Męska wyprawa. Fragment książki „Księżyc nad Vajont. Echo"

Data: 2023-10-23 09:57:31 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Współczesne Włochy. 

Karolina Cichońska ma nadzieję, że wakacyjny wyjazd scali jej małżeństwo; odbuduje więź z synami i pomoże odzyskać miłość męża. Tymczasem musi mierzyć się z echem dramatu z 1963 roku, historią swojej rodziny oraz prawdą o sobie i matce. Każdy dzień to nowy sekret do wyjaśnienia... Kogo Cichońscy spotkają w dolinie Vajont? Czy Karolina zdobędzie się na szczerość wobec męża? 

Łódź, lata 60. i 70. 

Marianna Lanza wraz z dziewięcioletnią córką przyjeżdża do Łodzi i wprowadza się do krewnych. Przygnieciona wspomnieniami i peerelowską rzeczywistością zaniedbuje dziecko. Osamotniona dziewczynka pisze pełne tęsknoty listy do Włoch i coraz bardziej zamyka się we własnym świecie. Dotrzeć do niego potrafi tylko jej przyjaciel z sąsiedztwa - Kazik. Czy ta przyjaźń przetrwa próbę czasu? Czy ich marzenia kiedyś się spełnią?

Fabuła dylogii Księżyc nad Vajont jest zainspirowana tragedią, która dotknęła Włochy w 1963 roku. Wielowątkowa powieść o losach ludzi wpadających w wir nieoczekiwanych wydarzeń, zmagających się z traumami, bólem i samotnością. To historia miłości, nadziei na lepszą przyszłość, a także walki o prawdę, która niesie szansę na zrozumienie i wybaczenie.

Księżyc nad Vajont. Echo grafika promująca książkę

Do przeczytania książki Katarzyny Kieleckiej Księżyc nad Vajont. Echo zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment powieści: 

Łódź, Mileszki, czerwiec 2023 roku

Kajetan Cichoński siedział bez ruchu przy stole nad niedojedzonym kotletem mielonym z buraczkami. Przez dłuższą chwilę wyglądał jak zaklęty w kamień. Dopiero wysłuchawszy do końca oracji małżonki, wypuścił widelec z palców, rozpryskując czerwoną paćkę.

–  Rozumiem, że to twoje ostatnie słowo? – zapytał głosem wypranym z emocji. Brzmiał tak, jakby go nie zaskoczyła, jakby spodziewał się po niej dokładnie czegoś takiego, lecz mimo wszystko nie potrafił zaakceptować jej decyzji.

–  A co mogę jeszcze powiedzieć? – Karolina rozłożyła ręce. – Przykro mi. Chętnie bym się wybrała z wami na długi weekend, naprawdę.

–  Jakby ci zależało, to byś coś wymyśliła – wtrącił posępnie Filip i łypnął na starszego brata w nadziei, że ten włączy się w dyskusję.

   Jeremi zacisnął usta, odsunął swój talerz, splótł ramiona, po czym zsunął się niżej na krześle. Matka nie znosiła, gdy siedział tak niechlujnie w pozie nonszalanckiego cwaniaka, jednak w tym momencie wiedziała, że nie powinna go karcić. Zamiast tego oświadczyła:

–  Odpowiedzialny człowiek stawia obowiązki przed przyjemnościami.

–  Twoim podstawowym obowiązkiem jest dbać o synów. – W ustach dziesięciolatka te słowa zabrzmiały niezwykle poważnie.

–  Dbam o was! Jesteście dla mnie najważniejsi.

–  Zaraz po babci i jej kocie – burknął Jeremi pod nosem.

–  Dajcie chłopcy spokój – Cichoński podniósł się z wysiłkiem z krzesła, co miało chyba wzmóc dramaturgię sytuacji, bo mimo przekroczonej czterdziestki wciąż utrzymywał szczupłą sylwetkę i całkiem niezłą formę. – Nic na siłę. Urządzimy sobie męską wyprawę. Tylko my, kajaki na Krutyni, a wieczorem kiełbaski z ogniska.

–  I chipsy paprykowe – podsunął Filip, w nadziei że wynegocjuje poluzowanie zasad żywieniowych, skoro tak srodze się zawiódł na rodzicielce. W przeciwieństwie do smukłego, wysokiego brata o jasnej cerze i włosach był krępy, nieco pękaty, ciemny, o śniadej skórze i szerokiej twarzy. Wyglądali jak kwintesencja przeciwieństw.

–  I chipsy – przytaknął ojciec. – A teraz sio do lekcji.

    Chłopcy wykonali polecenie nad podziw skwapliwie. Woleli zejść rodzicom z oczu, bo w powietrzu wisiało coś nieprzyjemnego, nasyconego pretensjami i rozczarowaniem. Pognali przed siebie, zderzając się w progu kuchni. Z korytarza dobiegły odgłosy pospiesznej, gniewnej przepychanki, po czym niemal równo trzasnęły drzwi do ich pokojów.

–  Talerze! – wrzasnęła za nimi Karolina, zbyt późno i bez przekonania.

–  Przestań udawać taką zasadniczą – zrugał ją mąż. – Ja posprzątam. - Zebrał naczynia oraz sztućce, wyrzucił resztki jedzenia do kosza i zabrał się za pakowanie zmywarki.

    Żona obserwowała go przez chwilę w milczeniu. Straciła apetyt i postanowiła także nie kończyć posiłku. Czy naprawdę wszystko w tym domu musiało ostatnio wyglądać właśnie tak? Zero wyrozumiałości i zero kompromisów. W ocenie swoich trzech mężczyzn mogła być albo idealna albo kompletnie do luftu. Nie istniały pośrednie rozwiązania. W tym momencie czuła się podle, jak najgorsza z matek, jak beznadziejna egoistka, która stawia własne widzimisię ponad dobrem rodziny. Tylko czy to faktycznie było jej widzimisię? I czy oni mieli prawo oceniać jej decyzję i tak ją traktować?

–  Do Bożego Ciała zostały trzy dni. Gdybyś poinformował mnie wcześniej, że planujesz tę eskapadę… - zaczęła, ale Kajetan natychmiast jej przerwał.

–  To co? – Odwrócił się i oparł tyłem o zlew. – Wtedy byś nie widziała problemu i spakowała walizkę?

–  Nie. – Z westchnieniem przeczesała włosy i mimochodem sobie przypomniała, że powinna umówić się do fryzjera. Urosły za bardzo, a spod farby wyłaziły coraz obficiej srebrne nitki. – Wtedy wspólnie poszukalibyśmy rozwiązania, żeby nie rozczarować chłopców i uniknąć takich scen jak przed chwilą.

–  Oni są wściekli, a nie rozczarowani. Odkąd prawie rok temu wyprowadziliśmy się od twojej matki, większość wolnego czasu spędzasz na wycieczkach do niej albo wisisz z nią na telefonie. Zimą też odmówiłaś wypadu na narty.

–  Mama złapała zapalenie oskrzeli. Według ciebie powinnam ją zostawić bez opieki?

–  Przeinaczasz fakty. Do ferii zdążyła przejść zapalenie i wyzdrowieć.

–  Nieważne. Była słaba, nie chciała jeszcze wychodzić z domu.

–  A teraz kot jest słaby. Szarlotka niedomaga, twoja matka nie jest w stanie nauczyć się podawania jej leków, a do weterynarza nie chce jej się codziennie chodzić, chociaż najbliższą przychodnię dzieli od jej bloku jakieś trzysta metrów... Zresztą to żadna nowość. Od kiedy przeszła na emeryturę w ogóle nie wychodzi.

–  Rany, człowieku, okaż trochę empatii i zrozumienia! Ona nie ma nikogo poza mną. Jest schorowana, samotna, nie najmłodsza. Potrzebuje pomocy!

–  Nie, Karo. Do zgrzybiałej staruszki jeszcze jej daleko. Natomiast schorowana była moja – wyraźnie podkreślił zaimek uniesieniem palca –  matka, a dopiero miesiąc przed śmiercią poddała się i przestała pomagać nam przy chłopakach. Twoja to przy niej okaz zdrowia. Wybacz, jestem lekarzem, wiem, co łyka. Witaminy, tabletki na lekkie, podkreślam: lekkie nadciśnienie, hydroksyzynę i coś tam jeszcze od psychiatry. Jej największym problemem są przewlekłe zaburzenia lękowe, tyle że nigdy nie zdecydowała się, by poszukać ich przyczyny i porządnie o siebie zawalczyć, chociażby za pomocą psychoterapii. Korzysta wyłącznie z magicznych pigułek redukujących napięcie. To za mało, ale tak jest wygodnie. Wisi na tobie, robi z siebie cierpiętnicę, odcina się od świata. Rozumiem, trafił jej się do dupy mąż, a potem go straciła w nietypowych okolicznościach, ale czy to jest powód, by rozpieprzać córce wszystkie plany?

–  Jasna cholera, Kajtek!

–  Policzyłem – dodał dobitnie. Oparł zwinięte w pięści dłonie na blacie stołu i pochylił się nad Karoliną. – Ten długi weekend to ósmy raz w tym roku szkolnym, gdy zawodzisz chłopców, bo wolisz skakać nad ich babką, która nigdy nie opowiedziała im bajki, nie zmieniła pieluchy ani nie zabrała na plac zabaw. Wychodzi prawie jedno rozczarowanie na miesiąc. I ty się dziwisz, że mają tego dość?!

–  Niemożliwe...

Książkę Księżyc nad Vajont kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Księżyc nad Vajont. Echo
Katarzyna Kielecka3
Okładka książki - Księżyc nad Vajont. Echo

Współczesne Włochy. Karolina Cichońska ma nadzieję, że wakacyjny wyjazd scali jej małżeństwo; odbuduje więź z synami i pomoże odzyskać miłość męża. Tymczasem...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje