Zostaliśmy perfidnie oszukani. Fragment książki „Nieznajomi"

Data: 2023-10-24 09:32:54 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 11 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Romantyczny weekend... Spadek po ciotce... Intratna posada... W domu na odludziu spotyka się kilkoro nieznajomych, ale dla wszystkich to spotkanie stanowi zaskoczenie. Nie spodziewali się innych osób. Dlaczego właściwie tam się znaleźli? Kto ich tam zwabił? Kiedy emocje biorą górę i dochodzi do kłótni, część osób chce opuścić dom. Okazuje się jednak, że drzwi są zamknięte, a okna zakratowane. Sytuacja staje się absurdalna. Uwięzieni w domu i zmuszeni do spędzenia w nim nocy, przybysze rano odkrywają, że jeden z nich nie żyje. Wkrótce pojawiają się kolejne ciała... Co kieruje mordercą? Co łączy przybyłe do domu osoby?

Nieznajomi grafika promująca książkę

Do przeczytania książki Aleksandry Kalbarczyk Nieznajomi zaprasza HarperCollins Polska. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach opublikowaliśmy premierowy fragment książki Nieznajomi. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

– No nie! – krzyknął Daniel, kiedy przybysz stanął jak wryty, wpatrując się w nich, jakby zobaczył ducha. – Nie mów, że ty też wynająłeś dom na weekend!

– Nie, ja… – zaczął Jacek, ale zaraz zamilkł, jakby zdał sobie z czegoś sprawę. – To znaczy tak! Ja też wynająłem dom na weekend – powtórzył powoli i mechanicznie słowa Daniela. – A w tej torbie oczywiście mam ubrania i kosmetyki. Oczywiście. Ubrania i kosmetyki. I tylko to. Bo wynająłem dom na weekend.

Choć normalnie jego zachowanie od razu wzbudziłoby podejrzenia, zebrani byli zbyt źli i zdezorientowani, żeby mogło przykuć ich uwagę na dłużej. Gdy tylko skończył mówić, zaczęli się przekrzykiwać, nie słuchając się nawzajem. Jacek nie wiedział, co się dzieje, ale też dołączył się do tej słownej przepychanki, powtarzał zdania, które udało mu się wychwycić z dyskusji, starając się za wszelką cenę zrozumieć, o co chodzi.

– Żądam, żebyście wyjechali i zostawili nas samych!

– Z jakiej racji to my mamy wyjeżdżać?

– Wyjedźmy wszyscy!

– Zostańmy wszyscy!

– Podzielmy dom na pół!

– Nie zgadzam się na taki układ!

– Nie można ci zaufać, zawsze zrobisz coś źle!

Nagle harmider ponownie ucichł, kiedy klamka w drzwiach wejściowych ze skrzypieniem opadła. Wszyscy odwrócili się z napięciem w tamtą stronę. Po chwili w progu ukazała się kobieta trzymająca za rękę dziecko w wieku wczesnoszkolnym. Emilia zamarła, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w chłopca.

– Przyprowadziłaś tu dzieciaka?! – zapytała z niedowierzaniem.

Alicja na widok zebranych otworzyła usta i torebka wypadła jej z rąk.

– Co wy robicie w moim domu? – zapytała w końcu oburzonym tonem, kiedy szok nieco opadł.

– Pani domu? – zapytał Maks. – Czyli to pani jest właścicielką?

– Tak, ja…

Nie miała okazji dokończyć zdania. Cała piątka, łącznie z Jackiem, który za wszelką cenę nie chciał zwracać na siebie uwagi zachowaniem niepasującym do pozostałych, zaczęła mówić jednocześnie.

– Żądamy wyjaśnień!

– Mieliśmy być sami…

– Na jakich zasadach wynajmujesz ten dom, kobieto?!

– Proszę ich natychmiast wyrzucić!

– Żądam zwrotu pieniędzy i jakiegoś zadośćuczynienia!

Alicja stała zdezorientowana, przesuwała wzrok od jednej osoby do drugiej, otwierając i zamykając usta, jakby chciała coś powiedzieć.

– Dość! – krzyknęła w końcu, podnosząc ręce i wszyscy umilkli. – Nic nie rozumiem. Czy jedna osoba może wytłumaczyć mi, o co tu chodzi? Jedna! – dodała szybko, widząc, że za chwilę znowu zaczną się przekrzykiwać.

– To może ja wyjaśnię! – powiedział Maks. Nikt nie zaprotestował, więc podjął temat: – Wszyscy myśleliśmy, że wynajmujemy cały dom na wyłączność. Tymczasem okazuje się, że zrobiono trzy rezerwacje, a kto wie, czy nie znajdą się następni. Chcemy wiedzieć, jak to się stało i jakie rozwiązanie pani, jako właścicielka, proponuje.

– Ja nic nikomu nie wynajmowałam – oświadczyła Alicja, szeroko otwierając oczy ze zdziwienia. – Jestem tu pierwszy raz w życiu.

– Przecież powiedziała pani, że jest właścicielką! – krzyknął niecierpliwie Daniel.

– Bo jestem. Od tygodnia. Dopiero co dowiedziałam się, że odziedziczyłam ten dom, a teraz przyszłam go obejrzeć – powiedziała Alicja, rozkładając ręce.

– Nie przyszło pani do głowy, że w pierwszej kolejności wypadałoby pokończyć interesy prowadzone przez właściciela? – zapytał Maks, zakładając ręce na piersi.

Alicja pokręciła głową.

– Pan nie rozumie, ja nie wiedziałam nic o żadnych interesach. Odziedziczyłam dom po ciotce, której nie widziałam od wieków. Skontaktował się ze mną jej prawnik, żeby przekazać spadek, ale nic więcej nie mówił. Ostatnie, czego się tu spodziewałam, to zgraja obcych ludzi.

Na twarzy Maksa zaczęło się pojawiać zrozumienie.

– Zostaliśmy wszyscy perfidnie oszukani – powiedział zmęczonym głosem. – Ktoś wyciągnął od nas pieniądze za wynajęcie nie swojego domu.

Emilii zaszkliły się oczy.

– Nic nie umiesz zrobić dobrze! – krzyknęła znowu na Daniela, po czym popchnęła go i z płaczem odwróciła się od pozostałych. Chłopak stał bez ruchu, patrząc zdezorientowanym wzorkiem w jej stronę.

– Cóż – powiedziała Alicja, która zrozumiała, co się dzieje i odzyskała pewność siebie. – Bardzo mi przykro, że zostali państwo oszukani, ale to nie mój problem. Dom należy do mnie i nie zamierzam go nikomu wynajmować. A przynajmniej nie dziś. Nie pozostaje państwu nic innego, jak tylko udać się do swoich domów. Do widzenia.

Odsunęła się od drzwi i wystawiła rękę w geście, który miał sugerować, żeby wyszli.

– To znaczy, że w ogóle nie poczuwa się pani do odpowiedzialności za to, co się wydarzyło? – zapytał Maks.

– Chyba padnę ze śmiechu… – dodała Wiktoria.

– A dlaczego miałabym się poczuwać? – obruszyła się Alicja. – Ja z nikim nie rozmawiałam, niczego nie obiecywałam, nawet nie przyjęłam płatności. Chyba że jeszcze nie płaciliście – dodała po chwili. – Wtedy możemy pomyśleć o jakimś noclegu.

– Raczy sobie pani żartować! – powiedział głośno Maks, załamując ręce.

W tym momencie usłyszeli ciche pukanie, a drzwi zaczęły się powoli uchylać. Wiktoria zaśmiała się z niedowierzaniem, a Daniel cicho jęknął. Alicja przewróciła oczami i gwałtownie otworzyła drzwi na oścież. Po drugiej stronie zobaczyła niskiego, łysiejącego mężczyznę w średnim wieku. Ubrany był niechlujnie i czuć było od niego nieprzyjemny zapach niedomytego ciała. W rękach ściskał zmiętą czapkę. Kiedy zobaczył Alicję, nerwowo się uśmiechnął i kiwnął jej szybko głową.

– Dzień dobry szanownej pani – powiedział wesoło. – Czy byłaby pani tak miła i wskazała mi, którędy do najbliższego miasta albo przynajmniej jakiejś większej drogi? Nie obraziłbym się też za coś do picia, jeśli pani ma, potwornie mnie suszy – dodał na końcu, zaglądając do środka ponad jej ramieniem.

– Za bramą skręci pan w prawo i będzie szedł przed siebie, w końcu trafi pan na jakąś drogę – odparła zirytowanym tonem Alicja, całkowicie ignorując drugą część wypowiedzi przybysza, po czym zwróciła się do reszty zebranych: – A państwo pójdą za przykładem tego pana i również odjadą.

– Znaczy państwo sobie jadą? Samochodem? – zapytał entuzjastycznie Dawid i zanim Alicja zdążyła zareagować, przepchnął się między nią a drzwiami i wszedł do środka. – To może ktoś chciałby mnie gdzieś podrzucić?

Wiktoria skrzywiła się, mierząc go wzrokiem. Inni również nie wyrywali się do oferowania pomocy. Maks niechętnie obejrzał mężczyznę, zatrzymując się dłużej na jego zabłoconych butach i plamach nieznanego pochodzenia na kurtce. Daniel obejmował Emilię, która z obrażoną miną patrzyła na Dawida, jakby on też przyczynił się do jej obecnego nieszczęścia. Zanim ktokolwiek zdążył podjąć temat, w drzwiach ukazała się młoda kobieta, ciągnąca za sobą walizkę.

– Dzień dobry – powiedziała cicho, powoli wchodząc i rozglądając się po zebranych.

– O nie! – krzyknął Daniel. – Kolejna do wynajmu! Ile was jeszcze będzie?

– Słucham? – zapytała dziewczyna niepewnie. – Przepraszam, ale to jakaś pomyłka, nie chciałam nic wynajmować.

– Więc co pani tu robi? – zapytał Maks

– I niby na co pani walizka? – dodała z powątpiewaniem Wiktoria.

– Miałam się dziś zgłosić do pracy. To rezydencja państwa Sujeckich, prawda?

– Nie – powiedziała Alicja tak gwałtownie, że Agata aż się cofnęła o pół kroku. – To moja rezydencja! I informuję wszystkich państwa, że za chwilę będzie tu mój prawnik i jeśli do tej pory nie opuszczą państwo mojego domu, gwarantuję, że podejmie odpowiednie kroki w celu przymusowego usunięcia państwa z mojej posesji.

Daniel uśmiechnął się kpiąco, rzucając pod nosem coś, co brzmiało jak „chciałbym zobaczyć, jak próbuje”.

– Doskonale – odparł Maks, po czym oparł się swobodnie o ścianę. – Z radością poczekam na pani prawnika. Może on będzie bardziej skory do rozmowy na temat tego, co się tu dzieje.

– Jeśli to nie jest rezydencja państwa Sujeckich, to czy ktoś mógłby mi powiedzieć, gdzie się znajduje? – zapytała Agata niepewnym tonem.

– Dość mam już tego! – krzyknęła Alicja, w której głosie zaczynała przebrzmiewać histeria. – Nie wiem, gdzie jest rezydencja Sujeckich, nie wiem, którędy do najbliższego miasta, i nie wiem, kto wynajął wam mój dom! Żądam, żebyście natychmiast wyszli, zostawili mnie samą i zakończyli tę farsę! Raz w życiu miałam coś dostać od losu, a wy to wszystko rujnujecie! No już, wynocha!

Po tych słowach podbiegła w stronę stojącego najbliżej niej Jacka i zaczęła ciągnąć go za pasek od torby. Jacek wyrwał się gwałtownie i szybko odepchnął kobietę. Zrobił to na tyle gwałtownie, że przewróciła się na podłogę. Agata natychmiast rzuciła się na ziemię, żeby sprawdzić, czy nic się jej nie stało, i obrzuciła Jacka oburzonym spojrzeniem. Ten poczuł, że inni też nagle skupili swoją uwagę na nim. Nerwowo przycisnął torbę mocnej do siebie.

– Ja… przepraszam – wyjęczał. – Nie chciałem. Po prostu… nie dam się stąd wyrzucić, bo wynająłem… no…

W końcu umilkł. Do tej pory mówił najmniej i nie wzbudzał większego zainteresowania. Teraz nikt nie odrywał od niego wzroku.

– No, no, no, cóż to za agresywne zachowanie, trzeba nad sobą panować.

Wszyscy odwrócili się w stronę wejścia, skąd dochodził głos. W drzwiach stał mężczyzna w czarnej skórzanej kurtce i dżinsach. Zatrzasnął za sobą drzwi, po czym swobodnie podszedł do leżącej wciąż na ziemi Alicji i podał jej rękę, pomagając wstać. Kobieta popatrzyła na niego niepewnie, ale nic nie powiedziała. Następnie mężczyzna rozejrzał się z zainteresowaniem po holu. Z jego twarzy nie schodził lekki uśmiech.

– A pan kim jest? – wykrztusiła z siebie Alicja znacznie spokojniejszym tonem.

– Nikim ważnym – odpowiedział Adam swobodnie. – Po prostu poczułem się bardzo zainteresowany zbiegowiskiem tylu osób w tym dawno opuszczonym domu.

– Jest pan sąsiadem?

– Jakim sąsiadem, kobieto?! – przerwał jej Maks. – Nie widziałaś, że tu dookoła nie ma innych domów? Ten człowiek, kimkolwiek jest, wiedział, że się tu zbierzemy. Prawdopodobnie to żartowniś, który ściągnął nas tu pod pozorem wynajmu. Teraz pewnie pan myśli, że to bardzo zabawne? – zakończył, zwracając się do Adama.

– Nie wynajmowałem nikomu domu, ani nie sprowadzałem tu nikogo w żaden inny sposób – odpowiedział Adam spokojnie. – Ale nie przeczę, że moim zdaniem jest to zabawne – dodał, wyszczerzając zęby w uśmiechu.

– Mam tego dość – jęknęła Emilia, która odezwała się pierwszy raz od dłuższego czasu. – Nie wiem, co chciał pan osiągnąć, ściągając nas tutaj, ale ja nie zamierzam dostarczać panu więcej rozrywki. Wychodzimy!

Powiedziawszy to, ruszyła do wyjścia. Nacisnęła klamkę i pociągnęła, jednak drzwi się nie otworzyły. 

Książkę Nieznajomi kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Nieznajomi
Aleksandra Kalbarczyk3
Okładka książki - Nieznajomi

Romantyczny weekend... Spadek po ciotce... Intratna posada... W domu na odludziu spotyka się kilkoro nieznajomych, ale dla wszystkich to spotkanie stanowi...

dodaj do biblioteczki
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje