I Początek cz.3 - Podróżując przez czas
Była zmęczona i bolały ją nogi, nie wiedziała ile czasu tak błądziła, ale była pewna, że jeśli hrabia tu spacerował to na pewno już wrócił do sali. Zawiedziona spuściła głowę i westchnęła, nie czuła się dobrze, nadal czuła ból głowy. Wtedy kątem oka dostrzegła postać kryjącą się w cieniu labiryntu, dlatego nie mogła powiedzieć kto to jest, nie widziała twarzy. Powoli wstała i podeszła do tajemniczej postaci, zauważyła, że postać ma futro na rękawach i spostrzegła błyszczące kamienie na guzikach, to musiał być hrabia.
- Saint-Germain? – zapytała nieśmiało, wciąż przybliżając się do człowieka, który szybko złapał jej rękę i wciągnął w ciemność.
Kerra chciała krzyknąć, lecz postać zakryła jej usta ręką, więc nie była w stanie krzyczeć, aby zaalarmować swoją przyjaciółkę z narzeczonym, stojących na tarasie.
- Cicho, dziewczyno. To ja – wyraźnie zirytowany głos ją uciszał.
- Przepraszam, nie byłam pewna – dziewczyna się wytłumaczyła i pytająco na niego spojrzała. Było ciemno, lecz była w stanie go dostrzec, jednak nie widziała zbyt wiele szczegółów tak jak wcześniej na sali. Hrabia nie miał na sobie białej peruki i teraz mogła dostrzec jego długie włosy, jednak przez tą ciemność nie mogła określić ich koloru.
- Musisz mi to wszystko wytłumaczyć, j-ja nie rozumiem co tu się dzieje – zaczęła Kerra, starając się nie rozpłakać.
- Chodźmy do Twojej komnaty, tam wszystko Ci wytłumaczę przy winie, nie będziemy przecież rozmawiać w krzakach niczym dzikusy. – powiedział Hrabia, ujmując jej dłoń.
Uśmiechnęła się lekko, w końcu miała się wszystkiego dowiedzieć i miała tu kogoś, kto był do niej przyjaźnie nastawiony, oczywiście nie licząc wiecznie szczebioczącej Rozen.