Leah przeżyła szkolną strzelaninę, ale straciła w niej najważniejszą dla siebie osobę w życiu - siostrę bliźniaczkę. Teraz zmaga się z traumą i nie radzi sobie najlepiej. Kiedy dotychczasowa terapeutka dochodzi do wniosku, że nie potrafi jej pomóc, na drodze Leah staje psycholog Noah Dawson. Mężczyzna słynie z niekonwencjonalnych metod leczenia, przez co uznawany jest za jednego z najlepszych. Sam jednak również ma za sobą trudną przeszłość. Leah początkowo niechętnie przychodzi na spotkania, ale z czasem okazuje się, że Noah jest jedyną osobą, która naprawdę ją zauważa...
Do zobaczenia jutro Kingi Boruczkowskiej to poruszająca historia o stracie i ponownym odnalezieniu szczęścia, gdy straciło się już całą nadzieję. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Jaguar. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Do zobaczenia jutro. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Kochałam się w Alanie od piątej klasy, gdy pierwszy raz wszedł na zajęcia angielskiego i zajął miejsce obok mnie. Był wtedy nowym uczniem, który przeprowadził się z Londynu do Flagstaff, aby zamieszkać ze swoimi dziadkami. Kochał czytać, uwielbiał muzykę klasyczną i nigdy nie powiedział nikomu niczego przykrego. Stronił od przemocy, był serdeczny oraz dobrze wychowany. Nauczyciele go uwielbiali, a rówieśnicy mieli do niego raczej ambiwalentny stosunek. Lubili jego poczucie humoru i to, że doprowadził naszą szkołę do dwukrotnego zwycięstwa w mistrzostwach międzyszkolnych. Nigdy jednak nie brał udziału w imprezach, przerwy spędzał w sali informatycznej lub ciemni fotograficznej, w większości samotnie. Do tego wszystkiego stawał w obronie nielubianych dzieciaków, co irytowało ich oprawców. Dla większości był zagadką, dla mnie chłopakiem, któremu chciałam oddać swój pierwszy pocałunek i swoje serce.
– Wow, Leah, jesteś tak zdesperowana, że w obawie o swoje bezpieczeństwo powinienem zabrać cię do kina. No wiesz, aby uniknąć sytuacji jak w „Fatalnym zauroczeniu".
– Naprawdę sądzisz, że ugotowałabym twojego królika?
– Zwymiotowałaś na moje buty w odpowiedzi na zaproszenie na bal. Jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony roześmiał się i zaczepnie szturchnął mnie w ramię.
Był najsłodszym chłopakiem, jakiego znałam, i dziwiło mnie, że ze wszystkich dziewczyn, śliniących się na jego widok, wybrał właśnie mnie. Nie tylko ja uważałam go za atrakcyjnego jak diabli. Jego ciemne włosy, układające się w taki sposób, jakby dopiero wstał z łóżka, niemal krzyczały, abym za nie złapała i poczuła ich jedwabistość. Miał niesamowicie umięśnione ramiona i nogi. Piękne, duże, szare oczy, które w zależności od światła wydawały się ciemniejsze niż w rzeczywistości, i wreszcie zabójczy, powalający na kolana uśmiech. To jak mutacja Leo z czasów Titanica i Chrisa z Thora: Ragnaroka. Ideał!
– Kiedy się denerwuję, robi mi się niedobrze. April powiedziała, że zamierzasz zaprosić mnie na bal. Zaczęła mi opowiadać o twojej rozmowie z Deanem, a chwilę później ty wkroczyłeś do stołówki i ruszyłeś w moją stronę z tymi całymi stokrotkami. Spanikowałam i… resztę tej historii już znasz.
– Jeśli mogę być z tobą szczery, mam podobnie. Kiedy Dean zasugerował, abym z tobą porozmawiał, zaczął zżerać mnie stres. Pociły mi się dłonie, rozbolał mnie brzuch i zacząłem zachowywać się jak mięczak, który nie potrafi się wysłowić. Możesz mi nie wierzyć, ale nieczęsto zapraszam dziewczyny na randki.
– Poważnie? Alan, wystarczy, że mrugniesz, a laski tracą dla ciebie głowę. Jakoś nieszczególnie musisz się wysilać. Zresztą, dlaczego ja? Nie jestem nawet przeciętna, a co dopiero ładna. Jestem nikim szczególnym, daleko mi do mojej siostry.
– Leah, bardzo lubię twoją siostrę, ale ona nie jest tobą. Wszędzie jej pełno… Z całym szacunkiem, ale cenię w dziewczynach coś więcej niż wygląd i liczbę znajomych. Masz w sobie coś takiego, co nie pozwala mi się skupić, gdy przebywasz w pobliżu. – Uśmiechnął się i wyciągnął dłoń w stronę mojej twarzy, aby zaczesać mi kosmyk włosów za ucho.
Po jego słowach poczułam, jak wściekły rumieniec wędruje po mojej twarzy i dekolcie. Spuściłam wzrok i delikatnie się uśmiechnęłam. Gdy White wyczuł, że mnie zawstydził, zaproponował, abyśmy ruszyli dalej w stronę gabinetu pielęgniarki, na co ochoczo przytaknęłam.
– To co z tym balem? – Zerknęłam na niego kątem oka, wciąż poruszając się do przodu.
– Odbiorę cię w sobotę o piątej. Czy to jest w porządku? – Dostrzegłam na jego twarzy szeroki, pełen zadowolenia uśmiech, który zapierał dech w piersiach.
Energicznie pokiwałam głową i już miałam mu odpowiedzieć, gdy dostrzegłam biegnącą April.
Na twarzy mojej siostry malowało się czyste przerażenie, krzyczała coś w naszą stronę, ale przez trwającą długą przerwę ciężko było ją usłyszeć w panującym na korytarzu rumorze.
Widząc jednak jej zdenerwowanie, poczułam strach, którego źródła nie potrafiłam opisać.
– To chyba coś poważnego – zauważył Alan, także skupiając swoją uwagę na April.
Dziewczyna krzyknęła coś jeszcze, a następnie rozległa się seria wystrzałów i wszyscy niczym dzikie zwierzęta rzucili się do ucieczki. Powstał jeden wielki chaos i panika. Ludzie krzyczeli, płakali i tratowali się nawzajem, chcąc utorować sobie drogę. Strzały rozbrzmiały ponownie, a wraz z nimi dźwięk tłuczonego szkła i jeszcze więcej przerażających krzyków.
Nie wiedziałam, co się dzieje, widziałam tylko jedno wielkie przerażenie na twarzach mijających mnie ludzi. Wciąż jeszcze miałam nadzieję, że ktoś się po prostu wygłupia, że za moment jeden z nauczycieli opanuje całe to zamieszanie i każe rozejść się do klas. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Serce waliło mi jak młotem, krew szumiała w uszach, a w gardle natychmiast zaschło, kiedy obserwowałam rozgrywające się na moich oczach sceny.
Dostrzegłam, że mój rozmówca, choć tak samo spanikowany, usiłował zachować resztki zdrowego rozsądku i jakoś wykaraskać nas z tej sytuacji. Na korytarzu zrobił się zator, ponieważ wszyscy desperacko próbowali znaleźć schronienie i przedostać się na wyższe piętro. Co odważniejsi skakali z okien, aby wydostać się z budynku, inni chowali się po klasach i toaletach. Usłyszałam przerażające krzyki z dołu, a później kolejną serię wystrzałów. Próbowałam odnaleźć wzrokiem April, ale nigdzie jej nie widziałam. Zaczęłam przedzierać się przez tłum, wołając jej imię, jednak nie odpowiadała. Kilka metrów dalej stały dwie dziewczyny, które kojarzyłam z algebry. Suzie i Rachel Brown, były siostrami… Tak jak ja i April. Ich tata był policjantem, a one desperacko próbowały wytłumaczyć mu, co się działo. Kiedy jednak na schodach rozbrzmiał potężny huk przypominający wybuch, tłum oszalał. Suzie się przewróciła, a ludzie zaczęli przez nią przebiegać, jakby jej nie zauważali. Słyszałam przeraźliwe wołanie Rachel, która próbowała pomóc siostrze, ale nikt nie słuchał. Uczniowie popychali się, próbując uciekać i za wszelką cenę pośpieszyć tych, którzy blokowali im drogę. Nikt nie zważał na tych, którzy się przewracali jak Suzie. W chwili zagrożenia każdy dbał tylko o siebie. To właśnie gdy się boimy, zrzucamy maski i pokazujemy swoje prawdziwe oblicza. Strach nas obnaża… Czyni z nas potworów. Zmusza do najgorszych czynów.
– Muszę znaleźć siostrę! – zawołałam łamiącym się głosem i znów próbowałam przedostać się na schody, by dotrzeć na wyższe piętro.
– Nie mamy na to czasu, na pewno nic jej nie jest. Pewnie razem z Deanem schronili się w którejś sali! – odkrzyknął White.
Chwycił mnie za dłoń i zaczął ciągnąć w stronę sali informatycznej, ale ja za wszelką cenę chciałam dostać się do siostry, żeby upewnić się, że nic jej nie jest. Musiała być gdzieś w tłumie. Wołałam i krzyczałam, ale wciąż nie odpowiadała, a odgłos strzelaniny stawał się coraz wyraźniejszy.
Przerażenie przejęło kontrolę nad moim ciałem. Nie byłam w stanie wykonać kroku, zmieniłam się w ludzki posąg. Alan, dostrzegając, w jakim znajdowałam się stanie, wziął mnie na ręce i popędził do sali. Kiedy tam dotarliśmy, posadził mnie na podłodze i kazał mi schować się pod biurkiem, jak uczyniła reszta dzieciaków, które również postanowiły ukryć się w tym samym pomieszczeniu. Trzęsły mi się dłonie, nogi i jedyne, o czym umiałam myśleć, to to, że zginiemy. Moją głowę zaczęły zalewać pytania. Dlaczego? Dlaczego żyjemy w czasach, w których króluje przemoc?
– Wszyscy zginiemy… Wszyscy tu zginiemy – powtarzała jakaś dziewczyna, która ukryła się tuż obok nas.
Miała pokaleczone kolana i dłonie. Twarz zaczerwienioną od płaczu. Słyszałam jej urywany oddech i nie mogłam oderwać wzroku od jej drobnego ciała, które kołysało się w przód i tył, kiedy raz po raz powtarzała, że wszyscy zginiemy. Wtedy dotarło do mnie, że nikt nie żartuje… To działo się naprawdę, a my znaleźliśmy się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Oblał mnie zimny pot i zaczęłam dyszeć, nie potrafiąc złapać powietrza. Ręce trzęsły mi się tak bardzo, że nie umiałam nad nimi zapanować. Zaczęło mi się robić przeraźliwie gorąco, ale nagle gdzieś przez tę barierę paniki przebił się głos Alana.
– Leah, spójrz na mnie. Wszystko będzie dobrze, wyjdziemy z tego. Musimy tylko tu zostać i poczekać na pomoc, tak jak nas tego uczyli na apelach. – Usiłował mnie uspokoić i w opiekuńczym geście splótł nasze palce.
Spojrzałam na nasze dłonie, a następnie skinęłam posłusznie głową. Chciałam wierzyć w jego słowa, że wszyscy wyjdziemy z tego cało. Jednak podświadomie wiedziałam, że gdzieś na parterze, gdzie całe to piekło się rozpoczęło, też byli ludzie. To tam zaczęły się strzały i umarła nasza niewinność.
Książkę Do zobaczenia jutro kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,