Jest-Takie-Miejsce 18
Kiedy Pan, , Normalna akcja” zniknął mi z oczu, wróciłam do rozmowy z chłopakami.
- Zuza uznała, że jestem wielki – śmieje się Miki.
- A ja? Jaki jestem? – pyta Krzysiek.
- Hmmm – zastanawiam się. Krzysiek jest niższy od Mikołaja, ale sporo wyższy ode mnie. Jest brunetem, o ładnych oczach, które zasłaniają okulary. Często się uśmiecha.
- Wiem! – krzyczę, bo do głowy wpada mi pewna myśl – Wyglądasz jak Superman! – Oczywiście obaj wybuchają śmiechem. A to wcale nie miał być żart.
- No co? Seriooo. Mikołaj, popatrz. Nie przypomina ci tego aktora?
- Wiesz co, Zuza? Śmieję się, bo właśnie mi przypomina. Jesteś genialna.
- Zwariowaliście oboje? – Krzyśkowi jakoś udaje się wypowiedzieć te dwa słowa i znowu zanosi się śmiechem. Nadchodzi Rafał. Oczywiście zamierzam zapytać go o zdanie.
- Rafał, mam pytanie. Popatrz na Krzysia i powiedz kogo ci przypomina.
- Zuzka, nie mam pojęcia, ale coś czuję, że zaraz mi powiesz, kogo powinien mi przypominać.
- Superman! – I już widzę jego zmrużone oczy i roześmiane usta.
- Mmmm, Zuza. – Mruga do mnie. – Superman? Powiem Kubie, poczekaj! – Kiedy Rafał dogania Emi, wpadam na kolejny pomysł.
- Chłopaki, mam! To jeszcze lepsze. Krzysiu, przypominasz mi Krzysia z ,,Kubusia Puchatka”. O matko! I masz na imię Krzyś!
- Jesteś niemożliwa.
- Superman jest mega! Zuzaaa, dla mnie już zawsze będzie się kojarzył z Supermanem – mówi Mikołaj.
- Dla ciebie, Zuzia, mogę być Supermanem, mogę być Krzysiem i nawet Kubusiem mogę być, jeśli chcesz – żartuje.
- Kubusiów jest już wystarczająco…
Jak zawsze śmiechy i chichy. Wszystko na miejscu. Chłopaki opowiadają Oli, Agacie, Emi i Indze o moich spostrzeżeniach, dotyczących wyglądu Krzysia.
- Zuzanna, uwielbiam cię. – Emi całuje mnie w policzek.
- A ja cię kocham – dodaje Ola.
Ja też ich wszystkich bardzo, bardzo uwielbiam. Nie wyobrażam sobie powrotu do domu. Mogłabym tu zostać na zawsze.
Wieczorna modlitwa uwielbienia była wspaniała, magiczna i cudowna. Po niej czekały nas jeszcze zajęcia w sali konferencyjnej. Odbyła się krótka pogadanka.
- Mogliby już nam na dziś odpuścić – mówi do mnie, siedzący obok Damian.
- Myślę, że Fibi podsumuje dzisiejszy dzień i będziemy wolni – odpowiadam.
- Ale mi się chcę spaaać. – Jolka się przeciąga.
- Zachowuj się, wytrzymasz jeszcze pięć minut – poucza ją siostra.
- Wiem, że jesteście już zmęczeni – kontynuuje Fibi. – Ale czeka nas jeszcze jedno zadanie na dziś. Usiądźcie w grupkach, ze swoimi animatorami.
Nieee. Znowu? Nie mam najmniejszej ochoty na przepychanki z Kubą i znoszenie nieprzyjemnych spojrzeń koleżanek z grupki. Robię jednak, to o co prosi Fibi i idę za Agą. Nasz lider tłumaczy, że każda grupka ma za zadanie przygotować scenkę do fragmentu z Ewangelii. Dostaliśmy fragment o dziewczynie, która umarła. Jej tata poprosił Jezusa o pomoc, Ten szybko przyszedł do zmarłej i wskrzesił ją słowami, , Wcale nie umarła, lecz śpi”. Wszyscy wybrali mnie do roli córki. Nie miałam nic przeciwko. Moim zadaniem było leżeć i udawać nieżywą. Bałam się tylko, że zasnę, bo byłam już bardzo zmęczona. Moim tatą został Kuba, a Jezusem – Rafał. Pozostali byli członkami rodziny. Ustaliliśmy, kto co i kiedy mówi. Nawet w miarę sprawnie nam to poszło. Kuba był jakiś spokojny. Do czasu. Kiedy wyszliśmy na środek, dziwnie się uśmiechał. Pozmieniał prawie wszystko, co przedtem wspólnie ustaliliśmy i szybko przeszedł do etapu radości, z powodu wskrzeszenia jego dziecka. Bardzo m