Kontynuacja bestsellerowego Dyrektora generalnego! Jak potoczą się dalsze losy zakazanego romansu Olivii i Harry'ego?
Olivia leczy rany po burzliwej relacji z Harrym i traumie wywołanej atakiem Tobiasa, jej byłego chłopaka. Ma na to czas, ponieważ młody Bennett przepadł bez śladu i od sześciu miesięcy nie dał znaku życia. Na szczęście dziewczyna może liczyć na przyjaźń Igora, który robi wszystko, aby zapomniała o bolesnych doświadczeniach ostatnich miesięcy.
Awans na dyrektorkę generalną i praca pomagają jej zorganizować sobie życie na nowo w świecie pozorów, w którym znalazła się za sprawą rodziny Bennettów, ale do czasu...
Kim tak naprawdę jest jej ojciec? Co zmieni nagły powrót Harry'ego? Czy miłość okaże się ważniejsza od pieniędzy i wpływów?
Kłamstwa, władza i gorący romans - emocje sięgną zenitu! Do lektury książki Dyrektorka generalna zaprasza Wydawnictwo Ale! Dziś na naszych łamach prezentujemy fragment książki której autorką jest K.N. Haner:
ROZDZIAŁ 4
Schowałam się w łazience i czekałam na Igora. Opodal kręcili się ochroniarze i bałam się, że mnie nie wypuszczą. Igor chyba przeczuwał, że ten obiad może nie pójść najlepiej, bo po dziesięciu minutach zadzwonił, że już na mnie czeka. Musiał kręcić się gdzieś w okolicy. Poprosiłam, by zaparkował i przyszedł pod drzwi, ale kiedy wyszłam z łazienki i ruszyłam w tamtym kierunku, już z daleka dostrzegłam, że ochrona nie chce go wpuścić.
– Co tu się odpierdala?! – krzyczał Igor, gdy dwóch wielkich facetów tarasowało drzwi.
– Pan Bennett nie życzy sobie pańskiego towarzystwa – tłumaczył jeden z nich.
– A gówno mnie to obchodzi, przyjechałem tylko po swoją przyjaciółkę. Olivia! – zawołał do mnie, a ja przyśpieszyłam kroku.
Mężczyźni obejrzeli się na mnie, a potem spojrzeli na Igora.
– Pan Bennett nie informował, że obiad się już skończył – zwrócił się do mnie jeden z nich.
– A ja informuję, że chcę opuścić posiadłość. – Zrobiłam krok w ich stronę, ale ani drgnęli. Nie mogłam wierzyć, że naprawdę nie zamierzają mnie wypuścić.
– Pojebało was? Pozwólcie jej wyjść! – wrzasnął Igor i chciał się obok nich przepchnąć, ale znowu mu nie pozwolili. – Olivia! – Spojrzał na mnie.
Był naprawdę zaskoczony sytuacją.
– Wezwij policję – poprosiłam.
Nie chciałam bójki. Igor był porywczy, ale z dwoma karkami raczej nie miał szans. Nie chciałam ryzykować.
– To nie będzie konieczne – usłyszałam zza pleców głos Denvera.
Odwróciłam się gwałtownie i wbiłam w niego spojrzenie, które ciskało gromy. Jego obecność sprawiała, że poziom stresu w moim ciele przekraczał wszelkie dopuszczalne granice.
– Zwariowałeś?! Co ty wyprawiasz? – zapytałam wprost. – Nie będę grała w twoje gierki. Wypuść mnie!
– Nie zjadłaś obiadu. Zachowujesz się karygodnie. Nie szanujesz matki. Co ty sobie wyobrażasz? – odpowiedział niby spokojnie, ale w jego głosie zabrzmiało coś niepokojącego.
– Co ja sobie wyobrażam? – Aż zapiszczałam z emocji.
– Denver, przyjechałem po Olivię. Pozwól nam odejść. Mało masz problemów? – wtrącił się Igor.
– Nie wiem, jak śmiesz się tu w ogóle pokazywać i do mnie odzywać, ty przećpany nierobie! – wybuchł Denver i ruszył w stronę ochroniarzy, którzy natychmiast się przed nim rozstąpili.
Pobiegłam za nim, ale nagle jeden z karków zagrodził mi drogę, a gdy chciałam go ominąć, chwycił mnie za ramię i przytrzymał. Wtedy nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć, by mnie natychmiast puścił.
– Nie masz prawa tu przebywać i zawracać głowy mojej córce. Chociaż znając ciebie i twoje zapędy, na pewno już to zrobiłeś! – Denver uśmiechnął się szyderczo.
Te słowa sprawiły, że zamarłam. Co on insynuował? I co, do cholery, mógł wiedzieć? W dodatku nazwał mnie swoją córką. Nie mogłam w to uwierzyć. Igor był na granicy. Podszedł do Denvera, za którym natychmiast stanął jeden z ochroniarzy. Drugi nadal nie pozwalał mi się ruszyć. Aż wstrzymałam oddech, gdy Denver zrobił krok do przodu i stanął twarzą w twarz z Igorem.
– Odpierdol się od moich dzieci, ćpunie. – Widziałam, że próbuje go sprowokować.
– Igor, nie, proszę… Odpuść – błagałam.
Bałam się, że nie utrzyma nerwów na wodzy. Nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam po nim, że jest rozjuszony, ale chyba zrozumiał, że bijatyka byłaby bez sensu. Cofnął się, a ja aż odetchnęłam
z ulgą. Szarpnęłam się i ochroniarz na szczęście zwolnił uścisk. Wtedy od razu podbiegłam do Igora, chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę samochodu. Nie miałam zamiaru komentować tego, co się wydarzyło. Nie chciałam rozmawiać z Denverem, który na odchodne rzucił jedynie, że jesteśmy z Igorem siebie warci.
Wsiedliśmy szybko do auta i odjechaliśmy. Dopiero po chwili zdołałam wydusić z siebie choć słowo. Popatrzyłam na Igora, przerażona i zdezorientowana jednocześnie. Zwolnił i także na mnie zerknął.
– To jakiś koszmar. Jakim cudem ten człowiek jest moim ojcem? – zapytałam z żalem.
Byłam roztrzęsiona i czułam się tak, jakby spotkała mnie wielka niesprawiedliwość. Ktoś taki moim ojcem?
– Nie wiem, Olivio. To chora sytuacja. Najlepiej trzymaj się od niego z daleka. – Igor pokręcił głową. – I porozmawiaj ze starym Bennettem o tych wszystkich sprawach związanych z dziedziczeniem i z firmą.
– Ja nie chcę ich pieniędzy ani firmy. – Skrzywiłam się. – Mogę nawet dziś się wszystkiego zrzec, jeśli to zagwarantuje mi spokój.
– Jesteś dyrektorką generalną – przypomniał mi, a ja westchnęłam.
– Teraz żałuję, że przyjęłam to stanowisko. A do tego dałam słowo panu Bennettowi, że przez rok nie zrezygnuję. – Potrząsnęłam głową.
– Z jednej strony lepiej się w to nie ładować, ale z drugiej nadal uważam, że trzymasz Denvera w garści. Możesz go trochę powkurwiać. – Uśmiechnął się. Teraz był jak Igor, którego znałam. – Tylko czy chwilowa satysfakcja jest warta twoich nerwów. No i nie wiemy, do czego ten człowiek jest zdolny. – Znów spoważniał.
– Myślisz, że coś knuje? – zapytałam niepewnie.
Igor prychnął.
– Jestem tego pewien. To u niego normalne. Sądzisz, że dlaczego Harry jest taki, jaki jest? Bo jego ojciec to tyran i manipulator.
– Przestaje mnie dziwić, że Harry ciągle ucieka. Przed taką rodziną… – Nie dokończyłam, ale wiedziałam, że Igor dobrze mnie rozumie.
– Znam go długo, ale nie zawsze mi o wszystkim mówił. Wiedziałem, że między nim a ojcem nie układa się najlepiej, ale nie miałem pojęcia, że Denver to aż taki psychol. Doskonale potrafi się kryć.
– A tak, potwierdzam. Przy mojej matce był bardzo miły, plótł totalne bzdury, w które ona wierzyła: że cieszyłam się na to spotkanie, że jestem cudowna i dobrze wychowana… Rzygać mi się chce, jak o tym myślę. – Aż się wzdrygnęłam. – W dodatku…
– Nie mów, że to nie wszystko… – Igor znowu na mnie spojrzał.
– Miałam wrażenie, że… że się do mnie przystawia – wyjaśniłam cicho.
– Że co, kurwa?! – Szarpnął gwałtownie kierownicą, aż samochód lekko skręcił.
– Nie wiem, cholera… Może mi się wydawało?! – Spanikowałam, bo to było tak abstrakcyjne, że nadal trudno było mi uwierzyć, że w ogóle możliwe.
– Ale coś mówił? Robił?! – Igor był naprawdę zszokowany.
– Nie wiem… – Pokręciłam głową.
– Olivia, to naprawdę poważna sprawa. Nie zamiataj tego pod dywan.
– Tak, ale… To takie uwłaczające – szepnęłam.
– Denver jest nieobliczalny. Teraz oboje to wiemy. A jeśli on serio ma coś z łbem? Może widzi w tobie twoją matkę, gdy była młoda? Może go kręcisz, bo fantazjuje o tym, żeby odtworzyć tamte dni, gdy się z nią pieprzył? – zasugerował bez ogródek.
– Jezu, nie mów tak! – Aż zakryłam uszy dłońmi.
– Olivia, ale jeśli…
– Przestań! – przerwałam mu. – Muszę to przetrawić…
– Westchnęłam. – Jego słowa były dwuznaczne. Patrzył na mnie dziwnie. A gdy się do mnie zbliżył…
– Co? No mów! – ponaglił mnie.
– …miałam wrażenie, że mnie – znów się zawahałam – pragnie.
– To jest, kurwa mać, chore! – warknął Igor. – I obrzydliwe.
– Powinnam jakoś skontaktować się z Harrym. To naprawdę zaszło za daleko – przyznałam.
– I co mu powiesz? Że wasz ojciec ma na ciebie ochotę? – Igor wbił we mnie spojrzenie.
– Nie wiem, ale może razem jakoś…
– Nie ma szans. Harry wyjechał, zapadł się pod ziemię. To nie pierwszy raz, więc od razu ci mówię: nie dasz rady się z nim skontaktować.
– Nie brzmi to pocieszająco… – szepnęłam.
– Bo nie ma tak brzmieć. Myśl racjonalnie, Olivio. Skup się na sobie, na swoim bezpieczeństwie i swojej przyszłości.
– To nie jest takie…
– Wiem! – Teraz to on mi przerwał. – Przecież doskonale wiem, że masz złamane serce, ale musisz iść dalej. I tak, mówię ci to ja, koleś, który przez laskę prawie zaćpał się na śmierć – dodał w emocjach.
– Boję się, że gdy w końcu odetchnę i wszystko sobie poukładam, to on wróci, a wtedy… – Nie potrafiłam dokończyć.
– A wtedy wszystko zacznie się od nowa. Rozumiem. Ja też na to czekam, znaczy, nie czekam, ale wiem, że kiedyś znowu ją spotkam, a moje życie rozjebie się w drobny mak. – Igor gorzko się uśmiechnął.
– Ale na to nie da się przygotować.
– Czyli już zawsze tak będzie? – Zadrżałam na tę myśl.
– Nie mam pojęcia. Wiem tyle co ty. – Ujął moją dłoń. – Ale teraz mamy siebie i myślę, że razem damy radę.
Gdy to powiedział, ścisnęłam jego dłoń. Igor miał rację: nie mogliśmy przygotować się na to, co przyniesie los, ale mogliśmy razem przeżywać codzienność. I to był nasz plan na najbliższą przyszłość.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Dyrektorka generalna. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych: