Marysia Salimi, pół-Polka, pół-Libijka po rozwodzie z saudyjskim milionerem staje przed trudnym wyborem - załamać się i żyć w cieniu dawnego luksusu czy wziąć sprawy we własne ręce i zawalczyć o swoją przyszłość. W poszukiwaniu odpowiedzi trafia do Polski, gdzie poznaje swą babkę, która odkrywa przed nią nieznany wątek rodzinnej historii.
Wypełniając jej ostatnią wolę Marysia trafia do Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Poznaje blaski i cienie tej części Bliskiego Wschodu, podąża tropem skrywanych tajemnic, trafia w niebezpieczne miejsca i poznaje kontrowersyjne postacie. Nieodmiennie jednak ciąży nad nią przeszłość. Udajmy się wraz z bohaterką w nowy, nieznany i arcyciekawy świat.
Do lektury książki Arabska Żydówka zaprasza Wydawnictwo Prószyński i S-ka oraz autorka - Tanya Valko. Tymczasem już dziś zachęcamy Was do przeczytania wywiadu z autorką, pierwszego i drugiego fragmentu powieści oraz ostatniego fragmentu książki:
Jakub i Marysia stają się nierozłączni. Całymi dniami włóczą się po Tel Awiwie, a Izraelczyk okazuje się najlepszym pod słońcem przewodnikiem i kompanem. Kobietę trochę nurtuje fakt, że nie musi on chodzić do pracy, ale tłumaczy to sobie tym, że może jest właścicielem firmy i ludzie odwalają za niego całą robotę. Może zleca im zadania zdalnie przez komputer lub telefon? Albo jemu ktoś zleca robotę? Przecież teraz tysiące freelancerów zarabia w ten sposób na chleb. Prawdopodobnie tamtego dnia miała dużo szczęścia, że w ogóle złapała go w agencji filmowej. W Tel Awiwie, oprócz szuku Karmel, gdzie bywa teraz codziennie, Marysi najbardziej podoba się stare ścisłe centrum z zachwycającym, pełnym historii i tajemnic Białym Miastem. Jakub opowiada jak najęty:
- Tel Awiw-Jafa to pełna nazwa naszej stolicy. Powstała jako zlepek tych dwóch miast, ale granica pomiędzy nimi jest w zasadzie niewidoczna. Sama nazwa „Tel Awiw”, wybrana wiek temu, dosłownie oznacza Wiosenne Wzgórze. To symbol odnowienia starożytnej żydowskiej ojczyzny w Ziemi Izraela. Przecież w każdym języku wiosna wiąże się z odrodzeniem, prawda? Jafa zaś oznacza piękno. Kiedyś na pewno – podśmiewa się z aktualnego zaniedbania arabskiej dzielnicy.
– Mnie Jafa też się spodoba – stwierdza Marysia.
– Z twoim nastawieniem i arabofilią zapewne. Daj mi skończyć opowiadać o tym, co masz aktualnie przed oczyma. – Mężczyzna bierze głębszy oddech i kontynuuje: – Wiesz, Tel Awiw założyli Żydzi, którzy mieli po dziurki w nosie ciasnoty i smrodu fekaliów arabskiej Jafy i pod koniec dziewiętnastego wieku wśród wydm wybudowali dwa niewielkie miasta: Newe Cedek i Newe Szalom. Ich ambicją stało się stworzenie dużej aglomeracji. Do swojego projektu zaprosili kilku urbanistów, którzy mieli wzorować się na angielskim mieście-ogrodzie. Najpierw budowali jednopiętrowe domy z piaskowca, z dachami z czerwonej dachówki w europejskim stylu, jednak ogromna liczba przybywających osadników spowodowała nieco chaotyczny rozwój. Wszystko nabrało sensu i uroku dopiero za burmistrza Meira Dizengoffa, gdy dwu- i trzypiętrowe budynki otoczyli zielonymi bulwarami i publicznymi parkami. By zadośćuczynić symbolice żydowskiej, nowa dzielnica – Newe Sza’anan – uzyskała kształt siedmioramiennej menory. W latach dwudziestych i trzydziestych dwudziestego wieku do Palestyny napłynęli liczni żydowscy architekci, którzy uciekali z hitlerowskich Niemiec. Przyczynili się oni do powstania liczącego ponad trzy tysiące budynków centrum Tel Awiwu, wzniesionego zgodnie z zasadami architektury szkoły Bauhaus. Wyobraź sobie, że do dziś zachowało się ponad pięć tysięcy budowli zaprojektowanych w tymże stylu.
– To właśnie te cudeńka! Takie stare i takie piękne! Proste, minimalistyczne i symetryczne, a jednocześnie funkcjonalne! – zachwyca się Marysia, obserwując eleganckie fasady i niezwykłe balkony. Żyjąc długie lata w Libii, nie miała do czynienia z tyloma historycznymi pamiątkami – z wyjątkiem antycznych Leptis Magna i Sabrata pochodzących z czasów rzymskich i paru zaniedbanych kamienic we włoskim stylu kolonialnym w centrum Trypolisu. Zaś na Bliskim Wschodzie zabudowa miast i miasteczek była początkowo byle jaka, w stylu koczowniczym i beduińskim, a potem – za grube petrodolary – hiperawangardowa. Obecne metropolie mają nie więcej jak trzydzieści lat. Co to za historia? Co za tradycja? Żadna! Ich jedyne zabytki to niby-pałace budowane z gliny i słomy przez szejków czy emirów, takie jak Deira w Rijadzie czy Madina Jumeira w Dubaju. – Opowiadaj dalej. Jeszcze! – prosi z zachwytem malującym się na twarzy.
Książkę Arabska Żydówka kupić można w popularnych księgarniach internetowych: