Krótka historia o pewnym krótkim życiu
Zawsze idealna. Markowe, drogie ciuchy. Modna fryzura. Najlepsze kosmetyki. Najlepsza szkoła. Najlepsze oceny.
Tatuś prezes ogromnej, międzynarodowej firmy, Mamusia znany prawnik. Córeczka zawsze najlepsza, najładniejsza, najmądrzejsza. Nawet imię miała królewskie- Diana.
Wytresowana, posłuszna Diana.
Od dzieciństwa była wychowywana na kogoś z wyższych sfer. Ekskluzywne osiedle, zamknięte środowisko. Nie mogła nawet pobawić się w piaskownicy. Całe dnie spędzała na prywatnych lekcjach. Francuski, angielski, rysunek, fortepian. Życie miała wypełnione po brzegi. Tylko jakoś mało było w nim Mamusi i Tatusia.
Później Tatuś i Mamusia wysłali ją do szkoły z internatem. Prywatnej rzecz jasna. Tam miała lekcje dosłownie wszystkiego. Balet, śpiew, historia sztuki, zachowanie przy stole i tysiąc innych.
Diana jako 16-latka ukończyła tę hodowlę ideałów i wróciła na wakacje do Mamusi i Tatusia, którzy zapisali ją do kolejnej szkoły. Elitarnej, piekielnie drogiej. Oczywiście.
Wspomniane wakacje Diana spędziła w Grecji. Bez Mamusi i Tatusia. Sama. Z resztą, tak jak całe swoje życie.
We wrześniu poszła do elitarnej, modnej wśród wyższych sfer szkoły i dalej się kształciła. W ciągu tych 3 lat, była 9 razy w domu i 3 razy w Grecji. Kontakty z Tatusiem i Mamusią były ograniczone do zdawkowych rozmów i przesyłania pieniędzy.
Diana zdała wszystkie egzaminy i przyjechała do domu. Rodzice oczywiście zdążyli wybrać jej kierunek studiów. Prawo- jak Mamusia. Zarządzanie- jak Tatuś. Chcieli już wysłać ją do Grecji, gdy coś zburzyło ich świat.
Diana leżała w swoim łóżku. Spokojna. Zimna. Martwa.
Pogrzeb miała głośny, wystawny.
Mamusia uszyła sobie czarną suknie, Tatuś garnitur.
Potem wrócili do pracy.
A Diana? Odeszła. z własnego wyboru?
Powiesz, miała cudowne życie. Powinna się cieszyć. Tak?
„Smutno cieszyć się w samotności”[*]