Komisarz Kruk musi rozwikłać pętlę kłamstw i sekretów, by rozwiązać sprawę zaginionego nastolatka.
Trwają poszukiwania zaginionego ucznia liceum. Wygląda na to, że chłopak uciekł z domu, ale policja sprawdza też inne możliwości. W sprawę przypadkiem angażuje się komisarz Sławomir Kruk. Ojciec zaginionego twierdzi, że chłopak został pobity i uwięziony. Podaje niepokojące szczegóły zajścia, których nie powinien znać. Wskazuje potencjalnych sprawców. Nie potrafi tylko wiarygodnie wyjaśnić, skąd to wszystko wie.
Wydarzenia spowija mrok i komisarz nie ma pewności, czy to, co zaczyna podejrzewać, stało się naprawdę, czy jest tylko wytworem jego wyobraźni. Brnąc przez kłamstwa i tajemnice, Kruk stopniowo odsłania scenerię koszmaru.
Do lektury powieści Piotra Górskiego Ćma z cyklu z bezkompromisowym komisarzem Krukiem zaprasza HarperCollins Polska. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Ćma. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Usiedli w kawiarni Costa na pierwszym piętrze galerii i Kruk mógł z bliska przyjrzeć się Klaudii Preise. Wyglądała zdecydowanie dojrzalej od osoby, którą zapamiętał, ale minęło sporo czasu, a czas tak właśnie działa.
Kruk zamówił espresso i dostał je od razu. Ona zamówiła kawę z dodatkami i musiała poczekać. Uparła się, że sama za nią zapłaci.
– Niewiarygodne, że się dziś spotykamy. Wczoraj myślałam o tobie.
Długo nie mieli ze sobą kontaktu. Dawno temu poprosiła go, by usunął jej numer ze swojej komórki. Wiedziała, że zna go na pamięć, więc poprosiła też, by go zapomniał. Dawno temu Kruk rzucił monetą i los zdecydował.
Klaudia Preise. Ona sama i los wiedzieli lepiej od Kruka, że powinien się trzymać od niej z daleka.
– Co u ciebie? – spytał.
– Ile to już lat? Pięć?
– Prawie.
– Dojrzałam. Zajęłam się aranżacją wnętrz. Skończyłam z malowaniem i artystycznymi mrzonkami, że jestem van Goghiem i zbiję majątek.
Dawno temu, gdy ją ostatni raz widział, była obiecującą malarką, miała nawet własną wystawę.
– Van Gogh sprzedał za życia tylko jeden obraz – rzekł.
– Szkoda, że nie doczekał sukcesu. Mnie zalecano, żebym była cierpliwa, ale sam wiesz, że nie jestem.
Nie nosiła obrączki. Z pewnością zauważyła, że on też już nie.
– U mnie w porządku – uprzedził pytanie.
– Czytam czasem o tobie w Internecie.
– Po co?
Posłała mu uśmiech przez stół. Mieszkali w tym samym mieście, a przez te wszystkie lata nie spotkali się ani razu, nawet przypadkiem. Może to los pilnował Kruka.
– A bo ja wiem?
Dostała kawę, nie musiała się po nią fatygować. Przyniósł ją młody barista. Jemu też posłała swój uśmiech. Rozdawała je tanio.
– Preise – powiedział Kruk, bo się zamyśliła. – Co to było tam, z tymi ludźmi?
– Syn moich sąsiadów zaginął. Policja uważa, że to może być ucieczka z domu, ale rodzice w to nie wierzą. Siedziałam z nimi wczoraj do późna, byłam zdenerwowana, a rano natknęłam się na Schulca i sam widziałeś.
– To właściciel domu? Tam mieszkasz?
– Wynajmuję.
Wciąż mieszkała w Gdańsku, choć kochała Sopot. Dawno temu przysięgała, że przeniesie się do Sopotu, gdy tylko mocno stanie finansowo na nogi. Widocznie jeszcze mocno nie stanęła.
– Mam też własny apartament w Sopocie – powiedziała, jakby czytała mu w myślach. – Tam, przy… – Spojrzała na niego szybko i powiedziała z wahaniem: – Nie wiem, czy chcę, żebyś wiedział.
Żyła na dwa mieszkania. Kruk miał niejasne przeczucie, że gdyby zapytał o powód, odpowiedź by mu się nie spodobała. Dlatego zapytał o coś innego:
– Ten Schulc, co ci powiedział, że go potraktowałaś na ostro?
– Nieważne.
A więc to też by mu się nie spodobało. Pożałował, że ją spotkał. Powinien był pojechać na komendę tramwajem.
– Myślałaś o mnie wczoraj w związku z zaginięciem tego chłopaka?
– Tak. Miał problemy z kolegami ze szkoły. Chodziło o dziewczynę, był zakochany, rywalizowali. Gdy zaginął, Jerzy, jego ojciec, poszedł i do dziewczyny, i do tych kolegów. Błagał o informacje…
– I co?
– Twierdzą, że nic nie wiedzą. Ani oni, ani dziewczyna. Ojciec im nie wierzy, jest pewny, że skrzywdzili Filipa. Spędziłam wczoraj cały wieczór u Jerzego i Wandy. Wyszłam wstrząśnięta, w nocy biłam się z myślami. Jerzy uważa, że policja nic nie robi.
– Policja nigdy nic nie robi – warknął Kruk. – Zawsze to samo gadanie.
– Pomożesz im?
Zadzwonił łyżeczką o pustą filiżankę po espresso.
– Zależy ci na tym tak bardzo, że wciąż rozmawiamy?
– Nie jesteś taki straszny.
– Kiedyś uważałaś, że jestem.
Spoważniała, pogłaskała wielki kubek stygnącej latte, której jeszcze nie tknęła.
– Widziałam cię z rękami we krwi.
– Ręce od razu umyłem.
Uśmiechnęła się, ale tym razem uśmiech nie zrobił na Kruku wrażenia.
– Wspomnienie się zatarło czy jak? – spytał.
– Wspomnienia są ciągle żywe.
Ruchome schody zwoziły na piętro kolejnych klientów zwabionych światłami, zapachami i kolorowym towarem za szybami sklepów. Kruk lubił galerie handlowe, można było wtopić się w tłum, być pośród ludzi, ale nie musieć z nikim rozmawiać.
– Znasz tych chłopaków – powiedziała. – To znaczy znasz ich ojców. Kiedyś mi o nich mówiłeś.
Kruk czuł rozczarowanie. Nie widzieli się tyle lat i rozmawiali o obcych ludziach.
– Nie pijesz kawy.
– Zerwałam z kawą, przyciemnia zęby. Kupiłam ją, żeby zapłacić za miejsce w kawiarni. Uważam, że za wszystko należy płacić, nie zostawiam za sobą długów, nawet małych.
Kruk zabrał się za jej kubek. Kawa była z dodatkami, piekielnie słodka, tak jak zawsze myślał o Preise.
– Jak się nazywa ten zaginiony chłopak?
– Filip Jabłoński. Ma siedemnaście lat.
– A ci koledzy?
Podała ich nazwiska.
Kruk pił bez pośpiechu. Nazwiska brzmiały znajomo. Kiedyś przymknął oko na mniejsze zło, aby zdusić większe, często musiał tak robić. Ale zło, mniejsze czy większe, zawsze wracało.
– Przyjrzę się temu pod jednym warunkiem.
– Tak?
– Wypiłem twoją kawę, jesteśmy kwita. Nie czuj, że zaciągasz u mnie dług.
Książkę Ćma kupicie w popularnych księgarniach internetowych: