Mija dzień za dniem. Jeden podobny do drugiego. Płyną tak szybko, że nie wiadomo kiedy zmieniają się w tygodnie, miesiące, lata. Życie tak pędzi! A my wciąż nie możemy dogonić uciekającego czasu.
Jak go zatrzymać?
Chyba nigdzie nie znajdziemy gotowego rozwiązania. Możemy jedynie nauczyć się celebrować pojedyncze chwile. Dostrzegać niepowtarzalność każdego dnia, nawet jeśli wypełniają go te same co zawsze czynności.
W tym trudnym zadaniu pomaga publikacja wydawnictwa JEDNOŚĆ – kalendarz o znamiennym tytule 365 stron życia.
Chociaż poza ciekawą okładką graficznie nie różni się on od innych terminarzy, łatwo zauważyć, że pod względem zawartości nie jest podobny do większości z nich. Owszem, posiada sporo elementów typowych dla tego rodzaju publikacji – np. na każdy dzień nadchodzącego roku przeznaczono osobną stronę (a na niedziele nawet dwie), znajdują się tu również przypisane do każdej daty listy solenizantów, a także godziny wschodów i zachodów Słońca oraz Księżyca. Dalsze oględziny mogą jednak działać na niekorzyść kalendarza. Nie ma tu bowiem miejsca na zanotowanie kilkunastu spotkań dziennie, a mimo tego rozmiary terminarza sprawiają, że raczej nie zmieści się w eleganckiej torebce kobiety sukcesu czy teczce biznesmena. Ale nic w tym dziwnego – nie dla nich jest przeznaczony.
365 stron życia to kalendarz-domator. Najlepiej będzie czuł się w domowym zaciszu pod troskliwą opieką pani domu. Ona z pewnością doceni setki znajdujących się tu przepisów, od tych zupełnie prostych i zwyczajnych (np. na zupę kalafiorową, kopytka czy racuchy), przez te bardziej wyszukane, eleganckie (kaczka z jabłkami w sosie z czarnych jagód, łosoś grilowany z brzoskwinią i mozarellą), aż po receptury na dania całkiem nietypowe (jak risotto z pokrzywami czy makaron z potrawką z zająca i… czekoladą). Prawdopodobnie to właśnie pani domu z największą wytrwałością i skrupulatnością w wyznaczonym do tego miejscu będzie notowała codzienne wydatki, by każdej niedzieli dokonać ich cotygodniowego podsumowania. Być może także jej z uwagą wysłuchają pozostali domownicy, gdy przytoczy im historyczną ciekawostkę, cytat lub zada przyrodniczą zagadkę (np. który ssak ma najlepszy słuch?). Pewnie także ona najczęściej sięgać będzie do zamieszczonych tu porad dotyczących dobrego wychowania, pielęgnacji włosów oraz trudnych pojęć z zakresu sztuki (takich jak pigment czy oś kompozycji).
Zgodnie z tytułem, 365 stron życia obejmuje informacje z najrozmaitszych dziedzin – nie tylko codzienności, ale i sztuki, historii czy duchowości. Jednak mimo tego grono adresatów tej publikacji jest ściśle określone: przyda się zaangażowanym w życie rodzinne kobietom, dla których ważna jest wiara i religia (każdego dnia podawane są sigla oraz cytaty z czytań i Ewangelii, w niedzielę uzupełniane dodatkowo komentarzem). To zawężenie grupy odbiorców zaowocowało optymalizacją treści, co sprawia, że kalendarz wydaje się naprawdę praktyczny i przydatny. Szkoda tylko, że nie zaopatrzono go w toczek oraz twardą oprawę, która zwiększyłaby jego trwałość.
Nie umniejsza to jednak wartości terminarza, przypominającego, że każdy dzień to niepowtarzalna okazja, by dowiedzieć się czegoś nowego.
Złoty Stan – taki przydomek nadano Kalifornii w okresie gorączki złota. W tej części USA poza drogocennym kruszcem znajdziemy również największe...
Książeczka pomaga rozwijać wyobraźnię młodego czytelnika, poprzez kojarzenie obrazków umieszczonych w tekście z odpowiednimi słowami. Jednocześnie pozwala...