W domu dziecka przy ulicy Zimowej trwają przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Opiekunki dokładają wszelkich starań, by dzieci choć przez te kilka dni czuły się tam jak w prawdziwym domu. Placówka boryka się jednak z poważnymi problemami finansowymi - funduszy brakuje nawet na prezenty dla wychowanków. By zmienić tę trudną sytuację, Marzena - dyrektorka domu dziecka - organizuje bożonarodzeniowy jarmark, a Klaudia, jedna z opiekunek, za własne pieniądze kupuje każdemu z podopiecznych kalendarz adwentowy.
Nikt nie wie, że w upominkach dla dzieci znajdują się nie tylko czekoladki, ale także... tajemnicze liściki od nieznanego nadawcy, które wywrócą tegoroczne święta do góry nogami. Nadchodzi czas pełen magii i niespodzianek.
Do przeczytania powieści Marty Jednachowskiej i Jolanty Kosowskiej Kalendarz adwentowy zaprasza Wydawnictwo Novae Res.
Kalendarz adwentowy wzrusza, rozczula, ale też daje do myślenia. Po przeczytaniu aż czeka się na święta – pisze Danuta Awolusi w naszej redakcyjnej recenzji tej książki.
W ubiegłym tygodniu na naszych łamach opublikowaliśmy premierowy fragment książki Kalendarz adwentowy. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Z budynku szkoły wybiegli pierwsi chłopcy. Klaudia poznała kolegów Szymona z drużyny. Całe szczęście – pomyślała. – Może i Szymon zaraz wyjdzie. Pomimo tego, że dłonie schowała głęboko w kieszeniach, nie czuła już palców. W ciepłych miesiącach bardzo chętnie przychodziła po chłopca wcześniej i obserwowała trening na boisku szkolnym. Jednak teraz, kiedy ćwiczyli na sali gimnastycznej, a ona musiała marznąć na dworze, liczyła minuty do wyjścia Szymona z budynku.
Minęło kolejne dziesięć minut, zanim w końcu jej prośby zostały wysłuchane i z gmachu szkoły wybiegł radosny Szymon, jako ostatni ze swojej drużyny.
– Dzisiaj był świetny trening! – zaczął rozradowany. Szkoda, że tego nie widziałaś! Obroniłem wszystkie piłki! Nikt nie mógł mi strzelić gola! Ćwiczyliśmy strzały na bramkę. Byłem niepokonany! Dopiero kiedy Bartek stanął na bramce, chłopakom udało się trafić do bramki. Trener powiedział, że jak tak dalej pójdzie, do wiosny będę mógł przejść do klubu sportowego.
– To cudownie! – Klaudia uśmiechnęła się.
Naprawdę tak uważała i była bardzo dumna ze swojego małego bramkarza. Wiedziała, że ubarwia swoje opowieści o treningach, ale nie przeszkadzało jej to. Zdecydowanie wolała tę pewną siebie wersję Szymka niż małe, przestraszone chucherko, którym był jeszcze parę lat temu.
– A jak się czujesz? Brzuch cię nie bolał? – zapytała.
– Nie – uciął krótko Szymon.
– Szymek, naprawdę? Jeśli nie czujesz się jeszcze najlepiej, możesz jutro nie iść do szkoły.
– Wszystko dobrze – podkreślił chłopiec, po czym wrócił do opowieści o treningu.
Powieść Kalendarz adwentowy kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment, boże narodzenie,