Przez długi czas przyglądałam się książkom Marcina Mortki. Miałam plany, aby się z nimi zapoznać, ale cały czas te plany odkładałam. Widziałam, że autor wydaje co jakiś czas nową książkę, a te zbierały dobre opinie. W końcu zdecydowałam się na przeczytanie serii „Straceńcy Madsa Voortena”. Pierwsza część, czyli „Mroźny szlak” przypadła mi do gustu. Byłam ciekawa kolejnej. Długo nie musiałam czekać i w moje łapki wpadła druga część, czyli „Utracona godzina”.
Do czytania książki „Utracona godzina” podeszłam z niemałym podekscytowaniem. Chciałam szybko się dowiedzieć co czeka bohaterów w tej części. No i szybko się dowiedziałam, gdyż udało mi się ją przeczytać w jakimś super ekspresowym tempie. Zaczęłam czytać, a po chwili ją kończyłam. Wciągnęłam się i nie zauważyłam kiedy zleciał czas. Przez długi czas zastanawiałam się czym była spowodowana ta tytułowa utracona godzina i do czego doprowadzi.
Książkę „Utracona godzina” czytałam z żywym zainteresowaniem, co spowodowało, że nie zauważyłam, kiedy przebyłam całą podróż z bohaterami. Po raz drugi przekonałam się, że lubię bohaterów, podoba mi się różnorodność postaci oraz styl autora trafia w mój gust czytelniczy. Wciągnęłam się w tę serię Mortki i zamierzam poznać jej wszystkie części. Przede mną powrót do czasu przed pierwszą częścią, bo zamierzam przeczytać ułamkowe części.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2022-06-29
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 344
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
aaniaa1912
Pewnego dnia w Szepczącym Lesie pojawiają się trzy małe smoki. Ich mama smoczyca pozostawia je pod opieką Narkotyki. Jednak Tappiemu nie do końca podoba...
Miasto za Murem i smoki zawarły rozejm. Król Jacenty zobowiązał się, że jego rycerze przestaną najeżdżać Smoczą Puszczę, a w zamian za to smoki...