Opowieść o przyjaźni, lojalności i niezłomnej walce z przeciwnościami losu. „Poczwarka" Uli Gudel

Data: 2024-09-25 11:34:44 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 10 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Po wielu dniach, które Eli i Tallen spędzili w uśpieniu, następuje bolesne przebudzenie. Oboje cierpią od doznanych ran. Rewolta niewolników skończyła się porażką. Na horyzoncie pojawia się zaś nowe zagrożenie, kiedy król wszystkich Ha’ami żąda natychmiastowego wydania księżniczki, by użyć jej do własnych politycznych celów. W Kamiennym Gnieździe zjawiają się jednak długo wyczekiwani sojusznicy. Zak, dumny i nieugięty krasnolud, gotowy na każde poświęcenie, by uratować Eli i jego brat Kaz, szaman swego plemienia i niezwykle uzdolniony uzdrowiciel, który natychmiast zakasuje rękawy, by jej pomóc. Ona sama musi poradzić sobie tak z poczuciem winy po rzezi, którą Ha’ami sprawili zbuntowanym sługom, jak i ze słabością własnego, poranionego ciała.

Tymczasem w losy bohaterów angażują się niespodziewani sojusznicy: Żagiew i Wybłysk, dwugłowy smok, a także Ulula, tajemniczy Posłaniec Przedwiecznych, zdolny wpływać na wyroki przeznaczenia.

Druga część Dziewczyny bez Imienia to opowieść o przyjaźni, lojalności i niezłomnej walce z przeciwnościami losu. Na ile musimy się zmienić, by przetrwać?

Poczwarka Ula Gudel grafika promująca książkę

Do lektury książki Uli Gudel Poczwarka zaprasza Bookedit. Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki Poczwarka:

Wita przenosił kolejne ciało tam, gdzie mu kazano. Jak podczas służby w Lecznicy, starał się nie patrzeć. Ludzie potrafili wyrządzać jedni drugim straszne okrucieństwo. Tę lichotę, owiniętą w koc, polecono mu zanieść do lupanaru. Mogła mieć tylko nadzieję, iż się nią tam zajmą. Te panny troszczyły się o siebie nawzajem. O tyle, o ile…

Nagle usłyszał głębokie westchnienie z wnętrza koca, w który okutana była niewiasta w jego potężnych ramionach. A potem krótki, nieludzki krzyk. Przystanął. Złożył ją na kamiennej podłodze korytarza. Odsłonił zmasakrowaną twarz. Wyglądała szpetniej niż najgorszy koszmar. Znowu zajęczała.

Wita z jakiegoś powodu powrócił myślą do szlachcianki, która obmywała jego obitą przez panów gębę, kiedy niesłusznie oskarżono go o zbrodnię. Z wahaniem przyłożył grube palce do twarzy niewiasty.

– Twój żywot jeszcze cię zadziwi – wyszeptał. Sam nie wiedział czemu. Nie miało to większego sensu. W tej chwili tylko chciał ją uspokoić, by wypełnić własne zadanie.

Zesztywniała na chwilę, ale potem dała się spokojnie owinąć w płótno. Przez całą drogę do lupanaru nie wydała więcej dźwięku.

* * *

Ha’akon stał w drzwiach, wahał się, jaki powinien być jego kolejny ruch. Pierwszy raz od dnia kaźni na placu, kiedy nieomal ją utracił, znalazł się z nią sam na sam w jednym pomieszczeniu. Nie przez przypadek tak zdecydował. Uznał, że najlepiej zrobi, jeśli będzie trzymał się od niej z daleka. Jego zbyt wyraźne zainteresowanie naraziło dziewczynę na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Był zdeterminowany, by jak najszybciej usunąć ją poza zasięg tych, którzy w dalszym ciągu mogli jej zaszkodzić. Nie miał wątpliwości, iż w Kamiennym Gnieździe wciąż było wielu ludzi, których intencji nie znał, a ich działań nie był w stanie przewidzieć.

Jednocześnie wiedział, co jej nieobecność oznaczała dla niego samego. Odpychał te myśli, choć było to czynem równie niemożliwym, jak opieranie się błotnej lawinie, która zstępowała z gór po wiosennych ulewach. Ilekroć był pozostawiony sam sobie, niemal fizycznie czuł, jak zwały błota wdzierają mu się do oczu, ust, nosa, odcinają dopływ powietrza, odbierają możliwość ruchu. Jedynie służba pozwalała mu utrzymać się na powierzchni. Niezmienna rutyna odmierzała jego dni w Kamiennym Gnieździe. Przez tyle lat udało mu się nie dopuścić do siebie tych przeklętych, wszechogarniających uczuć, które potrafiły go obezwładnić, odebrać rozum i świadomość. Tyle lat spokoju ducha, dyscypliny… Nie mógł pogrążyć się w tej samej zapaści. Ona żyła. A on musiał ją chronić.

Teraz, kiedy po wielu dniach niepokoju znalazł się z nią sam w małej izbie, nie wiedział, czy będzie w stanie zebrać myśli, które nim targały. Z tego powodu stał jak gamoń przy drzwiach i czuł, że skóra na jego szyi napina się jak wyprawiony pergamin za każdym razem, kiedy przełykał ślinę, a krew pulsuje w żyłach, jakby miał ruszyć do bitwy.

– Nie spoczniesz? – usłyszał jej głos.

Musiał przełamać się i przenieść na nią spojrzenie. Wciąż była blada, a jej twarz tak zmizerniała, że ginęła w burzy brązowych loków. Tylko jej wielkie, zielone oczy płonęły tym samym blaskiem, który od dawna topił jego trzewia, jakby były zrobione z miękkiego wosku.

Dziewczyna wskazała mu krzesło, które stało przy wezgłowiu łóżka.

Na sztywnych nogach, bez słowa, poszedł w tym kierunku. Zanim zajął siedzisko, przesunął je w stronę okna. Nie mógł znieść jej bliskości.

– Zak przekazał mi, iż zgodziłeś się byśmy opuścili Kamienne Gniazdo. – To ona znowu przerwała ciszę. – Czy to prawda?

Przeczesał palcami włosy. Tym razem zagapił się w ścianę.

– Uważam, że to słuszne zadośćuczynienie za to, co cię tu spotkało – odpowiedział spokojnym głosem, który jednak zadrżał lekko na ostatnich sylabach.

– Dziękuję, Ha’akonie – uwielbiał sposób, w jaki wymawiała jego imię. – To niezwykle szczodrze z twojej strony. Jednakże ja nie nadaję się do podróży i nie spodziewam się, by to zmieniło się przez wiele dni. Zatem chciałabym prosić cię o dalszą gościnność.

Zaskoczony zwrócił na nią wzrok.

– Oczywiście. Ty i twoi przyjaciele możecie zostać w Kamiennym Gnieździe, jak długo zajdzie taka potrzeba.

– Tylko ja – sprostowała ku jego coraz większemu zdumieniu. Chciałabym, by moi przyjaciele jak najszybciej powrócili w swoje strony.

– Dlaczego?

– Takie były warunki naszej umowy, czyż nie? Okup od krasnoludów w zamian za wolność Tallena.

Jego twarz musiała wyrażać sceptycyzm, gdyż pospieszyła z dalszymi wyjaśnieniami.

– Nieludzie nie są mile widziani na ziemiach Ha’ami. Dzisiejszy poranek jest tylko tego kolejnym dowodem. Nie chcę, by w dalszym ciągu się narażali dla mnie. Teraz, kiedy Tallen jest w pełni sił, nie powinni dłużej zwlekać z wyjazdem.

– Elf ma stąd odejść, a ty zostaniesz?

– Wiem, nie przystanie na to z własnej woli. Będziemy potrzebowali pomocy Teminy i martwotka.

Ta sugestia wprawiła go w całkowite osłupienie.

– Uważasz, że postradałam zmysły? – Na jej obliczu wykwitł krzywy uśmiech.

– Nie rozumiem – przyznał. – Wszystko, co do tej pory zrobiłaś…

– …służyło zapewnieniu mu wolności. To się nie zmieniło.

– Ale…

– Chcę go stąd wywieźć podstępem? O to ci chodzi?

– Nie spodziewałem się tego. Pokiwała głową.

– Nie zgodzi się mnie zostawić dobrowolnie.

– Nie wolisz z nim… – Potarł czoło w zakłopotaniu.

– Nie wiem, kiedy będę zdatna do drogi. A on… Już wystarczająco dla mnie zaryzykował.

– On dla ciebie?

Nie odpowiedziała. Odetchnął głęboko, błądził wzrokiem po izbie, szukając jakiegoś punktu zaczepienia i dając sobie chwilę, by uporządkować myśli.

– A co z krasnoludami? Oni na pewni nie przystaną na to, by zostawić cię tu samą.

– Przekonam ojczulka. W końcu i tak muszą dostarczyć obiecany wam okup, czyż nie?

Zadumał się. Wahał się, co jej odpowiedzieć. W tym czasie dziewczyna podniosła się z łóżka. Powoli, z wyraźnym wysiłkiem spuściła nogi przez krawędź i postąpiła krok w jego stronę. Odruchowo poderwał się z miejsca, by zaoferować jej pomoc. Widząc to, zatrzymała się, uniosła dłoń.

– Wysłuchaj moich racji, Ha’akonie. Jedyny pożytek ze stanu, w który się wpędziłam, to dar czasu, jaki można przeznaczyć na myślenie. I właśnie czas jest tym, czego wszyscy teraz potrzebujemy. Ja, by nabrać sił. Zak, by przytaszczyć złoto, które wam obiecał. I także ty sam, by uspokoić nastroje na swoich ziemiach, przekonać współplemieńców do swoich decyzji.

– Moich decyzji?

– Wiem, że chcesz uczynić zadość temu, co mnie spotkało. To świadectwo twego honoru. Jednak nie wszyscy Ha’ami tak myślą.

– Nie. Jeśli to jest powód, dla którego chcesz tu zostać, nie pozwolę na to.

– Znowu masz ochotę mierzyć się ze mną na to, które z nas jest bardziej uparte? – Uśmiechnęła się znienacka. Chwilowo zaniemówił, wpatrzony w jej oczy. – Do tej pory nie udało nam się tego rozstrzygnąć i wątpię, czy kiedykolwiek to rozsądzimy. – Ujęła jego dłoń.

Jej dotyk parzył jego skórę. Przed oczyma stanęła mu poprzednia chwila, kiedy wykonała ten gest. Błagała go wtedy o ułaskawienie elfa, a on odmówił.

– Nie roztrząsajmy zatem spraw Ha’ami. Pozwól moim przyjaciołom odejść, Ha’akonie. Pozwól mi zostać tu i nabrać sił. Ufam, że zadbasz o moje bezpieczeństwo do czasu, gdy będę gotowa na podróż.

Nie potrafił dłużej powstrzymać lawiny emocji, która w nim wezbrała. Ujął jej dłoń, przyłożył do policzka, ucałował w geście szacunku.

– Eli – wychrypiał nieswoim głosem. – Wiesz, że będę cię chronił… Jej palce wyzwoliły się z jego uścisku.

Wstrzymał oddech.

Odrzuciła go.

Tak, jak na to zasłużył.

Jednak… nie.

Sięgnęły do jego twarzy. Delikatnym gestem odgarnęły jego włosy, po czym ześlizgnęły się do policzków. Spojrzał w jej oczy. Znowu złapała go w zieloną głębinę.

– Wiem, Ha’akonie. Dlatego nie obawiam się tu zostać.

Rozpłynął się w szmaragdowej toni, która całkiem go pochłonęła.

* * *

– Nie znaleźliśmy żadnych uciekinierów – zameldował sucho dowódca gwardii Strażnika Tradycji.

Wyrwany z zamyślenia Ha’aki rozejrzał się po osadzie, do której dotarli podczas polowania. Zwykle bez trudu zachowywał pozory zimnego opanowania, jednak tego poranka czuł, jak krew w nim wrzała. Jak śmiał… Jak śmieli stawiać interesy obcych ponad honor Ha’ami.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Poczwarka. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Poczwarka
Ula Gudel0
Okładka książki - Poczwarka

Po wielu dniach, które Eli i Tallen spędzili w uśpieniu, następuje bolesne przebudzenie. Oboje cierpią od doznanych ran. Rewolta niewolników skończyła...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Autor
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje