Marzenia potrafią być niebezpieczne!
Antonina, na prośbę Grażyny, postanawia udać się w rodzinne strony przyjaciółki. W malowniczych Sudetach rozpoczyna swoją pierwszą pracę w podupadającym hotelu Aurora. Już w trakcie podróży poznaje przystojnego pisarza, który od pierwszego wejrzenia kradnie serce dziewczyny. W hotelu zaś spotyka Mariana, ojca Grażyny, który z powodu choroby nie daje sobie już sam rady z prowadzeniem biznesu.
Czy w walce ze złym losem jesteśmy bezsilni? A może wystarczy jedna, charakterna osoba, by odmienić przeznaczenie?
Hotel Aurora to ponadczasowa, tragikomiczna opowieść o niszczycielskiej sile pragnień, o więziach między ludźmi – często toksycznych. O tym, że świat dla każdego z nas jest zupełnie innym miejscem, a także hołd dla odwagi i nadziei na to, że prawda i miłość zawsze zwyciężają.
Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Dziś w naszym serwisie możecie przeczytać premierowy fragment książki:
Co innego wujaszek Soledad. Ten to miał dopiero temperament! Był najlepszym przyjacielem Antoniny mimo ogromnej przepaści pokoleniowej. Przyrodni brat Iwony miał bowiem sześćdziesiąt siedem lat. Do tego blisko dwa metry wzrostu i co trzy lata innego kochanka. Na stałe mieszkał w Meksyku, gdzie prowadził odziedziczony po ojcu hotel, ale często jeździł po świecie, promując swoje wielokrotnie nagradzane książki.
„Zimne noce, puste dni” zostały nominowane do tegorocznego Bookera, więc Antonina w ogóle się nie zdziwiła, że kolejka po autograf autora zaczyna się co najmniej dziesięć metrów przed wejściem do księgarni. Zdążyłaby jeszcze ze spokojem na swoje absolutorium, by rzucić biretem, ale wolała plątać się pomiędzy sklepowymi półkami, wymieniając od czasu do czasu porozumiewawcze spojrzenie z podpisującym książki wujaszkiem. Czytanie fragmentów przypadkowych powieści było o wiele bezpieczniejsze niż spotkanie twarzą w twarz z Ignacym.
Soledad wiedział, w czym tkwi sekret jego popularności. Twórczość literacka, choć na bardzo wysokim poziomie, nigdy nie sprzedałaby się w aż tylu egzemplarzach (praktycznie każdy jego tytuł trafiał na listę bestsellerów już od ponad dwudziestu lat), gdyby nie jego charyzma. Nigdy nie powiedziałby swemu czytelnikowi nic niegrzecznego, nawet gdy podchodzili do niego ludzie i zaczynali przedstawiać szczegółowo własny życiorys. Obdarzał każdego serdecznym uśmiechem, z radością pozował do selfie i wręcz wydawało się, że wielogodzinne pogawędki z ludźmi tylko naładowują go pozytywną energią. Wielu pisarzy po takich spotkaniach bywało wyczerpanych i kurowało się w hotelu przez kilka dób, ale Soledad był ekstrawertykiem pełną gębą. Zmartwiony wydał się dopiero, gdy w białym kapeluszu, głęboko osadzonym na czole i ciemnych okularach, jadł późnym popołudniem obiad z ukochaną siostrzenicą.
– Nigdy, co prawda, nie poznałem tej dziewczyny, ale nie przepadam za nią. – Odstawił kieliszek wina i opuścił nieco okulary, by przyjrzeć się uważnie Antoninie. – Naprawdę chcesz z nią jechać w te całe góry? Będzie tobą rządzić i przestawiać z kąta w kąt. – Wujaszku, na praktykach w Berlinie byłoby tak samo…
– Przez chwilę dłubała smętnie widelcem w talerzu spaghetti, po czym uśmiechnęła się delikatnie.
– Przynajmniej wiem, czego się po niej spodziewać. To ona będzie moją szefową, wcale nie jest tak trudna w obsłudze, jak się wydaje… A ja będę mogła w tym hotelu robić dosłownie wszystko, na co tylko będę miała ochotę. Tam nigdy nikt nie widział specjalisty od marketingu, a chcę iść właśnie w tym kierunku!
– Jak się nazywa to miejsce? Przypomnij, hija, si?
– To hotel Aurora.
– Dziwne… – Mężczyzna wyjął smartfon i wpisał hasło w wyszukiwarkę.
– Nie mogę znaleźć nic na temat tego konkretnego hotelu, ale Sudety i „Aurora”… To brzmi jakoś znajomo…
– Jest mnóstwo hoteli o tej nazwie na całym świecie, ale tylko ten, do którego jadę jutro, nie ma swojej strony internetowej.
– Dziewczyna zaśmiała się z większym już animuszem. – A ja przecież kocham Internet, wujaszku, odpicuję ich stronę jeszcze lepiej niż własnego bloga! Mam milion pomysłów! Poza tym… Ludzie dziwnie się na ciebie patrzą. I to nie dlatego, że jesteś tu celebrytą, tylko że siedzisz w kapeluszu w restauracji. Mógłbyś ściągnąć to przebranie?
– Niestety nie. Widzisz tę parę, o, tam w rogu? – mężczyzna wskazał podbródkiem na jedzące deser małżeństwo w średnim wieku. Wyglądali na przeszczęśliwych, co chwila karmili się łakociami i patrzyli sobie w oczy.
– Tego kolesia puknąłem dziś nad ranem, gdybyśmy się rozpoznali, mogłoby być niezręcznie.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Hotel Aurora. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych: