"- Istnieją trzy rzeczy i tylko trzy, które mogą złagodzić ból śmiertelności i zaleczyć rany zadane przez życie – odparł Spider. – Te rzeczy to wino, kobiety i śpiew. – Curry też jest niezłe – zauważył Gruby Charlie, ale nikt go nie słuchał. – W jakiej kolejności? – spytał taksówkarz."
Wydaje mi się, że nazwisko Gaiman mówi samo za siebie, dlatego nie będę rozwodzić się nad biografią autora. Polskiemu czytelnikowi Neil Gaiman kojarzy się przede wszystkim z tytułami „Nigdziebądź” i „Amerykańscy Bogowie” (a zagorzali fani bez zająknięcia wymienią jeszcze kilka książek, które doczekały się tłumaczenia na nasz ojczysty język). Dla zafascynowanych książkami Gaimana, „Chłopaki Anansiego” nie będą szczególnym zaskoczeniem pod względem stylu; pomimo tego, za sprawą bohaterów okażą się ciekawym nawiązaniem do „Amerykańskich Bogów” i jak zwykle zachwycą dawką wyśmienitego humoru wplecionego w zawiłą fabułę. Natomiast dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać gaimanowskiego pióra, „Chłopaki Anansiego” będą świetnym wprowadzeniem w świat współczesnej fantastyki. Głównym bohaterem powieści jest Gruby Charlie Nancy (który już od dłuższego czasu nie jest gruby, jednak nikomu nie przyszło do głowy, że można by nazywać go jakoś inaczej). Gruby Charlie to przeciętny facet, który nigdy niczego nie wygrał, za to wykazuje się niesamowitym talentem do wskazywania osób, które wkrótce dotknie jakaś przegrana (niezależnie od tego czy były to mistrzostwa świata piłki nożnej, czy zwyczajne biurowe zakłady). Charlie żyje spokojnym życiem: ma mało satysfakcjonującą pracę, dziwacznego szefa przypominającego chytrą łasicę i Rosie – miłą narzeczoną, która chce Czynić Dobro. Jak każdy młody człowiek, Charlie ma kilka kompleksów, z których największym jest jego ojciec (nie licząc fobii na punkcie śpiewania przed publicznością). Odkąd nasz bohater sięga pamięcią, zawsze wstydził się z powodu ojca – czarującego (choć na pewno nie w oczach Charliego) podstarzałego gentlemana, noszącego nieskazitelnie czystą, zieloną fedorę i cytrynowe rękawiczki. Ojciec Grubego Charliego zawsze był duszą towarzystwa, a to głównie za sprawą niecodziennego poczucia humoru i talentu wokalnego, który bardzo chętnie prezentował na miejscowych wieczorach karaoke. Podczas ostatniego ze swoich występów zrujnował życie Grubemu Charciemu – najzwyczajniej w świecie umarł. Właśnie z tego powodu Charlie musiał wziąć parę dni wolnego, wrócić do miejsca swojego dzieciństwa i zająć się tym, co pozostawił po sobie ojciec… Ale świat Charliego stanie na głowie dopiero wtedy, gdy w jego życiu pojawi się brat, o dość ciekawym imieniu – Spider – o którego istnieniu Gruby Charlie nie miał bladego pojęcia. Od tego momentu już nic w życiu naszego „przeciętniaka” nie będzie takie samo… Miejsce, które do tej pory zajmował ciasny składzik na książki, zajmie apartament Spidera z widokiem na wodospad, wyposażony w jacuzzi i inne „najpotrzebniejsze” półbogowi sprzęty, szef wrobi go w milionowe defraudacje, Rosie naprawdę zakocha się w „nowym” Grubym Charliem, a sam Gruby Charlie będzie aresztowany, przesłuchiwany, ostatecznie uniewinniony przez uroczą policjantkę, będzie miał także okazję wziąć udział w improwizowanym seansie spirytystycznym, dzięki czemu odwiedzi Początek Świata, gdzie pozna między innymi Tygrysa, Kobietę – Ptaka i historię Anansiego – boga-pająka, którym jak się okazało był jego ojciec… Ostatecznie wszyscy zamieszani spotkają się na Saint Andrews (która ma umowy o ekstradycję tylko z Albanią i Kongiem, i rosną na niej najprawdziwsze na świecie limonki – co okaże się niesamowicie istotne), tam gdzie ważą się losy świata… „Chłopaki Anansiego” to również opowieść o słowach, które – wypowiedziane przez odpowiednią osobę – mogą kreować rzeczywistość. Zresztą, to właśnie Anansi jest właścicielem opowieści – tych smutnych i tych radosnych, nudnych i ciekawych, tych niesamowitych i – całkiem przeciętnych. Ale Anansi odpoczywa (a właściwie – spoczywa...), zaś opowieści zaczynają wymykać się spod kontroli. Potrzebny jest następca, człowiek w zielonym kapeluszu... Książkę Neila Gaimana z powodzeniem można polecić zarówno miłośnikom fantastyki, jak i osobom, które uwielbiają „opowieści o opowieściach”, „historie o opowiadaniu historii”, czy metaliterackie refleksje. To także powieść dla miłośników specyficznego poczucia humoru, pełnego sarkazmu i ironii – tu Gaiman jest mistrzem, pozostającym gdzieś pośrodku między Kabaretem Monty Pythona, a swym „kolegą po piórze” – Terrym Pratchettem.
Na aukcji internetowej w ebay.com za prawo do umieszczenia na nagrobku swojego imienia i nazwiska pewien internauta zapłacił 3 383 USD. Nagrobek zaś pojawia...
Nowy zbiór opowiadań autora „Amerykańskich bogów” i "Nigdziebądź". Gaiman, autor wszechstronny, wyrafinowany i niezrównanie twórczy, czaruje...