Szpilki na placu budowy to nie jest dobry pomysł. Fragment książki „Femme fatale"

Data: 2021-03-26 11:47:13 | Ten artykuł przeczytasz w 9 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Karzyna Nowakowska jako K.N. Haner podbiła serca tysięcy Polek. Później wciągnęła je w zmysłowy, fascynujący świat Skandalu. Jej nowa powieść, zatytułowana Femme fatale, wbija w fotel.

Obrazek w treści  Szpilki na placu budowy to nie jest dobry pomysł. Fragment książki „Femme fatale"  [jpg]

Za dnia - elegancka, profesjonalna i porządna. W nocy - zmysłowa, namiętna i nienasycona.

Julia chce się odciąć od skandalu, który został wywołany przez jej romans z arystokratą Jamesem, i ułożyć od nowa swoje dotychczasowe życie. Pełna obaw decyduje się przyjąć wyjątkowo atrakcyjną ofertę pracy w luksusowym paryskim hotelu. Zaczyna poznawać magię Paryża i... Francuzów, zwłaszcza jednego: Gasparda.

Ale przeszłość nie daje o sobie zapomnieć i na drodze stawia jej dawnego kochanka. Tyle że Julia nie jest już tą Julią z Nowego Jorku, Paryż ją odmienił, a James ma poważnego konkurenta.

Entliczek, pentliczek - na kogo wypadnie... Dla którego z nich okaże się femme fatale? Do lektury nowej powieści Katarzyny Nowakowskiej zaprasza Burda Książki.  Ostatnio na łamach naszego serwisu mogliście przeczytać pierwszy oraz drugi rozdział powieści. Dziś na naszych łamach prezentujemy ostatni, trzeci rozdział Femme fatale:

Rozdział trzeci

Rozpakowałam walizkę, rozwiesiłam ubrania w sporej garderobie, która znajdowała się tuż obok łazienki, i postanowiłam przejść się po okolicy. Chciałam poznać najbliższe uliczki i sklepy, by wiedzieć, co mam pod ręką. Przebrałam się po podróży i w welurowym dresie oraz adidasach zeszłam na parter. Zbieganie z piątego… tfu, szóstego piętra sprawiło, że przyśpieszył mi puls i poczułam fajną energię. Minęłam grupę robotników, którzy właśnie zaczęli sprzątać gruz z podłogi. Przywitałam się z nimi i wyszłam przed budynek. Wciągnęłam głęboko powietrze, a do moich nozdrzy dotarł słodki zapach eklerów. Rozejrzałam się, a w szeregu budynków dostrzegłam szyld kawiarni o nazwie Galerie Lavende. Postanowiłam tam pójść i skosztować wypieków. Kocham słodycze, a francuskie należą do najsmaczniejszych na świecie. Ruszyłam w tamtą stronę. Różowa markiza rzucała cień na kilka stolików ustawionych tuż pod oknami kawiarni. Odgrodzone od ruchliwej ulicy koszami pełnymi lawendy zachęcały, by usiąść, wypić pyszną kawę i zjeść coś słodkiego. Taki właśnie miałam zamiar. Uśmiechnęłam się i dziarskim krokiem weszłam do kawiarni. W środku również znajdowały się stoliki, wszędzie była lawenda. Nie mogłam wyjść z podziwu nad urokiem tego miejsca. A pachniało tak, że od razu zaburczało mi w brzuchu. Wybór słodkości był ogromny. Makaroniki, eklery, ciastka francuskie z przeróżnymi nadzieniami i owocami, crème brûlée. Nie zabrakło też ciastek lawendowych i to właśnie na nie się zdecydowałam. Zamówiłam kawę z mleczną pianką i kilka ciasteczek. Zajęłam miejsce przy wolnym stoliku na zewnątrz i czekałam chwilę na zamówienie. Rozglądałam się wokół, bo nadal nie mogłam uwierzyć, że naprawdę znalazłam się w Paryżu. Minęła mnie grupka młodych dziewczyn ubranych tak stylowo, że w swoim markowym dresie poczułam się jak uboga krewna. Pomyślałam od razu, że jestem przecież w światowej stolicy mody. Mogłam tu nieco poeksperymentować z garderobą i być bardziej otwartą w tym względzie. Aż się uśmiechnęłam na widok kobiety w trenczu w pepitkę, czerwonych szpilkach i berecie. Dotychczas nie miałam tyle odwagi, ale teraz… Kto mnie tu znał? Nikt. Mogłam zacząć budować siebie od nowa. Uświadomiłam sobie, że tego właśnie chcę. I choć zakupy nigdy nie były dla mnie pocieszeniem, to uznałam, że koniecznie muszę mieć taki beret i trencz. Czerwonych szpilek nie zabrałam ze sobą do Paryża, ale nowa para to zawsze ozdoba garderoby, a nigdy nie wiadomo, na jaką okazję będę mogła je założyć. Dopiłam kawę, poprosiłam o zapakowanie reszty ciasteczek na wynos i ruszyłam chodnikiem w stronę hotelu. Chciałam się przebrać i wyglądać bardziej „parysko”. Wdrapałam się na szóste piętro, zmieniłam dres na klasyczne wąskie dżinsy, które ładnie opinały mój nadal krągły, ale o wiele szczuplejszy tyłek. Na górę włożyłam zwykłą białą koszulkę na szerokich ramiączkach i długi wełniany kardigan w karmelowym odcieniu. Adidasy zamieniłam na lakierowane szpilki w kolorze nude. Postanowiłam się też nieco podmalować, bo odrobina różu i czerwona pomadka zawsze się sprawdzały. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i dodałam nieco więcej koloru na policzki. Uśmiechnęłam się i nie wiem czemu, ale wróciła mi pewność siebie. Chciałam, by to trwało już zawsze, by nic ani nikt mi tego nie zabrał.

Schodziłam po schodach i nagle dotarł do mnie głos Gasparda, który z kimś rozmawiał. Szczerze mówiąc, momentalnie poczułam w żołądku ucisk, bo nowy szef był dla mnie wielką zagadką. Wydawał się miły, uprzejmy i pozytywnie nastawiony, ale to, czym miałam się zająć, stanowiło dla mnie ogromne wyzwanie. Nie znałam tego człowieka, więc nie czułam się przy nim swobodnie. Zwolniłam nieco, bo miałam na nogach szpilki, a nie chciałam się wywrócić. Dotarłam na dół i już z półpiętra dostrzegłam Gasparda, który stał obok zakrytej folią recepcji i coś komuś pokazywał. Wzięłam głęboki oddech i zrobiłam krok.  W tej samej sekundzie szef dostrzegł mnie i uśmiechnął szeroko. Drugi mężczyzna odwrócił się w moją stronę, a ja zbladłam. Zrobiłam kolejny krok i musiałam stanąć na kawałek gruzu, bo kostka mi się wykrzywiła, a ja w ostatniej chwili chwyciłam się barierki, by nie spaść. Oszołomiona patrzyłam, jak w moją stronę biegną mój nowy szef Gaspard i… mój były szef

James. James pierwszy podał mi rękę, pytając, czy nic mi nie jest. A ja nadal byłam blada. Wydawało mi się, że śnię albo że mam halucynacje. Odruchowo chwyciłam wyciągniętą dłoń, by bezpiecznie zejść ze schodów. Obaj mężczyźni coś mówili, a ja nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Gdy puściłam rękę Jamesa, aż się zachwiałam.

– Pani Julio, może pani usiądzie? – zaproponował mój były szef, a ja spojrzałam na niego i wciąż brakowało mi słów.

– Wyjdźmy na zewnątrz. Duszno tu od tego kurzu – wtrącił zaniepokojony Gaspard.

Pokiwałam głową i chwyciłam Gasparda pod ramię, które mi bohatersko podał. Trzymałam go tak mocno, bo miałam wrażenie, że zaraz upadnę. Zerknęłam na Jamesa, który szedł tuż obok i był taki… Kurwa mać. Takiego go pamiętałam. W dodatku ten zapach…Perfumy, których używał, dotarły do moich nozdrzy i jeszcze bardziej mnie oszołomiły. Wyszliśmy przed hotel, wzięłam głęboki oddech. Czułam, jak waliło mi serce, nogi ciągle miałam jak z waty. Odeszliśmy kawałek, przysiadłam na ławeczce. Nade mną stanęli obaj mężczyźni, ale patrzyłam tylko na Jamesa. A co było najgorsze? Niczego nie mogłam wyczytać z jego oczu. Zupełna obojętność.

– Szpilki na placu budowy to nie jest dobry pomysł – zagaił Gaspard i uśmiechnął się do mnie.

– Tak, chyba tak – przytaknęłam.

– Już lepiej? – nie ustępował Gaspard.

– Nie wiem… – odpowiedziałam i znowu spojrzałam na Jamesa. Poczułam taką złość, że zapytałam wprost: – Co tu robisz?!

– Jestem wspólnikiem Gasparda. Nikt pani nie poinformował, pani Julio? – wyjaśnił James, a do mnie dotarło, że znowu zwracał się do mnie per pani. Ponownie mnie zatkało.

– Miałem Julii powiedzieć o tym jutro, podczas kolacji, ale to chyba nie problem, prawda, Julio? Pracowałaś z Jamesem, znacie się, myślę, że to nam pomoże – dodał niczego nieświadomy Gaspard.

– Nie wiem, może… Przepraszam panów, muszę… się przejść – wydusiłam z siebie i wstałam. 

Musiałam natychmiast się stamtąd oddalić, bo przy Jamesie miałam wrażenie, że się duszę. Zrobiłam kilka kroków i zaczęło do mnie docierać, że znowu mam z nim pracować. Niczego z tego nie rozumiałam. Wydawało mi się, że zaraz spanikuję i ucieknę z powrotem do Polski. Gdy tylko straciłam z oczu Jamesa i Gasparda, przyśpieszyłam kroku i jak małe dziecko schowałam się za rogiem. Oparłam się plecami o fasadę budynku i zamknęłam oczy. Czy to żart? Dlaczego od razu pomyślałam o tym, że to wszystko było zaplanowane? Dlaczego James patrzył na mnie z taką obojętnością? Dlaczego znowu zwracał się do mnie per pani? Wydawało mi się, że zasługiwałam na to, by wszystko mi wyjaśnił, on tygodniami milczał, a teraz nagle jak gdyby nigdy nic zjawił się w Paryżu. W dodatku jako wspólnik mojego nowego szefa. Skąd oni się znali? Długo współpracowali? Gaspard wiedział o nas? W głowie mnożyły się pytania, czułam się zdezorientowana, a jednocześnie ogarnął mnie gniew. Znów wściekałam się na Jamesa, że miał czelność kolejny raz wchodzić w moje życie z buciorami. Nawet jeśli faktycznie chodziło tylko o biznes, to ze względu na mnie, na to, co się stało, powinien się wycofać. Powinien schować pieprzoną dumę w kieszeń i wyjechać. Na pewno wiedział, że tu będę. Okazał się po prostu tchórzem, który świadomie lub nie, bo już niczego nie byłam pewna, rujnował mi życie po raz drugi.

Książkę Femme fatale kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

 

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Femme fatale
Katarzyna Nowakowska10
Okładka książki - Femme fatale

Katarzyna Nowakowska jako K.N. Haner podbiła serca tysięcy Polek. Później wciągnęła je w zmysłowy, fascynujący świat Skandalu. Jej nowa powieść wbija w...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo