W momencie, gdy spojrzałam na okładkę książki „Monteperdido”, to pomyślałam, że jej zawartość może być dobra. Następnie, przeczytałam jej opis, z którego się dowiedziałam, że akcja dzieje się w Pirenejach. Pireneje kojarzą mi się z dobrymi thrillerami i kryminałami, więc uznałam, że muszę przeczytać książkę Martineza.
Książkę „Monteperdido” zaczęłam czytać z wielkim zaciekawieniem. Spodobał mi się pomysł na fabułę. Zaginione dziewczynki i powrót jednej z nich po pięciu latach. W mojej głowie od razu zrodziły się pytania dotyczące tego co z nimi się działo i jak to się stało, że jedna z nich wróciła. Zaczęłam wymyślać różne teorie. Niestety, mój entuzjazm trochę zgasł podczas czytania. Nadal byłam ciekawa rozwiązania sprawy, lecz uważam, że akcja toczyła się trochę za wolno i moje skupienie na opisywanej historii trochę osłabło. W pewnym momencie pogubiłam się trochę też w bohaterach. Nie wiedziałam o kim do końca czytam. Wydaje mi się, że przez to zakończenie mnie nie zaskoczyło.
„Monteperdido” to zdecydowanie dobra książka. Bardzo spodobał mi się pomysł na fabułę, lecz nie jestem do końca zadowolona z wykorzystania tego pomysłu. Według mnie akcja mogła trochę szybciej się toczyć i bardziej skupiać się na sprawie. Jest to debiut, więc mam nadzieję, że autor będzie się dalej rozwijać i zaskoczy mnie kolejnym thrillerem.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2020-04-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 512
Tytuł oryginału: Monteperdido
Dodał/a opinię:
aaniaa1912