Torebka pani Ziemniakowej

Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

Na samym dole, Chudy pędził na swym rumaku przez całą długość dywanu goniąc Cieńkiego i próbując chwycić go na lasso. Pies na całą długość rozpiętości naciągał swą sprężynę, która łączyła jego głowę oraz przednie łapy z ogonem i tylnimi łapami, zawracając przyśpieszał za każdym razem zwinnie odbijając się od pionowej ściany. Kowboj nie mógł go dogonić, bo musiał hamować na każdym zakręcie i rozpędzić na nowo co kosztowało rumaka sporo wysiłku.
- Ha, ha! Nigdy mnie w tym pokoju nie złapiesz! - zaszczekał pies.
- Na prostej nie miałbyś szans! Ale poczekaj znajdę jeszcze sposób!
Kowboj w pełnym galopie przebił się pomiędzy nogami stołu i na indiański sposób zwisnął z boku siodła aby sięgnąć do otwartej szuflady i porwać z niej wystające pudełko kolorowych kredek. Kiedy wyjechał spod stołu zawrócił szerokim łukiem i zbliżając się do środka pokoju wysypał na dywan całą zawartość pudełka. Pies nawet nie zauważył co zaplanował Chudy, pędził co sił w nogach pewny tego, że znowu mu ucieknie. Minął zwinnie przejeżdżającą koparkę ze stertą klocków transportowanych do poukładania w kartoniku, spacerującym Dinem z książką o dinozaurach zakręcił jak tornado blaszanym kogutem na dachu, przeskoczył nad pociągiem jadącym na przegląd do zestawu młodego elektryka i już wylądował przednimi łapami na ścianie, po chwili dołączyła reszta jego długiego ciała. Odbił się i jednym skokiem wylądował za doganiającym go Chudym. Zanim kowboj zahamował, obrócił się i na nowo rozpędził rumaka do galopu, jamnik dobiegał już do środka pokoju. Tym razem nie wywiesił języka, zadowolony z prędkości i sukcesu ucieczki zdążył tylko wciągnąć język do pyszczka i cicho zajęczeć:
- O! o!
O nic nie proszone łapki zaczęły tańczyć boge woge na środku pokoju, tam gdzie Chudy wysypał kredki. Jamnik zatrzymał się w miejscu mimo iż przebierał nogami tak szybko, że zdawało się iż nie dotykał powierzchni podłogi. Wreszcie uniósł się na chwilę w górę jakby miał polecieć, ale zamiast tego wyrzucił tylko tylnie nogi i ogon do góry, sprężyna się zgięła zwijając w jeden wielki pierścień i wylądował na plecach z głośnym łupnięciem, już skrępowany i pozbawiony możliwości ucieczki przed kowbojem.
- Ał. - Pies zaskomlał cichutko i z leżącej pozycji spojrzał na sufit gdzie Buzz przeskoczył właśnie z lampy na półkę z książkami.
- Ha! Mówiłem, że znajdę sposób na złapanie cię w sidła! I co? Kto jest najzwinniejszym, najszybszym, najodważniejszym i najprzystojniejszym bohaterem w tym pokoju?
Chudy tryumfalnie postawił nogę na brzuszku Cieńkiego ale oczywiście nie widział za plecami, Buza stojącego na najwyższej półce i machającego w dół do jamnika.
- No muszę wykluczyć siebie skoro leżę skrępowany pod twoim butem. Mogę się tylko kłócić o to kto z nas jest najprzystojniejszy. Wyłączając Buza, on w tym hełmie i kombinezonie na konkurs piękności się nie nadaje. Ty masz większe szanse w jensach, koszuli i skórzanych butach.
- No i nie zapomnij o moim kapeluszu!
- Twój kapelusz powinien być oceniany osobno, jako wyjątkowa piękność tkwiąca w pojedyńczym pozbawionym osobowości przedmiocie.
- Nabijasz się ze mnie? - Chudy nachylił się nad swoją zdobyczą żartobliwie łypiąc jednym okiem. - Lepiej przyznaj, że jestem najlepszym kowbojem bo inaczej...
- Bo co?
- Bo... Gili gili!
Chudy zaczął szczypać jamnika pod pachami a ten aż zaczął szczekać z radości.
- Dobra, dobra. Jesteś najlepszym kowbojem w naszym pokoju! Ale błagam przestań i pomóż mi wstać!
- Chwilowo jesteś ułaskawiony!

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
klaudiuszlabaj
Użytkownik - klaudiuszlabaj

O sobie samym: Kim jestem? Ojcem pięcioletniej Weroniki, pisarzem, robotnikiem, kucharzem, melomanem, kinomanem, samotnikiem, rowerzystą, pasażerem autobusu 672 Wesoła-Katowice. W skrócie ale prawdziwie.
Ostatnio widziany: 2013-06-19 08:52:35