ewy Zawistowskiej, Joanna Kozicka, zwana w rodzinie Anką. Obecność jej i Władysława Broniewskiego wyznaczała stałe punkty w życiu autorki. Przedwczesne odejście najpierw matki, a potem nieuchronna śmierć dziadka zakończyły pewną epokę w życiu Zawistowskiej. Epokę barwną i mogącą przypominać szalone lata dwudzieste, a nie siermiężny szary czas PRL.
Dziadek Władek to historia, po którą powinni sięgnąć wszyscy zainteresowani życiem elit w latach powojennych. Dla słabiej zaznajomionych z tamtymi realiami lektura ta będzie wspaniałą powieścią (prawie) obyczajową, której na pewno nie odłożą, zanim nie przeczytają ostatniej strony. Serdecznie polecam.