Nessa, tak naprawdę Dominika Neserowicz, to wschodząca gwiazda muzyki pop. Wydawać by się mogło, że ma wszystko - sławę, pieniądze, oddanych fanów.
Na jej pełne sukcesów zawodowych życie pada jednak cień. Nessa zaczyna otrzymywać anonimy, w których ktoś grozi jej śmiercią. Manager przerażonej piosenkarki postanawia więc zatrudnić dla niej całodobową ochronę.
Michał jest najlepszy w swoim fachu. Ochrania bardzo wpływowych ludzi i nie ma ochoty współpracować z rozkapryszoną gwiazdką. Mimo wszystko przyjmuje zlecenie ze względu na oferowaną mu kwotę.
Początek zawodowej relacji Michała i Dominiki jest bardzo trudny - oboje mają silne charaktery, przez które dochodzi między nimi do tarć. Wszystko się jednak zmienia, gdy poznają się bliżej i powoli odkrywają swoje sekrety.
Z czasem, wbrew wszelkim zasadom, ich relacja staje się mniej profesjonalna.
Czy ich uczucie przetrwa, gdy na jaw wyjdą głęboko skrywane tajemnice Nessy?
Czy Michałowi uda się ochronić dziewczynę przed jej mroczną przeszłością?
Do lektury powieści Kingi Tatkowskiej Pod ścisłą ochroną zaprasza Wydawnictwo Endorfina.
„Pod ścisłą ochroną" to kolejna książka Kingi Tatkowskiej, która daje masę przyjemności z czytania, ale też zaskakuje rozwojem akcji i nie pozwala oderwać się od lektury.
- recenzja książki „Pod ścisłą ochroną"
– Czasami mam wrażenie, że pisząc, zachowuję się trochę, jakbym równocześnie była po tej drugiej stronie, jakbym była Czytelniczką. Czekam na te momenty, które mnie porwą, które zmienią bieg wydarzeń. Pewnie dlatego w wielu recenzjach moich książek przewija się wzmianka o „lekkim piórze”, bo ja też pragnę płynąć przez te historie, tak samo jak osoby, które będą je potem czytać – mówi w naszym wywiadzie Kinga Tatkowska.
W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Pod ścisłą ochroną. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
ROZDZIAŁ TRZECI
Azer
Pozwól, że opowiem ci o znajomości Która trwa, chociaż nie jest pewna swojej przyszłości… Małpa, Paznokcie
Nie dopuszczałem takiej opcji, że po prostu sobie pójdzie.
– Zaczekaj – odezwałem się. – Nie skończyliśmy.
– Och, czyżby? – Zatrzymała się i obróciła. – A więc czego jeszcze ode mnie chcesz? Skrzyżowała przedramiona na piersi.
Zachowywała się tak, jakbym to ja był jej problemem – a nie wybawieniem od kłopotów, jakie mogą ją spotkać, jeśli nie będzie się mnie słuchać.
Chryste, po co ja się na to zgodziłem?
Już od samego początku działała mi na nerwy. Miałem ochotę zadzwonić do Rafcika i kulturalnie oznajmić: „Pierdolę, nie robię!”.
– Pokaż mi wszystkie anonimy, jakie otrzymałaś – powiedziałem. – Później chcę poznać twój cały kalendarz na najbliższy tydzień, co do godziny. I wiedz, że nie lubię niespodzianek, więc każdą zmianę planu od razu mi meldujesz.
Popatrzyła na mnie tak, jakbym postradał zmysły. I śmiesznie zadzierała przy tym nos. Już widziałem nadchodzącą burzę.
– Jaja sobie robisz? – wyrzuciła. Oho, mamy to.
– Nie mam pojęcia, czy szkoliłeś się w wojsku, czy cholera wie gdzie, ale tutaj nie zrobisz sobie drugiego poligonu. Nie będę twoim tresowanym pieskiem. Masz mnie chronić, chodzić za mną jak cień i w razie potrzeby wyciągnąć tego gnata, którego chowasz.
– I właśnie tak będzie, ale na moich zasadach. Dlatego od teraz robisz wszystko to, co ci powiem. Czy to jasne?
Nie miałem zamiaru ustąpić. Taka była moja praca. Koniec. Kropka.
Walczyliśmy na spojrzenia. Widziałem, że chciała dalej się wykłócać i najpewniej mnie zwyzywać, bo jest cholerną gwiazdką, która myśli, że ma u stóp cały świat. Jednak u mnie takie zachowanie nie przejdzie. Miałem w dupie to, kim była. Interesowało mnie tylko zadanie. Mój priorytet to ochrona jej i musiałem robić to na własnych warunkach. Jeśli to dziewczynie nie pasowało, to sayonara!
– Powiedzmy, że tak – rzuciła po dłuższej chwili, choć mowa ciała wskazywała coś zupełnie innego.
Wiedziałem, że to było jedynie tymczasowe zawieszenie broni.
– Pokaż mi te anonimy – powtórzyłem spokojnie.
Wkrótce rozsiadłem się na kanapie w salonie i czekałem, aż da mi wszystko, czego potrzebowałem. Kiedy wróciła, w jednej dłoni trzymała iqosa i zaciągała się nim, jakby miał jej dać co najmniej energię do życia, w drugiej zaś to, co najbardziej mnie teraz interesowało.
– Kalendarz prześlę ci mailem, a tu są listy, które dostałam. – Wręczyła mi trzy koperty. Zaraz je otworzyłem. W środku znajdowały się wiadomości napisane na czerpanym, eleganckim papierze.
Co ciekawe, treść każdej nie była zlepkiem wyciętych z gazet liter, jak zazwyczaj miało to miejsce przy tego typu akcjach. Wręcz przeciwnie. Pogróżki zostały wykaligrafowane z wielkim namaszczeniem czarnym atramentem i cudaczną czcionką. Z pewnością trafił się nam tutaj wyjątkowy świr. A przekaz to kolejno: „Zginiesz, szmato!”, „Będę patrzeć, jak umierasz, suko!”, „Powoli i boleśnie cię zabiję, zdziro!”. Najwyraźniej inwencja twórcza na papierze i doborze czcionki się zakończyła, bo takie teksty były oryginalne niczym bluzy Adidasa, które nosił Mireczek.
Podniosłem wzrok na Nessę – stała przede mną, trzymając rękę na biodrze i dmuchając mi tym smrodem z fajki. Miałem awersję do używek, jedyną, którą uznawałem, była czarna kawa, ale to był teren dziewczyny, więc akurat tego nie mogłem jej zabronić. Jeśli chciała się truć, to droga wolna.
– Kiedy to się zaczęło? – zapytałem. – Kiedy przyszła pierwsza wiadomość?
– Naprawdę musimy to przerabiać? – zirytowała się. – Myślałam, że Darek już wszystko wyjaśnił.
Tak… Dareczek. On też był ciekawym zawodnikiem.
Podczas naszej krótkiej rozmowy w hali, gdzie odbywała się sesja zdjęciowa, dowiedziałem się więcej, niż chciałem. Po prostu oznajmił, że mam trzymać łapy przy sobie, a jeśli chodzi o pogróżki, to najpewniej robota jebniętego wielbiciela, a Nessa wyolbrzymia całą sytuację. Obserwując faceta później, miałem już kilka przypuszczeń. Po pierwsze, menadżer chciał w stu procentach kontrolować swoją podopieczną, a ona raczej nie miała takiego wrażenia i całkowicie mu ufała. Po drugie, był w niej zakochany, niestety bez wzajemności. W mediach krążyła masa plotek o romansach Neserowicz, choć żadna nie została potwierdzona. Oczywiście mogły to być ustawki na potrzeby promocji – i tego z pewnością miałem zamiar się dowiedzieć – jednak gdyby nie okazało się to marketingową ściemą, Dareczek mógł być… cóż, lekko mówiąc, wkurwiony. Po trzecie, nie zdziwiłbym się, gdyby sam wysyłał jej takie gówno, rojąc sobie w głowie jakiś swój chory plan. Schemat stary jak świat i niestety dość prawdopodobny. Ich relacja była zapewne tak samo pojebana, jak i całe to zlecenie, w które dałem się wciągnąć.
– Nie ochraniam twojego menadżera. Ochraniam ciebie. Dlatego chcę, żebyś powiedziała mi wszystko z własnej perspektywy.
Westchnęła głęboko i przymknęła na moment oczy. Zachowywała się tak, jakby to wszystko ją przerastało, i może rzeczywiście tak było.
Potem usiadła w fotelu naprzeciwko mnie i zaczęła mówić.
– Pierwszy list przyszedł dwa tygodnie temu. Dostaję masę prezentów i wiadomości od fanów, ale ludzie wysyłają je na adres wytwórni, a potem jakiś pracownik mi je przekazuje. Zaledwie kilka paczek dociera tutaj. Czasem ktoś się wygada, ktoś wywęszy, gdzie mieszkam, i proszę bardzo, kurier puka do moich drzwi. Gdybym miała zmieniać lokum za każdym razem, gdy ktoś pozna moje dokładne miejsce zamieszkania, to chyba nie usiedziałabym tygodnia w jednym domu. Dlatego kiedy przyszła ta pierwsza przesyłka, nie zdziwiłam się, zwłaszcza że koperta była włożona w bukiet czerwonych róż, jak bilecik. Dopiero gdy przeczytałam treść listu, zaczęłam panikować. To nie tak, że nigdy nie spotkałam się z jakimś negatywnym odbiorem, mam przecież od cholery hejterów, którzy wylewają jad w komentarzach albo nawet piszą bezpośrednio do mnie na Instagramie, że jestem dziwką, wywłoką albo jebanym beztalenciem… Przywykłam. Spływa to po mnie. Ale nigdy wcześniej nie grożono mi śmiercią. Nigdy nikt nie powiedział, że mnie zabije. Wiem, że to mogą być słowa jakiegoś świra i właśnie dlatego się boję. Nie wiadomo, co takiemu psychopacie wpadnie do głowy, bo przecież na jednej wiadomości się nie skończyło. Druga także przyszła razem z bukietem róż, więc już przeczuwałam, co się święci. A trzecią dostałam dzisiejszego ranka, zanim pojechałam na sesję.
Patrzyłem, jak dziewczyna podnosi się i idzie w stronę okna. Stanęła tyłem do mnie. Nie odzywała się, więc uznałem, że powiedziała wszystko, co chciała.
– Dlaczego nie zawiadomiłaś policji?
– Serio? – Prychnęła śmiechem, obracając się. – A co ta wspaniała policja może mi zaoferować? Jakiegoś krawężnika, który boi się własnego cienia? Bo na pewno nie złapanie tego skurwysyna, który mi grozi. Potrzebuję przy sobie profesjonalisty, a nie cipeusza. Dlatego ciesz się chwilą, bo trafiło na ciebie. I już zaczynało się gwiazdorzenie… Nessa najwyraźniej nie była zbyt stabilna. Przeskakiwała z jednej emocji w drugą. Ciekawe tylko, czy działo się tak pod wpływem tych anonimów, czy w jej przypadku to norma.
– Nie robię tego dla przyjemności. To zadanie jak każde inne. Nie jesteś tutaj żadnym wyjątkiem.
– Może to i lepiej – mruknęła.
– Masz podejrzenie, kto mógłby ci to wysyłać? Jacyś wrogowie, niezadowoleni współpracownicy, fan, którego olałaś? Cokolwiek?
Przez dłuższy czas mi się przyglądała, aż w końcu pokręciła głową.
– Nie – odezwała się cicho, a ja pierwszy raz, odkąd ją poznałem, zobaczyłem w jej oczach coś innego. Strach. – Mogę już odpocząć? Czy potrzebujesz więcej informacji?
– Na razie wszystko wiem – stwierdziłem.
– Fantastycznie.
Patrzyłem, jak kierowała się do swojej sypialni i wiedziałem jedno – nie powiedziała mi wszystkiego. Było coś jeszcze. Coś istotnego, co wolała zataić. Ale miałem pewność, że prędzej czy później i tak poznam całą prawdę.
Książkę Pod ścisłą ochroną kupicie w popularnych księgarniach internetowych: