Zakupy
Tylko pamietaj weź trzy rzeczy: śliwki, kefir i chleb. - powtórzyła mama po raz enty, krótki wykaz swoich zakupów.
Tak mamo, pamiętam, po raz trzeci mi powyarzasz, co mam kupić. Nie jestem już dzieckiem. Nawiasem mówiąc, kefir i sliwki? Przecież, to gotowy przepis na sraczkę. Jak chwyci znienacka, jak miłość, to do jutra nie pusci. Bigos gotowy i później już tylko chleb do jedzenia.
Dobra, dobra ty już nie mądruj się, bo ci sklep zamkną. Śliwki dla mnie, kefir dla ojca. Zmartwien nie będzie.
Dobra już idę, bo faktycznie sklep zamkną. Wracam za pięć minut, wiec proszę mi tu grzecznie. - żartowałam na odchodne i wyruszylam na swoją arcywazna misję o kryptonimie kefir i zakąska.
Spożywczak, był oddalony o piętnaście kroków od bloku, w którym mieszkalam, więc choćbym nie wiem jak chciała, nie dałabym rady się zgubić.
Weszłam pewnie do środka i stanęłam w kolejce. Przede mną stał tylko jeden mężczyzna kolo czterdziestki i nastolatka. Sprawnie pójdzie pomyślałam.
- poproszę dwa kilo jabłek kurla, kurla, kurla, trzy bulki kajzerki kurla, kurla, kurla- recytował mężczyzna z nieco zgniecionej kartki, przy tym się nieco jąkając.
Dziewczyna za nim chichotała, przez co stresował się jeszcze bardziej i tym bardziej się jąkał.
W końcu nadeszła pora na pakowanie, drżącymi rękoma wyjąl torbe na zakupy, jednocześnie ocierając pot z czoła.
- Pomogę panu. Kurla, kurla, kurla We dwójkę damy sobie radę. Kurla . - powiedziałam jednocześnie sprawnie pakujac zakupy mezcyznym do torbę.
- Dziękuję- powiedział mężczyzna z wdzięcznością, nastolatka patrzyla na mnie z zaskoczeniem, a ja się ucieszyłam, bo po chwili mogłam już kupic śliwki, chleb i kefir.