Ile razy można nie dostrzec miłości, zanim będzie za późno? Poruszająca opowieść o życiu oraz miłości, która nie przemija - idealna na zimowe wieczory pod kocem, z kubkiem ulubionej herbaty. Tego debiutu nie możesz przegapić!
Pod włoskim słońcem, między Olgą a Michałem zrodziło się uczucie. Po powrocie do Polski ich kontakt się urywa. Jednak żadne z nich nie wymazało tego drugiego z pamięci. Kilka lat później, jako dorośli ludzie, próbują zbudować nowe związki, chcąc zapomnieć o przeszłości i nie wracać do tego, co ich łączyło. Mimo to wciąż o sobie myślą i tęsknią.
Czy Olga i Michał odważą się pójść za głosem serca? I czy pierwsza miłość może przetrwać próbę czasu? Następnym razem Karoliny Winiarskiej to historia o sile pierwszej miłości, która nigdy nie daje o sobie zapomnieć. Do lektury powieści zaprasza Wydawnictwo Szósty Zmysł, tymczasem już dziś zachęcamy Was do przeczytania premierowego fragmentu książki:
– Piękny zachód słońca… – Olga wzięła głęboki oddech i spojrzała na horyzont.
Odgarnęła ręką włosy niesfornie opadające na oczy. Przymknęła powieki i zachłannie podziwiała piękno włoskiego kurortu. Rimini wciąż tętniło życiem – na pobliskich straganach nie ustawały krzyki licytujących się turystów, a kolorowe tawerny kusiły do późnych godzin nocnych – choć plaża powoli się wyludniała. Miłośnicy słonecznych kąpieli zbierali się do domów, by tam w spokoju podziwiać letnią opaleniznę. Było ciepło, choć wieczorne powietrze robiło się coraz chłodniejsze.
Olga, Marta, Michał i Norbert – czworo nastolatków – właśnie spędzali swój ostatni wieczór na włoskiej ziemi, spacerując po wciąż gorącym piasku. Jutro czekał ich powrót do Polski i szarej rzeczywistości – w każdym tego słowa znaczeniu. Za parę dni każde z nich miało zacząć naukę w ostatniej klasie liceum. Matura, studia, dorosłe życie – to wszystko czekało na nich tuż za rogiem.
– Ciekawe, czy się jeszcze spotkamy… – Olga rysowała stopą niewielkie kółka na piasku. Czuła przyjemne ciepło. Do tej pory wydawało jej się, że nie jest nostalgiczna i sentymentalna, teraz jednak czuła smutek na myśl o powrocie do domu. Koło niej, na leżaku, siedział Michał. Ukradkiem patrzył na jej ruchy. Była inna niż wszystkie dziewczyny, które znał – wesoła i wygadana. Dopiero teraz zauważył, że kiedy się śmiała, w kącikach jej ust tworzyły się zabawne małe dołeczki. Nade wszystko jednak zachwycał się jej oczami – ogromne i niebieskie były okryte czarnymi, zjawiskowo długimi rzęsami.
Olga, czując na sobie spojrzenie kolegi, uniosła wzrok. Targały nią sprzeczne uczucia. Podobał jej się – był przystojny i dobrze zbudowany – jednak poczucie lojalności wobec chłopaka w Polsce wygrywało z wakacyjnymi porywami serca. Teraz spojrzała na Michała z zaciekawieniem. Miał niewielki pieprzyk na lewym policzku. Przez chwilę nie mogła oderwać od niego wzroku. Poczuła przemożną chęć, by dotknąć – tego pieprzyka i tego policzka. Czuła ciepło ciała chłopaka i zapach jego włosów. W końcu, zawstydzona swoimi uczuciami, spuściła wzrok. Zagalopowała się.
– Spacer? – Michał przerwał ciszę.
Olga wiedziała, że pytanie było skierowane do niej, ale odpowiedzieli wszyscy. Wstała za resztą i niechętnie ruszyła przed siebie. Marta poszła pierwsza – zawsze była przebojowa i pełna energii. Zupełne przeciwieństwo wstydliwej i pragmatycznej Olgi. Norbert jak zwykle sypał kawałami. Olga jednak go nie słuchała. Marzyła, by choć przez chwilę zostać sam na sam z Michałem. Szła cicho i nieco z boku. Marta cały czas nadawała – tym razem o nachalnych włoskich podrywaczach – jej głos rozbrzmiewał po okolicy. W pewnym momencie Olga poczuła na sobie wzrok Michała. Jego palące spojrzenie sprawiało, że oblewała się coraz większym rumieńcem. Szli powoli, gdy w oddali dostrzegli niewielką grupkę młodych ludzi siedzących przy ognisku.
– Czyż to nie romantyczne? – zawołała Olga.
Oczy jej pojaśniały, po części na widok ognia na plaży, a po części z powodu ulgi, że udało jej się zażegnać niezręczną sytuację z Michałem.
– Romantyczne? Raczej nudne. – Marta wydęła usta – Co to za frajda gapić się w ogień na plaży? Lepiej patrzeć na morze, prawda? – Spojrzała zalotnie na Norberta.
– Tak – przyznała Olga. – Ale możesz mieć jedno i drugie. Wodę i ogień. – Nie odrywała wzroku od roześmianej grupy. – To Polacy! – krzyknęła po chwili, gdy znajoma mowa dotarła do jej uszu. – Nie możemy stracić takiej okazji. To nasz ostatni wieczór. – Pociągnęła Martę za rękę i ruszyła w stronę rozśpiewanej grupki na plaży.
– Cześć – zaczęła speszona, gdy były wystarczająco blisko. Nie zastanawiała się wcześniej, co powie. Po prostu podeszła. – Też jesteśmy z Polski – dodała niepewnie i spojrzała na twarze nieznajomych.
– Cześć! – odpowiedzieli chórem, co przyjęła z ogromną ulgą, bo była niemal pewna, że właśnie zrobiła z siebie idiotkę przed grupą obcych osób.
Przez chwilę zapanowała niezręczna cisza. Olga nie miała pojęcia, co powinna powiedzieć, gdy nagle inicjatywę przejął Michał:
– To nasz ostatni wieczór w tym miejscu. Może moglibyśmy się do was na chwilę przyłączyć?
Uśmiech na jego twarzy rozładował całe napięcie. Grupka roześmianych Polaków zrobiła im miejsce i już po chwili wszyscy siedzieli w jednym kręgu.
– Remi jestem – kiwnął chłopak z gitarą i szeroko się uśmiechnął.
Marta z Norbertem trzymali się z boku i nie wykazywali najmniejszej ochoty, by przyłączyć się do rozbawionej grupy na plaży. Po chwili, kiedy rozbrzmiały pierwsze dźwięki znanej piosenki, nikt już nie miał wątpliwości, że wieczór będzie udany.
Herbata stygnie, zapada zmrok,
A pod piórem ciągle nic,
Obowiązek obowiązkiem jest,
Piosenka musi posiadać tekst.
Olga raz po raz rzucała Michałowi powłóczyste spojrzenia. Czy to ta melodia, czy nieuchronny koniec wakacji coraz bardziej przyciągały ją do niego? Z każdą minutą czuła, że serce bije jej szybciej. Muzyka, morze, trzaskające płomienie – nie można było wymarzyć sobie bardziej romantycznej oprawy na wakacyjne porywy serca. Siedziała przy Michale i czuła, że w tej chwili nic więcej nie potrzebuje do szczęścia.
– Wracamy? – Głos Marty był tak zakasujący, że Olga na chwilę zaniemówiła. – Ogłuchłaś?– Marta podeszła do koleżanki i lekko nią potrząsnęła.
– Słyszę. Nie musisz się tak wydzierać. – Olga gwałtownie wstała i zaczęła niezręcznie strzepywać piasek z ubrań. – Dałabym sobie rękę uciąć, że cię tu nie widziałam przez – wymownie spojrzała na zegarek – przynajmniej przez dwie godziny. – Rzuciła Marcie pytające spojrzenie. No… chyba że była tak wpatrzona w Michała, że nie zauważyła przyjaciółki…
– Nic sobie nie wyobrażaj. Byliśmy z Norbertem… – Marta zawiesiła głos, a Olga była niemal pewna, że dostrzegła na jej policzkach rumieniec.
– Byliśmy na spacerze – dopowiedział Norbert. – Nie lubimy muzyki. Wolimy fale… szum fal.
– Dziwne – powiedziała Olga – myślałam, że Marta lubi Hey. Ale widocznie bardziej lubi ciebie. – Posłała Norbertowi uśmiech.
Po tych słowach już nikt się nie odezwał. Wszyscy czworo wrócili do hotelu, zatopieni we własnych myślach.
– Cieszysz się, że wracasz? – Michał odezwał się pierwszy, gdy zbliżali się do pokoi. Podniosła na niego wielkie niebieskie oczy i poczuła motyle w brzuchu, a może nawet w całym ciele.
– Cieszę się. Chyba… – powiedziała cicho.
– Chyba? – zapytał Michał.
Żadne z nich nie wiedziało, jak pokierować rozmową, by powiedzieć to, co naprawdę chcieli powiedzieć.
– Ja… – Olga zbierała się w sobie, by w końcu wyjawić, co czuje. – Ja… – powtórzyła niepewnie. Bicie serca i suchość w ustach uniemożliwiały jej jasne wysławianie się. – Ja muszę iść! – wyrzuciła z siebie w końcu i poczuła, jak oblewa się rumieńcem.
Najszybciej jak umiała, weszła do pokoju i z hukiem zatrzasnęła za sobą drzwi.
– Co to miało być? – zapytała Marta, gdy w końcu usiadły we dwie na twardym materacu.
Miasteczko było cudowne, ale hotel okazał się bardzo skromny. W niewielkim pokoju stały dwa metalowe łóżka i jedna szafka. Oldze zupełnie to nie przeszkadzało – nie przyjechała tu pławić się w luksusach. Marta jednak wciąż narzekała na niedogodności.
– Jak to co? – Olga z całych sił próbowała ukryć zmieszanie.
Wiedziała jednak, że marnie jej idzie.
– Daj sobie spokój – poradziła Marta. – Dobrze ci radzę. On mieszka milion kilometrów od ciebie. Poza tym go nie lubię. Jest dziwny.
– Dziwny? – Oczy Olgi zrobiły się jeszcze większe i z ciekawością świdrowały przyjaciółkę.
– No sama nie wiem. – Marta się zamyśliła. – Coś mi w nim nie pasuje. Norbert ma przynajmniej poczucie humoru. Michał jest… cichy. Nic z niego nie będzie. Zaufaj mi.
Olga wypuściła powietrze z płuc. No tak. Michał może nie był duszą towarzystwa, ale biły od niego ciepło i spokój, zawsze był opanowany i uprzejmy. Nie zgadzała się z Martą.
– Poza tym przypominam ci, że masz w Polsce chłopaka – nie ustępowała przyjaciółka.
Olga teatralnie opadła na łóżko.
– Dobrze wiesz, że z Jankiem nigdy nic nie wiadomo – powiedziała.
– Ale oficjalnie z nim jesteś.
– No tak – odpowiedziała niemal bezgłośnie.
– Doprawdy, to niesamowite – rzuciła Marta.
– Co takiego? – Olga spojrzała na nią zdziwiona.
– Jak można być tak różnym? Lubię cię, a nawet kocham jak siostrę, ale zupełnie nie rozumiem.
– A ty? – zapytała nagle Olga.
– Co ja? – Tym razem to Marta była zaskoczona.
– Co ty byś chciała od życia?
Marta przeczesała ręką włosy i na chwilę się zamyśliła.
– Chciałabym nie ograniczać się w życiu. Chcę się bawić i o nic nie martwić!
– A miłość? – chciała wiedzieć przyjaciółka.
Marta spojrzała na nią, jakby nie rozumiała pytania.
– Co „miłość”? – zapytała.
– Ta szczera, wielka i trwała. Jej nie chcesz?
– Na tym właśnie polega różnica między nami. Dla mnie miłość nie jest najważniejsza. Tym nie zdobędziesz świata.
– Ale ja nie chcę zdobywać świata, chcę być dla kogoś całym światem – wyznała Olga.
– O tym właśnie mówię. – Marta westchnęła ciężko. – Nigdy się w tym temacie nie zgodzimy. Co robiłaś z Norbertem? – wypaliła nagle Olga.
Marta aż szerzej otworzyła oczy na tę nagłą zmianę tematu.
– A co miałam robić? – zapytała zachowawczo.
– Nie chrzań. Znam cię. Do czego doszło? – Olga świdrowała Martę wzrokiem.
– Do wszystkiego. – W głosie Marty można było usłyszeć nutkę dumy.
A może żalu?
Olga nie mogła się zdecydować.
– Tym właśnie się różnimy. Między mną a Michałem też doszło do wszystkiego, choć nie wydarzyło się nic – powiedziała.
– Jesteś porąbana, wiesz? – Marta na chwilę odłożyła grzebień i wpatrywała się uważnie w przyjaciółkę.
– Jestem inna. Inna niż ty – odpowiedziała Olga. – Dla mnie słowo „wszystko” znaczy zupełnie co innego niż dla ciebie. Ale wcale nie jest gorsze od twojego. – Wstała i wzięła ręcznik wiszący na ramie łóżka. – Idę pierwsza pod prysznic! – rzuciła ostro i zniknęła za drzwiami łazienki.
Ostatni dzień obozu dziewczyny postanowiły spędzić na plaży. Opiekunki się zgodziły, więc zaraz po śniadaniu Marta z Olgą spakowały ogromną torbę plażową i poszły nad morze.
Szum fal i delikatne powiewy morskiej bryzy wprowadziły je w stan błogiego spokoju.
– Chce ci się wracać? – zapytała Marta, leniwie smarując się olejkiem.
– Czy ja wiem? Na pewno chciałabym jeszcze raz przeżyć ten obóz. W pewnych sytuacjach zachowałabym się zupełnie inaczej. Nienawidzę swojej nieśmiałości i ostrożności. Może powinnam przejąć inicjatywę? – Leżała na brzuchu i machała nogami.
Włoskie promyki słońca przyjemnie grzały jej plecy. Był jeszcze poranek, ale plaża powoli się zaludniała. Olga rozejrzała się dookoła. Było wiele młodych osób, ale i całe rodziny z dziećmi. Jej uwagę przykuło jedno małżeństwo.
Mężczyzna, niezwykle przystojny, z prawdziwą czułością i oddaniem zajmował się synkiem – budowali zamki z piasku i kopali piłkę. Leżąca obok kobieta co pewien czas słała im promienny uśmiech znad kolorowej gazety. „Sielanka” – pomyślała Olga i od razu przypomniała sobie swoje samotne dzieciństwo. Mama, skupiona na pracy, nigdy nie miała dla niej czasu. Olga nie miała rodzeństwa, zdana więc była na siebie i bujną wyobraźnię podczas zabaw. Choć rodzice kochali ją do szaleństwa, poczucie wyobcowania stało się nieodłącznym elementem jej życia.
– Chodź popływać, bo się roztopisz od tego słońca. – Marta nagle pociągnęła przyjaciółkę za rękę i tym samym oderwała ją od smutnych myśli.
Kilka chwil później dziewczyny powoli zanurzały się w chłodnej morskiej wodzie. Olga z prawdziwą przyjemnością oddała się delikatnemu kołysaniu fal. Szła coraz głębiej i głębiej, patrząc wprost na horyzont. Po chwili poczuła, że zahaczyła o coś nogą. Przestraszona, stanęła i odwróciła głowę. Zapadała się w miękkim morskim dnie. Szarpała nogą, ale stopa zaplątała się w wodorosty. Chciała zawołać Martę, lecz ta już odpłynęła daleko od niej. Fale były coraz wyższe, a Olga nie mogła ruszyć się z miejsca. W końcu szarpnęła nogą tak mocno, że straciła równowagę. Znalazła się pod wodą. Głośne bicie serca zagłuszało jej myśli. Była pewna, że to już koniec. Próbowała wynurzyć się choć na chwilę i zaczerpnąć powietrza, jednak fale były zbyt silne.
Nagle ktoś obok niej zanurkował i zwinnym ruchem wyplątał jej stopę. Oldze w końcu udało się wypłynąć na powierzchnię. Roztrzęsiona, podpłynęła do brzegu. Nie przestawała kaszleć i drżeć. Słone krople wody spływały po jej twarzy i mieszały się ze łzami strachu. Gdy w końcu otworzyła oczy, zobaczyła stojącego przed nią Michała. Zaparło jej dech, drżenie ciała ustąpiło, ale serce wciąż biło niewyobrażalnie szybko.
– W porządku? – zagadnął cicho.
Był bardzo przejęty tym, co się stało.
Kiwnęła głową. Wiedziała, że powinna podziękować, uśmiechnąć się, może nawet rzucić się mu na szyję – w końcu pretekst był dobry – ale nie zrobiła żadnej z tych rzeczy. Stała w milczeniu, pokonana przez własną nieśmiałość.
– Może lepiej dotrzymam ci towarzystwa? – zapytał chłopak.
– Jasne. – Tyle zdołała z siebie wydusić.
Nieskomplikowane i niedługie zdanie.
Po chwili przechadzali się razem wzdłuż piaszczystej plaży. Na początku szli w milczeniu – zbyt onieśmieleni swoją obecnością, by się odezwać. Zresztą… czy słowa mogły oddać to, co czuli?
– Teraz już czeka nas tylko matura. – Michał jak zwykle odezwał się pierwszy.
– Tak. Nareszcie.
– Nareszcie? – Uważniej spojrzał na Olgę. – Serio chcesz już skończyć szkołę i zacząć dorosłe życie?
– Jeszcze nie takie dorosłe. Najpierw studia.
– No tak, studia. Gdzie chcesz studiować? – zapytał.
– W Krakowie. Zawsze marzyłam o pracy tłumacza. O zatapianiu się w literaturze staroangielskiej. Szekspir i te sprawy…
– Szekspir. Brzmi dumnie. Ja pewnie wybiorę Warszawę. Bliżej. No i zdecydowanie wolę cyfry od Szekspira, chociaż oczywiście nic do gościa nie mam.
W tym momencie jakiś dzieciak przebiegał obok nich i popchnął Olgę. Ta na moment straciła równowagę i pewnie by upadła, gdyby nie silna dłoń Michała. Tym razem był już naprawdę blisko. Podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. Stali naprzeciw siebie. Trzymali się za ręce. Ich ciała dzieliły centymetry. Czuła ciepło i słony zapach jego ciała. Michał już się nachylił, by zrobić to, o czym marzył przez ostatnie dni, gdy nagle ten sam mały roześmiany chłopiec po raz kolejny pchnął Olgę z całą siłą swojego kilkuletniego ciała. Dziewczyna straciła równowagę i wpadła wprost w ramiona Michała. Trzymał ją w objęciach kilka sekund, które obojgu wydawały się wiecznością. W końcu delikatnie dotknął dłonią jej policzka. Zdawała się teraz tak delikatna i krucha. Serce na moment mu zamarło, przymknął oczy i zbliżył usta do jej ust.
– Olga. Szukam cię i szukam! – Marta ryknęła tuż za ich plecami. – Możecie już przestać gapić się na siebie tymi maślanymi oczami? Zbiórkę mamy. I to już. Teraz. Natychmiast! – krzyczała tak głośno, że Olga była niemal pewna, że echo jej głosu doszło do Polski, może nawet do jej chłopaka.
Zerwała się na równe nogi i uwolniła z uścisku. Czar prysnął. Nie powiedziała ani słowa. Spuściła głowę i ruszyła przed siebie. Myśli kotłowały jej się w głowie, a emocje buzowały.
Już teraz zachęcamy was do lektury drugiego fragmentu książki. Następnym razem kupić można także w popularnych księgarniach internetowych: