Recenzja książki: Drzazgi

Recenzuje: Kinga Młynarska

Do niewidzenia, do niejutra, debiut powieściowy Joanny Bartoń, zapowiadał pisarkę odważną, która nie boi się podejmować najtrudniejszych tematów. Ba, ona właśnie w takich tematach czuje się najlepiej, co Drzazgi w pełni potwierdzają.

Życie Liliany dzieli się na to przed środą i po niej. Teraźniejszość wymusza na kobiecie wspomnienia przeszłości, bo być może w czeluściach pamięci kryje się odpowiedź na kluczowe pytanie: dlaczego. Dlaczego jej syn dopuścił się makabrycznego czynu? Lila wyrzeka się potomka – brzydzi się nim i dość szybko uświadamia sobie, że właściwie nigdy nie żywiła do niego głębszych uczuć. Jednak ta relacja nie jest tak oczywista – owszem, Gabrysia wychowywał przede wszystkim dziadek, jednak chłopak nie był matce obojętny. To dla niego przecież jadła tygodniami placki ziemniaczane, by móc zaoszczędzić pieniądze na rozwój jego muzycznej kariery. Brakowało jej jednak czułości oraz odpowiednich reakcji na przejawiającą się już w dzieciństwie agresję jedynaka, na przykład wobec zwierząt.

Od początku do końca pozostaje zawieszone pytanie, czy winny tragedii jest nastolatek, nie potrafiący poradzić sobie z emocjami i urażoną dumą, czy jednak odpowiedzialność spada na matkę? Matkę, która nie potrafiła zapewnić dziecku stabilizacji oraz emocjonalnego oparcia, bo i sama nie miała wzorca – matka Liliany to postać dalszego planu w życiu bohaterki, stale nieobecna, zawieszona w świecie chorej wyobraźni.

Lilia nie ma wątpliwości – obwinia siebie, cierpi. Wie, że jest napiętnowana (dla miasta stała się niewidzialna, choć miasto jednocześnie nie spuszczało z nie oka), dlatego unika ludzi, unika świata, unika życia. Wstydzi się. Jako sprawczyni sprawcy, sama dla siebie jest najsurowszym sędzią, wydającym jedyny możliwy werdykt: winna. Przy tej okazji Bartoń podnosi niezwykle ważny temat wykluczenia społecznego oraz przekonania, że wszystko jest zawsze winą matki.

Drzazga to wspomnienie sprawiające ból (PWN) – u Liliany każdy przebłysk z przeszłości kryje w sobie sytuacje, zjawiska, relacje, osoby, które wywoływały cierpienie. Właściwie, poza kilkoma wyjątkami życie bohaterki to nieustanne pasmo nieszczęść. Począwszy od niespełnionej pierwszej miłości (jej owocem być Gabryś), przez rozmaite romanse, stany upojenia, pobyt w „psychuszce", aż do „tej środy”. Ale okazuje się, że i teraźniejszość nie ma dla kobiety litości.

Lila jest nadwrażliwa, wszystkie dotychczasowe doświadczenia ją naznaczyły i wytworzyły w niej (być może nie do końca uświadomiony) syndrom ofiary. Kobieta wie, że bezpośrednio nie odpowiada za zbrodnię syna, a jednak nurza się w samooskarżeniach, wpędza się w dodatkowe poczucie winy, a sam czyn Gabriela odczytuje jako akt agresji skierowany w jej stronę.

Bohaterka porównuje swoją egzystencję do Drogi Krzyżowej, ustalając własne stacje jej osobistej kalwarii. Jest wyczerpana życiem w bólu, lecz jednocześnie to właśnie ból nadaje sens jej istnieniu – przeżywa intensywne emocje niemal wyłącznie, gdy cierpi. Gdy jest bierna, przyjmuje po prostu od świata wszystko, co ten jej daje – bez głębszej refleksji. Dopiero mniejszy lub większy dramat wywołuje uczucia. Tak jest i przy sprawie Gabrysia. Dopóki jest matką przestępcy, żyje, bo cierpi. Myśli o samobójstwie i wewnętrzna pustka pojawiają się wówczas, gdy „znika” syn, źródło jej wewnętrznych tortur. Podobnie było w przeszłości – żyła często na granicy, igrała z życiem (alkohol, mocne narkotyki), bo tylko wtedy wiedziała, że istnieje naprawdę.

Bartoń jest bezkompromisowa, prowadzi wyrafinowaną grę z czytelnikiem na wielu poziomach. Jeśli chcemy dotrzeć do finału – musimy przyjąć reguły i dać się w pełni zaangażować tej znakomitej narracji. Bardzo intrygujący jest sposób relacjonowania w Drzazgach. Kto opowiada tę historię? Wszechwiedza i wszechobecność narratora wskazywałyby, że to głos samej bohaterki, mógłby też sugerować to finał opowieści czy choćby napady nie do końca chyba kontrolowanych wspomnień. Jednak mówienie o własnych przeżyciach i emocjach w trzeciej osobie jest dość niespotykane, a Bartoń nie daje jednoznacznej odpowiedzi na tak postawione pytanie.

Jest w tym metaforycznym języku ironiczny humor, jest dystans. To głos współczesny, pełen modnych wyrazów oraz słów o dużej mocy rażenia, jak np. „matka”. I choć właśnie macierzyństwo, przełamanie stereotypu matki Polki jest tu ważną kwestią, to jednak ja odczytuję Drzazgi przede wszystkim jako opowieść o poszukiwaniu siebie i własnej przestrzeni. Liliana jest bohaterką, która wiecznie błądzi. Jak każdy z nas pragnie szczęścia i gdy dostaje jego namiastkę, w pełni się tym zadowala – ale zawsze tylko do czasu. Potem dusi się w związkach, dających początkowo satysfakcję, odrzuca role, w jakie każe jej się wcielać na przykład społeczeństwo.

Autorka skupia się na szczegółach, zaskakuje wnikliwością – wyciąga z poszczególnych sytuacji, rozmów czy zjawisk samą ich esencję, przy czym zawsze czyni to w nieoczywisty sposób, otwierając przed czytelnikiem nowe możliwości odczytania pewnych spraw. Bartoń świetnie pokazuje, jak traumy bohaterki nie tylko odciskają piętno na jej osobowości i stosunkach interpersonalnych, ale również na języku (m.in. poprzez wytworzenie słów – haseł).

Pisarka jest mistrzynią utykania istotnych kwestii w tle głównej opowieści, wśród tematów pobocznych znajdują się bowiem m.in. zagadnienie związane z tzw. polskością (cechy typowe, generalizacja), rola pszczół w ekosystemie, pozycja emigrantów na Wyspach, konsumpcjonizm, brak szacunku na salach porodowych itp., a więc to, o czym się stale mówi, choć nigdy dostatecznie dużo, by cokolwiek zmienić.

Po zakończonej lekturze Drzazgi warto przeczytać ponownie – dla samego języka, dla wyławiania treści ukrytej między wersami, dla tych wszystkich mniej lub bardziej czytelnych aluzji i odwołań. Ileż tu głębi, ileż igrania z semantyką i leksyką w ogóle! Joanna Bartoń z odwagą przełamuje stereotypy, burzy schematy, także językowe.

Lektura, która dostarcza obszernego materiału do dyskusji o sprawach najistotniejszych.

Kup książkę Drzazgi

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Drzazgi
Książka
Drzazgi
Joanna Bartoń
Inne książki autora
Do niewidzenia, do niejutra
Joanna Bartoń0
Okładka ksiązki - Do niewidzenia, do niejutra

Kobieta, mężczyzna, dwupokojowe mieszkanie, jedna doba – można by rzec: mocno ograniczona czasem i przestrzenią akcja. I byłaby to nawet prawda,...

Niskorosła
Joanna Bartoń 0
Okładka ksiązki - Niskorosła

Joanna Bartoń znów zaskakuje. Potwierdza, że wybrała styl uprawiania literatury oparty na paradoksach, ale mówi o sprawach podstawowych:...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy