Korowód to długi szereg osób tańczących, posuwających się jedna za drugą. Tak właśnie w książce „Korowód” Jakub Małecki przedstawia nam niejako korowód ludzkich historii, które chociaż ta różne od siebie, to jednak mają ze sobą wiele wspólnego. Każda kolejna opowieść zawiera bowiem w sobie coś z tej poprzedniej. Ciągną się więc jak korowód...
Książka składa się z kilku historii, które nie tylko różnią się od siebie tym, że toczą się w innym czasie, ale napisane są też w różnej formie.
Na początek mamy opowieść o czeladniku uciekającym przed wierzycielami przez zamarznięty Bałtyk i kobiecie, która mu towarzyszy w tej przeprawie. Kobieta jest w zaawansowanej ciąży, więc dość trudno jest im przedzierać się w obfitym śniegu...
"Przed siebie, w bieli po uda. Krok, krok, krok. Ma wodę w butach, w rękawach i za kołnierzem, na rękawicach lód. Widzi w powietrzu obydwa swoje słowa.
- Niedaleko, przysięgam."
Następnie poznajemy korespondencję zakochanego w Mariance Feliksa, który jest marynarzem, i opowiada ukochanej o rejsie w czasie sztormu.
"Burza zakończyła się tak niespodziewanie, jak na nas napadła, wiatr ustał prawie zupełnie, lecz Flora nie reagowała już niemal wcale na zmagania załogi i trzeba było dać się nieść falom w tę stronę, w którą gnały."
Bardzo intrygujący jest też pamiętnik młodej dziewczyny, która przyjechała na wakacje do wujostwa. Ma spędzić w ich majątku pięć tygodni, co wydaje się dla niej bardzo odległym terminem i chociaż ma pewne nadzieje związane z tym pobytem, to stara się nie planować zbyt wiele. Swój mały pokoik zapełniła mnóstwem książek, które ma zamiar przeczytać. Ciotka uznała, że w czasie pobytu będzie też uczyć się gry na pianinie.
"Rozmawiałam trochę z wujem o literaturze, myślę, że on wyczuwa, że moje zainteresowanie książkami to coś więcej niźli tylko miłość czytelniczki."
Dość intrygującą historią jest opowieść o matematyku Tomaszu Wilczewskim, którą zresztą pod tytułem "Teoria chaosu" napisała właśnie ta dziewczyna spędzająca wakacje na wsi u wujostwa...
"Podczas sprawdzianu z języka polskiego, na którym uczniowie mieli sporządzić wypracowanie na temat "Mój najlepszy przyjaciel", Tomasz przygotował trzystronicową odpowiedź pełną symboli i równań, rozpoczynająca się wyznaniem, że jego najlepszą przyjaciółką jest liczba dziewiętnaście."
Na deser mamy wspomnienia małego Kubusia, który również spędzał swoje wakacje na wsi, u wuja Krzyśka. Wuj mimo tego, że mieszkał na wsi i jak większość mężczyzn tam mieszkających miał słabość do alkoholu, to równie namiętnie czytał książki.
"Spał później przez większość dnia, a ja wziąłem Bajki robotów i poszedłem na drzewo. Była to przyjemność, która odkryłem niedawno, to wdrapywanie się wysoko, siadanie na gałęzi i czytanie z dala od cudzych spojrzeń."
W każdej historii jest wspólny motyw, motyw zagubienia czy też zawieszenia w różnych okolicznościach. To opowieści o strachu, o marzeniach, balansujące na granicy prawdy.
Niektóre historie są bardzo dynamiczne, kolejne zaś hamujące jakby, ale mimo to potrafią tak wciągnąć w swoją fabułę, że można się wręcz utożsamić z bohaterami.
Jakub Małecki w swojej książce porusza dość oczywiste aspekty życia, lecz robi to w sposób dość nieoczywisty.
"Korowód" stał na mojej półce już jakiś czas, ale jakoś nie mogłam się zabrać za lekturę. Teraz sięgnęłam po tę pozycję z racji jej nominacji do Plebiscytu Książka Roku 2024, w kategorii "literatura piękna". Oddałam zresztą na nią swój głos, bo chociaż wcześniej jej nie czytałam, to wiedziałam, że to będzie naprawdę piękna literatura.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2024-05-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Dodał/a opinię:
Myszka77
Burza zakończyła się tak niespodziewanie, jak na nas napadła, wiatr ustał prawie zupełnie, lecz Flora nie reagowała już niemal wcale na zmagania załogi i trzeba było dać się nieść falom w tę stronę, w którą gnały.
Jestem błyszczącym, jasnym wężem i sunę przez poszycie. Głęboko we mnie tkwi gorące miejsce, które pulsuje w rytm lasu. Kiedyś miałem twarz i imię. ...
Przyjaźń poddana wielkiej próbie i marzenie, które staje się ciężarem Lato 2002 roku. Czekając na powrót rodziców z wielkiego...
Nie potrafię jasno określić celu, w jakim rozpoczynam pisanie. Być może to niepokój na myśl o kolejnych uciekających dniach i dziwna jakaś potrzeba schwytania ich, zatrzymania na zawsze.
Więcej