Odliczanie już się zaczęło. Fragment książki "Ukryte" Lisy Gray

Data: 2021-02-10 12:45:37 | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Życie byłoby nie do zniesienia, gdybyśmy pamiętali wszystko. Rzecz jednak w tym, by wiedzieć, co zapomnieć. A za własną zbyt krótką pamięć Rue Hunter może zapłacić głową. I to nie tylko swoją.

W Kalifornii nie wykonano egzekucji na więźniu od 2006 roku, a od ponad pół wieku nie stracono kobiety. Ale wkrótce się to zmieni – po ponad dwudziestu latach w celi śmierci Rue Hunter wreszcie poniesie karę za podwójne morderstwo. Chyba że Jessica Shaw, prywatna detektywka, zdecyduje się zakłócić senną atmosferę pustynnego miasteczka i rozdrapać stare rany. Ale sprawa nie jest prosta: Rue nie pamięta, żeby zabiła ludzi, których kochała, przypomina sobie jednak krew i krzyki. A dowody świadczą przeciwko niej.

Obrazek w treści Odliczanie już się zaczęło. Fragment książki "Ukryte" Lisy Gray [jpg]

Bohaterka trzymającej w napięciu "We mgle" w nieprzyzwoicie dobrej odsłonie – jeszcze bardziej bezczelna, nabuzowana adrenaliną i niecofająca się przed niczym.

Detektywka nie ma wątpliwości: w małych miasteczkach zawsze coś się dzieje, trzeba tylko patrzeć we właściwą stronę. Mieszkańcy Hundred Acres znaleźli już winną i mogliby za dużo stracić, gdyby się okazało, że się pomylili. Śledztwo prowadzi do miejscowego komisariatu policji i do nigdy niewyjaśnionego morderstwa policjanta badającego sprawę Rue, a Jessica ma dziesięć dni, by rozplątać sieć kłamstw, tajemnic i zależności. Nie wie jednak, że stawką w grze będzie także jej własne życie. Odliczanie już się zaczęło.

Powieść Ukryte Lisy Gray ukaże się już wkrótce nakładem Wydawnictwa Burda Książki, tymczasem już teraz zapraszamy do przeczytania pierwszego fragmentu powieści: 

PROLOG

Sen zawsze wygląda tak samo.

Pełnia lata, noc tak gęsta od upału, że dałoby się ją kroić nożem. Czuje wdzięczność za chłodne powietrze dobiegające z wentylacji, które osusza pot na jej opalonej skórze. Breloczek w kształcie czterolistnej koniczynki zwisający z lusterka wstecznego podskakuje i chwieje się w podmuchach nawiewu z klimatyzacji. Sukienkę zadarła wysoko na uda, bose stopy oparła na desce rozdzielczej, paznokcie u nóg, tak samo jak u rąk, ma pomalowane na pastelowy róż.

Tupie w rytm piosenki z radia. To rockowa ballada jakiegoś brytyjskiego zespołu o umieraniu w ramionach wieczorem. Lubi ten kawałek. Odchyla głowę i zaczyna śpiewać.

Oboje śmieją się z jej fałszowania. Kolejny raz zaciąga się jointem i wydmuchuje kółka dymu. Słodki zapach zioła wypełnia samochód. Dopija resztkę piwa i rzuca pustą butelkę, która z głuchym stukiem opada na podłogę przed siedzeniem pasażera, obok jej sandałów. Ociera wargi wierzchem dłoni i znów śpiewa refren.

Jest pijana, naćpana i szczęśliwa, nie może się doczekać reszty wieczoru. Czwarty lipca. Dzień Niepodległości. Czas świętowania. Z oddali słyszy gwizd, trzask i huk.

Fajerwerki.

Samochód skręca gwałtownie, zaczyna się trząść i podskakiwać – zjechali z gładkiego asfaltu na piaszczystą drogę. Kiwa się z boku na bok na siedzeniu, kiedy koła z trudem poruszają się po nierównym terenie. Robi się szaro. Końcówka jointa żarzy się w zapadającym zmroku. Światła autostrady, którą zostawili za sobą, maleją, aż w końcu znikają w ciemności. Nagle włączają się długie światła. Mruga, po kilku sekundach jej oczy się do nich przyzwyczajają, ale po obu stronach piaszczystej drogi widać jedynie zarysy drzewek Jozuego, których grube gałęzie wyciągają się ku grafitowemu niebu jak łapy groteskowych potworów.

Nadal słychać piosenkę, ale nastrój się zmienia.

Sen staje się koszmarem.

Najpierw ich słyszy, potem widzi.

Jęki i kwilenie, stęki i sapanie. Nie chce widzieć, co robią. Nie chce stawiać czoła rzeczywistości. Wie jednak, że musi to zrobić.

Wyciąga drżącą rękę i otwiera drzwi.

Najpierw czuje zapach.

Pot, piwo i… coś jeszcze.

Potem ich widzi.

On jest na górze. Koszula w czarno-białą kratę opina mu plecy, pod pachami widać plamy potu. Błękitne dżinsy ma opuszczone do kolan, naga skóra na pośladkach jest szokująco biała. Z dołu wyłania się blada, szczupła dłoń i chwyta go za spocone włosy z tyłu głowy.

Najpierw nie rozumie, co widzi.

Potem to do niej dociera.

Czuje gniew – wie, że to złe i że musi to przerwać.

Nie pamięta, jak sięga po nóż.

Ani jak do nich podchodzi.

Ani jak raz za razem wbija ostrze w miękkie ciało.

Ale pamięta krew.

I krzyki.

Rue Hunter otworzyła oczy.

Pasma wilgotnych włosów kleiły jej się do czoła, pot zbierał się pod okrytymi bawełnianą koszulą nocną piersiami.

Szczęka i zęby bolały ją od zaciskania. Oddychała ciężko, a serce waliło jej jak młotem.

Wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze.

Wdech, wydech, wdech, wydech. Sen zaczął blaknąć, jej oddech wrócił do normy, bicie serca zwolniło.

Ale krzyki nie ucichły.

Nigdy nie cichły.

Krzyki, wycie i przekleństwa rozbrzmiewały wszędzie wokół, odbijając się echem od ścian pustych korytarzy. Dźwięki potępionych. Dwudziestu jeden kobiet czekających na śmierć podobnie jak Rue Hunter.

Światło świtu przesączyło się przez maleńkie okienko i łagodnie oświetliło niewielką przestrzeń: wąską pryczę, stalową toaletę i umywalkę w rogu, biurko z kilkoma sfatygowanymi książkami w miękkiej oprawie, ściany wyłożone białymi płytkami, nieozdobione plakatami ani zdjęciami rodziny.

Zrzuciła z siebie cienki koc i powoli przełożyła nogi za krawędź pryczy. Postawiła bose stopy na zimnym betonie i trzema krokami dotarła na drugi koniec celi, mierzącej mniej niż dwa na trzy i pół metra.

Wyciągnęła ręce do światła padającego z okna. Pod paznokciami nie miała brązowawego osadu. Na knykciach i zagłębieniach między palcami nie widniały plamy karminowej czerwieni. Gęsta ciecz nie płynęła po nadgarstkach jak gorące, krwawe łzy. Opuściła ręce i zwinęła je w pięści, zaciskając palce tak mocno, że paznokcie wbiły jej się w skórę.

Spojrzała przez zakratowane okno na słońce wznoszące się coraz wyżej nad horyzontem. Wiedziała, że nie zobaczy już zbyt wielu jego wschodów i zachodów.

Za dziesięć dni miała umrzeć.

Przywiązana do noszy koloru lodów pistacjowych. Z rękami rozłożonymi, jakby leciała. Przed upiorną publicznością za otaczającymi ją z trzech stron szybami. Więzienny zegar miał odliczać minuty i sekundy do chwili, kiedy leki popłyną jej w żyłach. Najpierw na uśpienie, potem na zwiotczenie mięśni, żeby zatrzymać oddech. Na koniec miało przestać bić serce.

Nie bała się śmierci.

Znacznie trudniejsze od niej było życie w takim miejscu.

Bała się, że nigdy nie pozna prawdy.

Nie dowie się, co właściwie stało się tamtej letniej nocy wiele lat wcześniej.

Rue Hunter musiała się dowiedzieć, czy naprawdę ma krew na rękach.

Zostało jej na to niecałe dziesięć dni.

Książkę Ukryta w przedsprzedaży kupić można poniżej:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Ukryte
Lisa Gray6
Okładka książki - Ukryte

Życie byłoby nie do zniesienia, gdybyśmy pamiętali wszystko. Rzecz jednak w tym, by wiedzieć, co zapomnieć. A za własną zbyt krótką pamięć Rue Hunter może...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Autor
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje